"To święto wiąże się z tragedią, która się wydarzyła"

2010-05-01, 13:20

"To święto wiąże się z tragedią, która się wydarzyła"

Około stu osób wzięło udział w pierwszomajowym wiecu i pochodzie, zorganizowanym w sobotę przez skrajnie lewicowe ugrupowania w Warszawie pod hasłami praw pracowniczych. Z powodu ulewnego deszczu trwał on krócej niż planowali organizatorzy.

W wiecu uczestniczyli członkowie i sympatycy m.in. Komunistycznej Partii Polski, Pracowniczej Demokracji, Nowej Lewicy, Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej i Ogólnopolskiego Związku Bezrobotnych. Obecni byli też przedstawiciele warszawskich stowarzyszeń zrzeszających lokatorów mieszkań komunalnych.

Manifestanci skandowali hasła: "stop wyzyskowi", "kapitalizm - kanibalizm", "dość eksmisji", "mieszkanie prawem, nie towarem". Niektórzy trzymali flagi Związku Radzieckiego z sierpem i młotem; na jednym z transparentów można było zobaczyć portrety Karola Marksa, Fryderyka Engelsa, Włodzimierza Lenina i Lwa Trockiego.

Na tablicach demonstrantów znajdowały się też hasła: "Niech bogaci płacą za kryzys" i "Greckie strajki wskazują drogę".

Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej przekonywał zebranych, że wzrost gospodarczy w Polsce oparty jest na nieszczęściu wielu osób, a Polacy wyjeżdżają do pracy za granicę, bo w kraju nie ma takiej, za którą można godnie zapłacić. Powiedział, że Polacy są społeczeństwem systematycznie biedniejącym i nawet klasa średnia robi zakupy w sklepach dyskontowych. "W Polsce nie umiera się na choroby, tylko na niewykupione recepty" - dodał.

Skrytykował także media, które - w jego ocenie - nie informują w sposób należyty o tym, że Unia Europejska rok 2010 ogłosiła rokiem walki z biedą i wykluczeniem społecznym.

Na trasie przemarszu demonstranci zatrzymali się przed siedzibą Giełdy Papierów Wartościowych i przed ministerstwem gospodarki, gdzie skrytykowali politykę gospodarczą kraju. Przed ambasadą Stanów Zjednoczonych skandowali z kolei: "nie chcemy wizy", "USA imperium zła" i domagali się wycofania polskich wojsk z Afganistanu.

Pochód zakończył się przed kancelarią premiera. Tu Ikonowicz przekonywał, że Polacy nie biorą udziału w wyborach, bo nie mają na kogo głosować. Do zebranych mówił jednak, że przyjdzie czas, kiedy będzie można głosować na partię "czerwoną, pracowniczą, ludzką i obywatelską", a budynek Urzędu Rady Ministrów zostanie zastąpiony "władzą ludu".

"Daleko nam jeszcze do standardów europejskich"

Kilkaset osób przeszło w sobotę ulicami Warszawy w pierwszomajowym pochodzie partii lewicowych i związków zawodowych. OPZZ wystąpi z inicjatywą ustawodawczą, według której kobiety nabywałyby prawo do emerytury po przepracowaniu 35 lat, a meżczyźni - 40 lat - zapowiedział szef OPZZ Jan Guz.

Otwierając manifestację Guz wspomniał o ofiarach katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, m.in. prezydent Lech Kaczyński i jego żona, a także lewicowi politycy: wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński, Izabela Jaruga-Nowacka i Jolanta Szymanek-Deresz. "W katastrofie zginęło wielu wybitnych polityków i urzędników. Uczcijmy ich pamięć" - powiedział Guz.

"Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych przygotowało inicjatywę ustawodawczą, bardzo sprawiedliwą, nie obciążającą budżetu państwa. Każda kobieta po przepracowaniu 35 lat, a mężczyzna - 40 lat powinien mieć prawo do emerytury, bo już wystarczająco odłożył swoich składek" - powiedział szef OPZZ.

Zgodnie z powszechnym systemem emerytalnym, od 1 stycznia 1999 r. wiek emerytalny został ustalony na poziomie 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Przewodniczący SLD i kandydat tej partii na prezydenta Grzegorz Napieralski zauważył, że mimo iż Polska jest od 6 lat członkiem UE, to jednak "daleko nam jeszcze do standardów europejskich." Jako przykład podał płacę minimalną, która, według niego, jest za niska. W Polsce rządzący nie chcą o tym rozmawiać, bo mówią: "dziura budżetowa" - uważa Napieralski.

Jego zdaniem, dzisiaj hasło "kryzys i bezrobocie" jest batem na pracowników. Pogarszają się warunki pracy, ludzie godzą się na obniżenie pensji w obawie przed utratą pracy. "Często bywa tak, że wielu z nas szuka dodatkowej pracy, bo z normalnej pensji nie może wyżyć. To nie są standardy europejskie. To trzeba w Polsce właśnie zmienić i to będziemy robić" - przekonywał Napieralski.

Sprzed siedziby OPZZ przy ul. Kopernika, członkowie i sympatycy lewicowych organizacji i partii politycznych, m.in. SLD i SdPl, przeszli w strugach deszczu przed Sejm.

"Musimy pamiętać, że mamy wielkich poprzedników"

Przedstawiciele organizacji i partii lewicowych - Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Unii Pracy, Socjaldemokracji Polskiej i Polskiej Partii Socjalistycznej - złożyli w sobotę rano - 1 maja - kwiaty pod Bramą Straceń Cytadeli Warszawskiej.

Pod Bramą Straceń zebrało się kilkadziesiąt osób; pod pamiątkową tablicą złożyli wieńce z białych i czerwonych kwiatów. Przedstawiciele PPS odśpiewali "Czerwony Sztandar".

"Jak co roku, w dniu 1 maja, tu na stokach Cytadeli, zebraliśmy się, by dać wyraz swoim przekonaniom i potwierdzić wierność temu, co mamy zapisane w swoich programach" - podkreślił wiceprzewodniczący Unii Pracy Marek Poniatowski.

Przypomniał, że międzynarodowe Święto Pracy zostało ustanowione przez II Międzynarodówkę w 1889 r. by uczcić pierwszy robotniczy strajk w Chicago w 1886 r. kiedy robotnicy wyszli na ulice, by "upominać się o godną zapłatę" i ośmiogodzinny dzień pracy. Dodał, że w Polsce święto jest obchodzone od początku XX w.

"To święto wiąże się z tragedią, która się wydarzyła"

Poniatowski podkreślił, że Cytadela Warszawska ma charakter szczególny, ponieważ to tu "zaborcy i oprawcy wybrali je sobie jako miejsce kaźni naszych bohaterów". "Tutaj zginęli Romuald Traugutt, Marcin Kasprzak i bardzo wielu bojowników o wyzwolenie społeczne i narodowe" - mówił Poniatowski. Zebrani uczcili minutą ciszy poległych w murach Cytadeli.

"Musimy pamiętać, że mamy wielkich poprzedników i musimy te tradycje podtrzymywać. Walczyć i mieć nadzieję i przekonanie, że walczymy o słuszną sprawę" - powiedział przewodniczący centralnego komitetu wykonawczego PPS Jerzy Stefański.

Wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska nawiązała to katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. "To święto wiąże się z tragedią, która się wydarzyła. Tragedią tych, z którymi się przyjaźniliśmy, a którzy zginęli. Oni zginęli na stanowisku pracy" - podkreśliła.

kg,PAP

Polecane

Wróć do strony głównej