Śmierć koło baru w Ełku - właściciel lokalu przyznaje się do udziału w bójce

2018-02-01, 17:07

Śmierć koło baru w Ełku - właściciel lokalu przyznaje się do udziału w bójce
Przed barem Prince Kebab w Ełku doszło do awantury, w wyniku której zginął 21-latek. Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

Właściciel baru z kebabem w Ełku (Warmińsko-Mazurskie), obok którego w noc sylwestrową 2016/2017 doszło do zabójstwa 21-letniego mężczyzny, składał wyjaśnienia przed sądem. Algierczyk przyznał się do udziału w bójce i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu.

Sprawa dotyczy głośnych wydarzeń z nocy 31 grudnia 2016 roku na 1 stycznia 2017 roku w pobliżu prowadzonego przez cudzoziemców baru z kebabem w centrum Ełku. Przed lokalem doszło do awantury po tym, jak młody mężczyzna zabrał stamtąd dwie butelki napojów i z niego wybiegł. W pościg za nim ruszył pracujący w barze Tunezyjczyk oraz właściciel lokalu. Doszło do szarpaniny, w trakcie której ełczanin został śmiertelnie ugodzony nożem. Właściciel baru został oskarżony o udział w bójce i nieudzielenie pomocy, zaś Tunezyjczyk o zabójstwo.

"Ja nie chciałem żadnych problemów"

Algierczyk z polskim obywatelstwem Larbi A. przyznał się do zarzutów postawionych przez prokuraturę. Przed sądem w Ełku relacjonował przebieg wydarzeń. Jak tłumaczył, wszystko zaczęło się od skradzionych z baru dwóch butelek z napojami przez ełczanina Daniela R. Właściciel baru mówił, że wybiegł za nim, żeby je odzyskać. Udało mu się wyrwał butelki z rąk mężczyzny.

- Ja nie chciałem żadnych problemów. Jak odebrałem butelki, on próbował mnie uderzyć, ale odsunąłem się. Wtedy zjawił się Asad (Tunezyjczyk oskarżony o zabójstwo przyp. red.). Doszło między nimi do bójki. Obserwowałem to z jakiejś odległości, ale wszystkiego nie widziałem - mówił przed sądem oskarżony Larbi A. Dodał, że widział w kieszeni Tunezyjczyka przedmiot wyglądający jak nóż. Algierczyk mówił, że wielu rzeczy już nie pamięta. Sędzia Renata Berkane odczytała jego wcześniejsze wyjaśnienia, złożone zaraz po zdarzeniu. Sąd zaprezentował też eksperyment procesowy nagrany przez prokuraturę.

Na nagraniu można było zobaczyć jak Larbi A. opowiadał więcej szczegółów niż przed sądem. Z zaprezentowanego eksperymentu wynikało, że Tunezyjczyk miał ze sobą nóż. Właściciel baru widział, że jego kolega uderza Daniela R., ale był zbyt daleko, aby ocenić, czy zadawał mu ciosy nożem czy pięściami. Poza tym była noc. Larbi A. widział natomiast jak poszkodowany Daniel R. po bójce słania się na nogach i próbuje wstać. Potem obaj cudzoziemcy wrócili do baru, nie udzielając pomocy 21-latkowi z Ełku.

Początkowo prokuratura obu cudzoziemcom postawiła zarzut współudziału w zabójstwie, obaj trafili do aresztu. Ostatecznie pod koniec maja 2017 roku, po zebraniu różnych dowodów właścicielowi baru prokuratura zmieniła zarzuty na łagodniejsze.

Zamieszki po śmierci 21-latka

Sprawa Algierczyka mogła rozpocząć się we wrześniu ubiegłego roku. Oskarżony przyznał się do postawionych zarzutów. Do sądu trafił wniosek o orzeczenie kary bez przeprowadzania rozprawy. We wniosku była mowa o roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, dozorze policyjnym i 5 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych - rodziny zmarłego. Jednak to rodzina nie zgodziła się na taki wymiar kary i proces musi być prowadzony w normalnym trybie.

Prokuratura w czwartek podtrzymała swój wniosek w niezmienionej wersji. Jako oskarżyciele posiłkowi w tej sprawie występują: matka i siostra Daniela R. Sąd odroczył w czwartek prowadzenie sprawy do 23 kwietnia. Wtedy przesłucha świadków zdarzenia.

12 marca przed Sądem Okręgowym w Suwałkach ruszy też proces Tunezyjczyka oskarżonego o zabójstwo ełczanina.

Po śmierci 21-latka w Ełku wybuchły zamieszki. W tłumie mieszkańców, którzy zebrali się na ulicy przed barem, były osoby pijane i agresywne. Rzucano petardami, butelkami i kamieniami w stronę policjantów i radiowozów, wybijano szyby w witrynie lokalu.


mg

Polecane

Wróć do strony głównej