Matthew Tyrmand: kiedy Trump dowie się, że Mosbacher broni polskiego CNN, nie będzie zadowolony

2018-11-28, 20:51

Matthew Tyrmand: kiedy Trump dowie się, że Mosbacher broni polskiego CNN, nie będzie zadowolony
Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Foto: PAP/Marcin Obara

- Kiedy Trump dowie się, że Mosbacher broni polskiego CNN, stacji, która powtarza całe dnie, że Trump i Kaczyński to nowi Hitlerzy, a wszyscy prawicowcy to faszyści, stacji, której reporterzy niemal płakali na wizji gdy Trump wygrał wybory, skrajnie lewicowej, stacji fake newsów, będzie bardzo niezadowolony ze swojego przedstawiciela w Polsce - mówił w rozmowie z PolskieRadio24.pl Matthew Tyrmand, dziennikarz i publicysta. 

W poniedziałek tygodnik "Do Rzeczy" jako pierwszy poinformował, że amerykańska ambasador przesłała na ręce premiera Morawieckiego list komentujący śledztwo w sprawie środowisk neonazistowskich w Polsce oraz materiału telewizji TVN na ten temat.

We wtorek na Twitterze dziennikarze opublikowali zdjęcie listu Mosbacher. Wynika z niego, że ambasador popełniła błąd w nazwisku polskiego premiera, pisząc "Moraweicki", a później także w nazwisku szefa MSWiA, które zapisano jako "Brudzińksi".

W liście Mosbacher wyraża "głębokie zaniepokojenie niedawnymi zarzutami wysuwanymi przez przedstawicieli polskiego rządu wobec dziennikarzy oraz kierownictwa TVN i Discovery". Wyjaśnia, że chodzi o wyemitowany w TVN24 reportaż dotyczący działalności neonazistów w Polsce.

Daniel Czyżewski, PolskieRadio24.pl: Kiedy pracownicy ambasady USA w Polsce zapomnieli jak się literuje nazwiska członków polskiego rządu? I gdzie wyczytali, że Mateusz Morawiecki jest "ministrem"?

Matthew Tyrmand: Myślę, że ten list osobiście napisała Georgette Mosbacher. Jej pracownicy robią wszystko, aby ją kontrolować i narzucać różne punkty widzenia. Uważam, że pozwolili na to, żeby te błędy nie zostały poprawione.

Sztab ambasady to ludzie, którzy związali swoje kariery z lewicą, podobnie zresztą jak ci z Al. Szucha, to typowe w świecie służby zagranicznej na całym świecie. Tak samo było za poprzednich ambasadorów. Na pewno nie są fanami administracji Trumpa ani Prawa i Sprawiedliwości. Oba te rządy mają podobny światopogląd. Ona powinna być łącznikiem między nimi, a tę rolę sabotują jej pracownicy.

A sama ambasador ma naprawdę niewielką wiedzę na temat dyplomacji, Polski, świata i dlatego pozwoliła, aby ją wodzono za nos.

Jeśli spojrzymy na jej CV, to zobaczymy, że przez lata była członkinią rady Atlantic Council. To jest establishmentowa organizacja globalistów zrzeszająca zarówno Demokratów, jak i Republikanów. Problem jest taki, że Mosbacher jest z północno-wschodniej części Manhattanu, a tamtejszym Republikanom bliżej do Demokratów niż do populistów jak Trump czy PiS.

Mosbacher jest bardziej globalistką, nawiązując do nowego podziału globalizm-populizm. Polska prawica jest po drugiej stronie. Populiści również przejmują, dzięki Bogu, Partię Republikańską w USA. Ona pochodzi ze "starej gwardii" Republikanów, uważam, że ma wrażliwość bardziej globalistyczną, bliżej jej do UE i do liberalnej strony sporu.

"

Mosbacher jest bliską przyjaciółką szefa TVN Davida Zaslowa, CEO Discovery Communication. To z kolei członek establishmentowej lewicy w USA. Zachowuje się jak lobbysta jego interesów, które są zupełnie inne niż Trumpa i jego popleczników Matthew Tyrmand

Widzimy, jak bardzo się do nich zbliżyła w Polsce. To wynik mieszanki jej własnych poglądów oraz działań jej pracowników. Nie zdziwiłbym się, gdyby jej doradzali, aby zaprzyjaźniła się z lewicą, bo ta wygra przyszłe wybory. Ja tak nie uważam, ale taką narrację może przedstawiać jej sztab.

Słyszałem od ludzi z otoczenia rządu, że na spotkaniach powtarzała fałszywe informacje, które podrzucali jej podopieczni z ambasady. Ludzie z PiS drapali się po głowach, słysząc te informacje i zastanawiając się skąd je wzięła.

Inną sprawą, którą trzeba mieć na uwadze jest to, że jest bliską przyjaciółką szefa TVN Davida Zaslowa, CEO Discovery Communication. To z kolei członek establishmentowej lewicy w USA. Zachowuje się jak lobbysta jego interesów, które są zupełnie inne niż Trumpa i jego popleczników.

Kiedy Trump dowie się, a będzie wiedział, bo poszła depesza AP, którą podał dalej "New York Times" i "Washington Post", że Mosbacher broni polskiego CNN, stacji, która powtarza cały dzień, że Trump i Kaczyński to nowi Hitlerzy, a wszyscy prawicowcy to faszyści, stacji, której reporterzy niemal płakali na wizji gdy Trump wygrał wybory, skrajnie lewicowej, stacji fake newsów, będzie bardzo niezadowolony ze swojego przedstawiciela w Polsce.

Jej obrona TVN jest obłudna. Nie rozumie wszystkich faktów. Nie zna realiów w jakich funkcjonuje polska prawica. Mówiła w Sejmie o wolności prasy i po chwili Ziobro wszczął postępowanie. Powinna być na tyle zorientowana, żeby wiedzieć, że to prowokacja wewnętrznej frakcji w PiS, która próbuje uderzyć w premiera i zyskać więcej władzy. Oczywiście pomysł, żeby wszcząć postępowanie przeciwko operatorowi TVN był po prostu idiotyczny, ale tak działa Ziobro, tak było z IPN, z reformą sądownictwa, z analizą ws. "Polexitu" tuż przed wyborami samorządowymi.

Jej pracownicy powinni to wiedzieć, ale oni też mają swój cel - zniszczyć sojusz podobnie myślących władz Polski i USA. Nie lubią obu.

Spotkałem Georgette Mosbacher dwukrotnie, raz w Waszyngtonie, raz w Nowym Jorku. Była bardzo otwarta na moją pomoc w kwestii przybliżenia jej panujących w Polsce realiów politycznych, zwłaszcza polskiej prawicy. Nasi wspólni znajomi rekomendowali jej moje teksty po angielsku, których nie przeczytała. Zaproponowałem jej współpracę z amerykańską prasą prawicową, której przedstawiciel był tu z wizytą na Marszu Niepodległości. Mowa o Jacku Posobiec, który był wysłannikiem „One America”, tworzył mnóstwo materiałów 11 listopada. „One America” to medium o wielkich zasięgach w USA, sprzyja Trumpowi, który często odpowiada na pytania jego korespondentowi w Białym Domu podczas konferencji. Jej attache prasowy, Alice Chu, typowa lewicowa aktywistka, odmówiła.

Na przyjęciu z okazji rozpoczęcia jej służby, tuż przed wylotem do Warszawy, otaczała się ludźmi tj. Michał Krupiński, co nie było dobrym prognostykiem.

Poza tym, pierwsza wizyta medialna Mosbacher to rozmowa w TVN z Piotrem Kraśko. Pierwsze publiczne pojawienie się to gala TVN i zdjęcia z "Bolkiem" i Janem Krzysztofem Bieleckim, bardzo skorumpowanym politykiem. Gdyby jej sztab dbał o stosunki z prawicą, to nie robiłaby sobie zdjęć z takimi osobami zaraz po przyjeździe do Polski.

Ostrzegałem przed nią od dawna, nikt na to nie zwracał uwagi, teraz nagle słuchają.

Niemniej polski rząd chcąc nie chcąc musi współpracować z ambasador. Jak będzie wyglądała przyszłość tej relacji?

Gowin postąpił słusznie (odwołał spotkanie z ambasador USA – przyp.red.). Zdecydowanie doradziłbym taki ruch. Kiedy ona się tak zachowuje, bez szacunku, nie rozumiejąc polskich realiów, stając się lewicową aktywistką, tak jak jej pracownicy, należy ją ignorować. Nie spotykać się. Chce się spotykać z lewicą – niech się spotyka. Nie będzie miała żadnej władzy ani mocy sprawczej, żeby cokolwiek załatwić.

"

Ignorować, nie prowadzić wspólnych spotkań. Kiedy stanie się nieefektywna i bezużyteczna, zostanie odwołana. A lepiej nie będzie. Obraża prawicę a potem robi sobie selfie z nową zastępczynią Petru Matthew Tyrmand

Jeśli będzie dalej działać w ten sposób, pod kontrolą jej nieprzyjaznych pracowników, to przewiduje, że nie wytrwa roku. Polska jest zbyt ważnym krajem, zbyt ważnym partnerem gospodarczym i w kwestiach obronności, aby wysyłać tam starzejącą się socialité, która otwarcie powiedziała po nominacji, że "jest bardzo podekscytowana tą ostatnią przygodą jej życia". Polska nie potrzebuje kogoś, kto wybrał się tu dla „przygody”, a w międzyczasie został lewicowym aktywistą.

Ignorować, nie prowadzić wspólnych spotkań. Kiedy stanie się nieefektywna i bezużyteczna, zostanie odwołana. A lepiej nie będzie. Obraża prawicę a potem robi sobie selfie z nową zastępczynią Petru.

W najbliższych dniach Biały Dom i Departament Stanu usłyszą więcej niż tylko depesza AP. Jeśli spotkam kogokolwiek z administracji w najbliższych dniach w Waszyngtonie nie będę się wzbraniać przed przedstawieniem im obrazu sytuacji.

Niektórzy z naszych wspólnych znajomych z amerykańskiej prawicy mówili mi, że pani ambasador to przegrana sprawa. Zobaczymy - ale prognozy nie są dobre.

Z Matthew Tyrmandem rozmawiał Daniel Czyżewski, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej