Sztab Kidawy-Błońskiej. Kim są ludzie, którzy stoją za kandydatką KO?

2020-02-07, 19:20

Sztab Kidawy-Błońskiej. Kim są ludzie, którzy stoją za kandydatką KO?
Bartosz Arłukowicz, Rafał Trzaskowski, Małgorzata Kidawa-Błońska, Aleksandra Gajewska, Borys Budka oraz Monika Wielichowska podczas konferencji prasowej. Foto: PAP/Paweł Supernak

Europoseł PO Bartosz Arłukowicz pokieruje kampanią wyborczą Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Oprócz niego w sztabie kandydatki KO na prezydenta znaleźli się m.in. Rafał Trzaskowski czy Tomasz Siemoniak. - Ten anachroniczny układ towarzyski w zestawieniu z niezbyt porywającą kandydatką nie wygląda najlepiej - ocenia politolog Artur Wróblewski.

Powiązany Artykuł

grabiec jan 1200.jpg
Jan Grabiec o wyborach prezydenckich: nie zamierzamy dyskredytować konkurentów

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka zaprezentował wczoraj sztab wyborczy kandydatki Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Szefem jej kampanii został szczeciński europoseł PO Bartosz Arłukowicz. W przeszłości pełnił on m.in. funkcję ministerialne w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Na koncie ma również zwycięstwo w popularnym reality show oraz jedną z najgłośniejszych wpadek poprzedniej kampanii wyborczej.

Pediatra i gwiazda reality show

Bartosz Arłukowicz z wykształcenia jest lekarzem. Do polityki wszedł w 2002 roku uzyskując z list SLD mandat radnego miasta Szczecin. Szerokiej publiczności dał się poznać po raz pierwszy rok wcześniej, imponując umiejętnościami demaskatorskimi. Arłukowicz został zwycięzcą programu "Agent" emitowanego na antenie telewizji TVN. Jego uczestnicy wykonywali różne zadania i jednocześnie musieli zdemaskować tytułowego "agenta", który utrudniał im pracę. Arłukowicz zrobił to najlepiej, dzięki czemu wygrał główną nagrodę w wysokości ponad 100 tysięcy złotych.

Na fali popularności zdobytej w programie i pełnieniu funkcji szczecińskiego radnego, w wyborach parlamentarnych w 2007 roku wywalczył z list Lewicy i Demokratów (koalicja SLD+SDPL+UP+PD - przyp. red.) mandat poselski. W Sejmie VI kadencji szybko wyrobił sobie markę mocnego krytyka działań ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz. Był też jednym z najbardziej medialnych posłów Lewicy. Choć nie był członkiem SLD, to wielu komentatorów widziało w nim przyszłego lidera tej partii. W klubie parlamentarnym Lewicy nie wytrwał jednak do końca Sejmu VI kadencji.

Powiązany Artykuł

1200_Kidawa_PAP.jpg
"Andrzej Duda nie może być pewny wygranej". Małgorzata Kidawa-Błońska o wyborach prezydenckich

Wiosną 2011 premier Donald Tusk powołał go na stanowisko sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika szefa rządu ds. przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu, po czym Arłukowicz dołączył do klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. W tym samym roku z list PO uzyskał mandat poselski, a kilka tygodni później objął funkcję ministra zdrowia w drugim rządzie Donalda Tuska. Stanowisko to pełnił później także w rządzie Ewy Kopacz.

Mimo szumnych zapowiedzi dotyczących poprawy sytuacji w służbie zdrowia, odejściu Bartosza Arłukowicza z resortu towarzyszyła fala krytyki. Przyczyniły się do niej coraz dłuższe kolejki do specjalistów oraz wzrost cen leków. Mimo wszystko w wyborach parlamentarnych w 2015 roku Arłukowicz uzyskał mandat poselski, choć uzyskał pięcia razy mniej głosów niż cztery lata wcześniej.

Niedoszły szef PO

Wiosną 2019 roku Bartosz Arłukowicz uzyskał mandat europosła osiągając jeden z najlepszych wyników spośród europosłów Koalicji Obywatelskiej (239 tys.). Znakomity rezultat w eurowyborach umocnił pozycję tego polityka wewnątrz Platformy Obywatelskiej. - Dzięki temu Bartek znów złapał wiatr w żagle. Poczuł, że może odegrać w naszej partii większą rolę i dlatego zdecydował się kandydować na szefa partii - mówi portalowi PolskieRadio24.pl poseł PO pragnący zachować anonimowość. Nasz rozmówca dodaje, że Arłukowicz ostatecznie wycofał się z tej roli, bo nie mógł liczyć na poparcie regionalnych baronów i tym samym nie widział szans na pokonanie rosnącego w siłę Borysa Budki. Jednocześnie "zwęszył" dla siebie nowe możliwości. Jakie?

Powiązany Artykuł

1200_Kidawa_PAP.jpg
"Czuję wsparcie kolegów z PiS-u". Kolejna wpadka Kidawy-Błońskiej

Bartosz Arłukowicz rezygnację z walki o władzę w PO uzasadnił chęcią zaangażowania się w kampanię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Już wtedy pojawiły się spekulacje, że zostanie on szefem jej sztabu wyborczego, co miało być elementem "dealu" z Borysem Budką, wynikającym z poparcia jego kandydatury w wewnętrznych wyborach. Ostatecznie Arłukowicz został szefem kampanii wyborczej Kidawy-Błońskiej. Stanowisko szefa sztabu wyborczego nie zostało formalnie powołane. Dlaczego on?

W nieoficjalnych rozmowach politycy PO wskazują, że za jego kandydaturą przemówiła doskonała ich zdaniem kampania Arłukowicza w wyborach do Parlamentu Europejskiego, której owocem był jego wyborczy rezultat. Mimo iż startował z drugiego miejsca na liście, to wywalczył mandat i "wykręcił" piąty wynik w gronie kandydatów Koalicji Europejskiej oraz dziewiąty spośród wszystkich europosłów. W Platformie Obywatelskiej liczą na powtórzenie równie skutecznej kampanii w najbliższych wyborach prezydenckich. Jako szef kampanii Arłukowicz ma być "prawą ręką" Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

Kim są pozostali członkowie sztabu?

Kwestie organizacyjne będą spoczywać natomiast na barkach Michała Gramatyki, który został "dyrektorem operacyjnym sztabu". Do jego obowiązków ma należeć m.in. pilnowanie pracy sztabów regionalnych i lokalnych. Gramatyka jest najmniej rozpoznawalną osobą w otoczeniu kandydatki KO. Obecna kadencja Sejmu jest jego pierwszą w ławach poselskich. Wcześniej przez kilkanaście lat pracował jako samorządowiec. Posiada natomiast doświadczenie w zarządzaniu. Był m.in. dyrektorem departamentu Zarządzania Operacyjnego w koncernie Enea oraz wiceprezesem w spółce Tauron Polska Energia. Podobnie jak inna śląska posłanka, Izabela Leszczyna, która będzie odpowiadać za program kandydatki KO, w partii uchodzi za człowieka Borysa Budki.

Powiązany Artykuł

kidawa arłukowicz 1200 eastnews.jpg
Małgorzata Kidawa-Błońska ruszyła z kampanią. Wiemy, kto nią pokieruje

W sztabie znajdzie się również przedstawiciel tzw. frakcji młodych, która poparła Budkę w wewnętrznych wyborach. Mowa o prezydencie Warszawy Rafale Trzaskowskim. W kuluarach sejmowych mówi się, że został on wciągnięty do sztabu Kidawy-Błońskiej, bo jest jednym z nielicznych polityków PO, który w ostatnich latach odniósł jakiś sukces. Jedną z twarzy wyborczego triumfu Trzaskowskiego w Warszawie była Aleksandra Gajewska, dlatego również dla niej znalazło się miejsce w sztabie kandydatki KO na prezydenta Warszawy. Ma w nim odpowiadać za kontakty z ludźmi młodymi.

W sztabie znaleźli się również: Monika Wielichowska, która będzie odpowiadać za spotkania kandydatki z wyborcami, wiceszef PO Tomasz Siemoniak, który będzie odpowiadał za kwestie bezpieczeństwa, czy poseł Jacek Protas. Funkcja rzecznika przypadła szefowi Nowoczesnej Adamowi Szłapce.

Są to osoby doskonale państwu znane, profesjonaliści w tym, co robią, są eurodeputowanymi, parlamentarzystami, samorządowcami. Przede wszystkim są ludźmi, którzy wspólnie będą pracować na sukces wyborczy - tak o członkach sztabu wypowiadał się podczas ich prezentacji lider PO Borys Budka. Co na to eksperci?

Ekspert: nie wykorzystano szansy na nowe otwarcie

- W sztabie znalazły się osoby, które są twarzami "starej Platformy". Trudno spodziewać się powiewu świeżości po Bartoszu Arłukowiczu, Rafale Trzaskowskim czy Tomaszu Siemoniaku. Ten anachroniczny układ towarzyski w zestawieniu z niezbyt porywającą kandydatką, jaką jest Małgorzata Kidawa-Błońska, nie wygląda najlepiej - mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Artur Wróblewski, politolog z Uczelni Łazarskiego.

Powiązany Artykuł

Katarzyna Lubnauer 1200.jpg
Katarzyna Lubnauer: Nowoczesna włączy się w kampanię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej

W jego ocenie w sztabie PO powinno znaleźć się więcej nowych twarzy, takich jak posłanka Aleksandra Gajewska. - Wtedy wzbudziliby zainteresowanie wyborców. Nowe osoby wnoszą nową jakość i energię - uważa ekspert. Dr Wróblewski jest zdania, że Platforma nie wykorzystała szansy na nowe otwarcie, którym mogło być powołanie sztabu kandydatki na prezydenta.

Dr Sergiusz Trzecia, ekspert ds. marketingu politycznego mówi, że sztab kandydatki KO w większości stanowią osoby mało rozpoznawalne, co wcale nie musi być wadą. - Politycy z pierwszego rządu więcej czasu poświęcają aktywności czysto medialnej, a nie pracy w terenie. Tymczasem kampania wymaga ciężkiej pracy poza kamerami telewizyjnymi. Dlatego w sztabie potrzebny jest mix osób, składający się z polityków i profesjonalistów od wizerunku. Niestety, w tym przypadku tej drugiej grupy zabrakło - tłumaczy rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.

Ekspert uważa, że najmocniejszym punktem sztabu kandydatki KO będzie szef jej kampanii. - Bartosz Arłukowicz jest politykiem o dużym doświadczeniu politycznym i potrafi wyegzekwować pewne rzeczy. Pytanie tylko, czy będzie potrafił pogodzić tę funkcję z byciem europosłem? Praca w sztabie wymaga pełnego zaangażowanie, o co jego sytuacji może być trudno - mówi dr Trzeciak. I dodaje, że podobnie wygląda to w przypadku Rafała Trzaskowskiego, który ze względu na obowiązki wynikające z pełnienia funkcji prezydenta Warszawy, może nie mieć czasu, aby poświęcić się pracy na rzecz Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Na tę kwestię zwraca uwagę również dr Wróblewski.

- To może rodzić nie tylko konflikt interesów, ale również pytania natury etycznej, czy człowiek, któremu podatnicy płacą za sprawowanie funkcji prezydenta miasta, powinien w tym samym czasie, pracować jako doradca w sztabie wyborczym kandydatki na prezydenta Polski - mówi politolog Uczelni Łazarskiego.

Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. Start w nich zapowiedzieli już prezydent Andrzej Duda, lider Wiosny Robert Biedroń, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak czy dziennikarz Szymon Hołownia.

Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej