110 lat temu urodził się Louis Armstrong

Jego zachrypnięty głos i dźwięk trąbki, na której grał, miały charakterystyczne brzmienie, które krytycy określili mianem "złotej trąbki Armstronga". On też wprowadził na salony śpiew scatem, czyli improwizacji głosem za pomocą nic nie znaczących sylab.

Jest uważany za muzyka, który harmonijnie połączył w jazzie emocjonalność z techniką muzyczną. Wykonywane przez Armstronga piosenki - "Ramona", "C'est si bon", "Hello Dolly" czy "What a wonderful world" stały się jednymi z największych światowych przebojów.

Zdetronizował Beatlesów

Często występował w duecie z Ellą Fitzgerald. Okrzyknięci "jazzowym dream teamem" nagrali wspólnie hity - "Cheek to Cheek" i "Stars Fell On Alabama".

Największy sukces Armstrong odniósł śpiewając piosenkę "Hello Dolly" z musicalu o tym samym tytule. W 1964 roku artysta znalazł się na pierwszym miejscu amerykańskiej listy przebojów, pokonując Beatlesów, będących wówczas u szczytu sławy.

W 1990 roku nazwisko Louisa Armstronga zostało wprowadzone do prestiżowej Rock and Roll Hall of Fame.

Z ulicy na sale koncertowe

Louis Daniel Armstrong urodził się 4 sierpnia 1901 lub według innych źródeł - 1900 roku. Jego matka była sprzątaczką, a ojciec - robotnikiem. Rodzice rozeszli się wkrótce po narodzinach Louisa, a jego domem stała się nowoorleańska ulica.

W domu poprawczym zaczął uczyć się nut i śpiewał w chórze. Za pierwsze zarobione pieniądze kupił stary klarnet, na którym grał w miejscowych lokalach. W 1917 roku został zaangażowany do zespołu puzonisty Kida Odry, a od 1922 roku grał razem ze słynnym trębaczem Joe King'iem Olivierem. Po dwóch latach wstąpił do orkiestry Fletchera Hendersona, która dzięki Armstrongowi wkrótce stała się czołową orkiestrą amerykańską i rozpoczęła epokę big bandów.

Louis Armstrong, grał z własnymi zespołami Hot Five, Hot Seven i All Stars, koncertując na całym świecie. Występował w rewiach i filmie. Był uwielbiany przez publiczność, choć krytycy zarzucali mu uleganie gustom muzyki komercyjnej, improwizacje i zbyt częste zajmowanie się piosenką rozrywkową.

Zmarł podczas snu w swym nowojorskim mieszkaniu, 6 lipca 1971 roku. Poprzedniego wieczoru zagrał swój ostatni koncert. Uroczystości pogrzebowe Armstronga odbyły się w małej kapliczce w dzielnicy, w której mieszkał. Uroczystość transmitowało 16 krajów Europy.

- Jeżeli kiedykolwiek istniał Mister Jazz, to był nim Louis Armstrong. Był i zawsze będzie kwintesencją muzyki jazzowej - powiedział Duke Ellington w pośmiertnym epitafium dla Satchmo.

IAR,kk