Kulanie jajec i bziukanie czyli zabawy na święta

2010-04-03, 13:12

Kulanie jajec i bziukanie czyli zabawy na święta

"Kulanie jajec" to zabawa z Opolskiego, w której jajko ma potoczyć się jak najdalej, albo trafia do "duczki" - czyli dołka w ziemi. Z kolei w Świętokrzyskiem znane jest „bziukanie” – czyli dmuchanie naftą na pochodnie.

"Kulanie jajec to jest Małysz w wersji śląskiej. Znakomita zabawa, w którą kiedyś bawiła się cała wieś" - powiedział Bogdan Jasiński, etnograf z Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach. Zabawę nadal można spotkać na Śląsku Opolsim

Do zabawy potrzebny jest specjalny, usypany z ziemi stok - czyli górka z której staczają się konkursowe jajka. Na Opolszczyźnie funkcjonują dwie wersje zabawy - albo prostsza, w której jaja po prostu musiały się poturlać jak najdalej, albo wzbogacona, gdy zwycięskie jajko musiało trafić do "duczki" - czyli dołka w ziemi wygrzebanego w pewnej odległości od górki.

W obu przypadkach właściciel zwycięskiej pisanki zabiera do domu wszystkie jajka uczestniczące wcześniej w zabawie.

Wybitka: jajko z twardą skorupką

W domach na Opolszczyźnie - podobnie jak w innych regionach Polski - zdarzają się także siłowe pojedynki na jajka. Ta zabawa zwana jest walatką, albo wybitką. Polega na stukaniu się ugotowanymi jajkami. Zwycięża ten, którego jajo okaże się mocniejsze, i naruszy skorupkę przeciwnika. W niektórych wersjach tej zabawy zwycięzca musi zjeść jajko pokonanego.

Słupy ognia na kilka metrów

Bziukanie, czyli wydmuchiwanie nafty na płonące pochodnie w Koprzywnicy (pow. sandomierski), i bębnienie w tarabany w Iwaniskach (pow. opatowski) - to zwyczaje z mszy rezurekcyjnych kultywowane w dwóch parafiach diecezji sandomierskiej w województwie świętokrzyskim.

Jak mówią strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Koprzywnicy, wydmuchiwanie nafty na płonące pochodnie powoduje powstanie słupów ognia - "bziuków" - wysokich na kilka metrów.

Msza w wigilię paschalną w miejscowym kościele Matki Bożej Różańcowej odbędzie się wieczorem w Wielką Sobotę. Uroczystą procesję po mszy wokół kościoła uświetnią ubrani na galowo strażacy.

Nad bziukającymi czuwa straż pożarna

"W tym roku w bziukaniu wezmą udział trzy lub cztery osoby. Nabiorą w usta łyk nafty z butelek, którą potem wydmuchają na pochodnie. Inni strażacy-ochotnicy będą trzymali zapalone pochodnie" - mówił Gorycki.

W Koprzywnicy, jak co roku, pojawił się problem, którzy ze strażaków mają brać udział w pokazie - zawsze jest wielu chętnych. Najmłodszy będzie miał niewiele ponad 18 lat. Nad bezpieczeństwem uczestników procesji będzie czuwać strażacka asysta zaopatrzona w koce gaśnicze.

Jak zapowiada szef OSP, w tym roku po raz pierwszy koprzywnickiej procesji rezurekcyjnej będą towarzyszyli rycerze z Hufców Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej i Ziemi Staszowskiej. Uroczystość uświetnią wystrzały z przywiezionych przez nich armat.

Nikt z miejscowych nie pamięta, skąd wzięła się tradycja słupów ognia, ale jest praktykowana od pokoleń. Co roku na "bziuki" do Koprzywnicy przyjeżdża coraz więcej widzów.

Bębnienie przed domami koleżanek

Mieszkańcy Iwanisk także nie wiedzą, kiedy pojawiła się tradycja bębnienia w taraban, który ma ogłaszać ludziom nowinę o Zmartwychwstaniu Jezusa.

W sobotę, gdy minie północ, strażacy ochotnicy przez godzinę będą wybijali specjalny rytm na tarabanie przed grobem Jezusa w miejscowym kościele. Zgodnie ze zwyczajem, wcześniej pójdą bębnić przed plebanią, aby obudzić księdza.

Prezes miejscowego OSP Ryszard Bednarski powiedział PAP, że po występie przed grobem Chrystusa miejscowi kawalerowie będą chodzili z tarabanem po Iwaniskach i aż do porannej rezurekcji będą bębnili pod domami panien. Taraban będzie używany także podczas rezurekcji.

Instrument od pokoleń przechowywany w remizie przygotowuje się już trzy miesiące przez Wielkanocą. Co jakiś czas zmienia się pokrywającą go skórę, by wydobyć z niego jak najlepszy dźwięk.

ag, PAP

Polecane

Wróć do strony głównej