Wybory w Niemczech. Michał Kuź: wszyscy kandydaci chcą się porozumiewać z Rosją

2017-09-22, 15:22

Wybory w Niemczech. Michał Kuź: wszyscy kandydaci chcą się porozumiewać z Rosją
Karykatury przygotowane przez organizację ONE, która walczy z biedą. Foto: PAP/ EPA/CLEMENS BILAN

- Wszyscy inni kandydaci, poza Angelą Merkel, są znacząco bardziej od niej prorosyjscy i opowiadają się za łagodzeniem stosunków z prezydentem Władimirem Putinem, kosztem Ukrainy – przekonywał w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl politolog dr Michał Kuź.

Zwycięstwo w wyborach do Bundestagu partii Angeli Merkel wydaje się pewne – ostatnie sondaże wskazują na jej dużą przewagę nad SPD. Czy jest to dobra informacja dla Polski?

Powiązany Artykuł

Europa 1200x500.jpg
KLUCZOWE WYBORY W EUROPIE

Jest tylko jeden realny kandydat do kanclerskiego stołka – jest nim Angela Merkel. Pod tym względem to była nudna kampania. Jeśli na jej początku Martin Schulz miał pewne pole manewru, to w tej chwili już go nie ma. Na pewno kanclerz Merkel jest dla Polski kandydatem lepszym niż pozostali i jest czymś, co można ocenić jako mniejsze zło, z punktu widzenia tej polityki jaką prowadzi polski rząd. I tu nie chodzi o retoryczne zaognienie, tylko o konkretną wizję interesów Niemiec. Kanclerz Angela Merkel mimo wszystko opowiada się za pewnymi związkami transatlantyckimi. Oczywiście, do pewnego stopnia dystansuje się od prezydenta Donalda Trumpa, ale mimo wszystko mówi o tym, że związki te pozostają dla Niemiec ważne. Pozostali kandydaci pozostają bardziej lub mniej antyamerykańscy. A to jest ważna informacja ze względu na nasze związki z USA i kwestię naszej polityki bezpieczeństwa.

A kwestia reformy Unii Europejskiej?

To jest kwesta budowy spójniejszej i ciaśniejszej UE. Tutaj minister finansów Wolfgang Schäuble i Angela Merkel wypowiadają się dwuznacznie, mówią – tak, ale jeśli Francja chciałaby budować z Niemcami superpaństwo w strefie euro, to musiałaby najpierw uporządkować własną gospodarkę, poprawić wskaźniki. Ze strony Merkel, a zwłaszcza ze strony Schäublego, widać pewną chęć równoważenia tych aspiracji francuskich i południowych również tym, co przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker nazwał - drugim płucem i Europą Środkowo-Wschodnią. W tej chwili Francja, Włochy i do pewnego stopnia Hiszpania, liczą na to, że powstanie coś w rodzaju unii transferowej, która będzie łączyć ich zobowiązania z niemieckimi pieniędzmi. Dla Niemców to oczywiście nie jest optymalne. Przy wszystkich swoich tarciach politycznych z Europą Środkowo-Wschodnią, to ona w dłuższej perspektywie rokuje lepiej dla niemieckich inwestycji niż np. Francja.

"

Michał Kuź Przy wszystkich swoich tarciach politycznych z Europą Środkowo-Wschodnią, to ona w dłuższej perspektywie rokuje lepiej dla niemieckich inwestycji niż np. Francja

A jak Pan ocenia niemieckie stanowisko wobec Rosji? Co prawda Angela Merkel jest rzeczniczką sankcji, ale wielu ważnych polityków tamtejszej sceny politycznej mówi o potrzebie ich zniesienia, a przynajmniej ich złagodzeniu. Do tego dochodzi jeszcze kwestia m.in. Nord Stream 2 i tego, że Berlin zdaje się nie rozumieć argumentów państw naszej części regionu.

Wszyscy inni kandydaci, poza Angelą Merkel, są znacząco bardziej od niej prorosyjscy i opowiadają się za łagodzeniem stosunków z prezydentem Władimirem Putinem, kosztem Ukrainy. Stąd też Merkel nie może wystąpić otwarcie przeciwko pewnym projektom, ma problem z uderzeniem w Nord Stream 2. Niemiecka scena polityczna wygląda niewesoło, gdyż od lewa do prawa wszyscy chcą się z Rosją porozumiewać. Radykalna lewica – Die Linke mówi o rozwiązaniu NATO i o tym, że Ukraina jest poniekąd sama sobie winna, radykalna prawica - czyli AfD, widzi w USA wrogą siłę, którą Niemcy bez mała okupuje. SPD wypowiada się ostrożniej, gdyż to jest duża partia, ale sympatie prorosyjskie czołowych jej polityków są powszechnie znane. Tak naprawdę zostaje tylko taka proatlantycka i rusosceptyczna frakcja CDU i to jest frakcja, do której należy pani kanclerz.

A jeśliby w kolejnej koalicji partii chadecki z socjaldemokratami szef SPD dostał stanowisko szefa MSZ – co jest całkiem prawdopodobnym rozwiązaniem, to co by to oznaczało dla Polski.

W takiej sytuacji możemy się spodziewać zwiększonej presji w takich kwestiach jak praworządność, przyjmowanie uchodźców i migrantów, co było sztandarowym elementem kampanii Martina Schulza. On starał się za pomocą Polski odbijać oskarżenia o nietrafioną politykę migracyjną, gdyż on, jako polityk lewicowy, nie mógł się tak wyraźnie opowiedzieć przeciwko dotychczasowej polityce migracyjnej, jak AfD, która dzięki temu dużo zyskała i ma szansę zostać trzecią siłą polityczną. Schulz kierował niezadowolenie swojego elektoratu w kierunku naszego kraju, przekonując, że w kwestii migrantów byłoby znacznie lepiej, gdyby kraje Europy Środkowo-Wschodniej były bardziej solidarne, gdyż Niemcy, UE inwestowały w ich infrastrukturę i korzystały one z unijnych funduszy. Było to granie na nastrojach nacjonalistycznych polityka globalistycznego.

"

Michał Kuź Schulz kierował niezadowolenie swojego elektoratu w kierunku naszego kraju, przekonując, że w kwestii migrantów byłoby znacznie lepiej, gdyby kraje Europy Środkowo-Wschodniej były bardziej solidarne

Niemieckie media i politycy bez skrępowania mówią o dyktaturze w Polsce, czy po wyborach możemy się spodziewać jeszcze mocniejszych uderzeń?

Nawet jeśli pojawiają się retoryczne podjazdy, to nie sądzę, by miało to pójść w tym kierunku, gdyż Polska jest dla Niemiec bardzo ważnym partnerem gospodarczym. Nasza wymiana handlowa polsko-niemiecka jest większa niż wymiana niemiecko-rosyjska, chociaż jest to inna jakość wymiany, gdyż Niemcy kupują od Rosji surowce strategiczne. Większość konfliktów nawet bardzo ostrych, międzynarodowych prędzej czy później kończy się jakimś kompromisem.

A jak się skończy sprawa z reparacjami za niemieckie zbrodnie i zniszczenia podczas II wojny światowej?

Kwestia reparacji jest dodatkową kartą przetargową polskiego rządu, która może mu pomóc ten kompromis osiągnąć. Jednak musi być dopracowana z punktu widzenia formalno-prawnego. Musimy dokładnie wiedzieć, czego chcemy i co chcemy w zamian dostać. Jeżeli w ten sposób na to spojrzymy, to jesteśmy w stanie uzyskać pewne ustępstwa polityczne. Możemy sobie wyobrazić, że Polska nie przyjmuje migrantów, decyduje się na warunkowe otarcie jakiegoś małego korytarza humanitarnego, w zamian za to w większym stopniu partycypuje w przeszkalaniu straży granicznej i przybrzeżnej Libii. W większym stopniu bierze udział w działaniach mających pomóc uszczelnić granice Unii Europejskiej. A jeśli chodzi o kwestie dotyczące praworządności – to zależy jakie propozycje położy na stół prezydent Andrzej Duda i jak zareaguje na nie strona niemiecka i europejska, która bardzo się przysłuchuje temu, co mówi Berlin. Pierwsze sygnały wcale nie są takie pesymistyczne zarówno komisarz Frans Timmermans jak i Jean Claude Juncker stwierdzili, że są optymistami, że widzą możliwość kompromisu, nie użyto też artykułu 7. Można sobie wyobrazić, że propozycje prezydenta pójdą w kierunku, który wszystkim stronom tego sporu pozwolą wyjść z twarzą i uznać, że kwestię tę mamy za sobą.

Czyli w kwestii odszkodowań widzi Pan szansę powodzenia?

W kwestii reparacji należy zwrócić uwagę, że strona polska w latach 90. proponowała Niemcom takie rozwiązanie - proste, traktatowe, które zamykałoby wszystkie roszczenia. Niemcy się na to nie zdecydowali, gdyż nie chcieli swoim obywatelom zamykać drogi do dochodzenia praw w związku z utraconym mieniem, dobrami kultury. Myślę, że możemy powrócić do stołu rokowań i stwierdzić, że poszukamy rozwiązania dwustronnego, kompleksowego ale w zamian za pewne konkretne ustępstwa i korzyści dla strony polskiej. Również w ekspertyzie, którą zamówił Bundestag, wyraźnie przedstawiono, że Niemcy nie mają kompleksowego traktatu pokojowego z Polską. Tam rozumowanie opiera się na tym, że porozumienie dwa plus cztery milcząco zakłada, że Polska nie ma roszczeń wobec Niemiec. Profesor Stanisław Żerko, który jest wybitnym ekspertem, jeśli chodzi o tę kwestię, zwraca uwagę, że umowa ta nie wspomina nic o reparacjach, natomiast strona niemiecka zakłada, że jeśli się podpisuje dużą umowę międzynarodową z innym krajem, to milcząco zakłada się, że nie ma żadnych kwestii, które by prowadziły do silnego sporu. Niemcy sami przyznają jednak, że coś w rodzaju powiernictwa pruskiego, tylko ze strony polskiej, jest jak najbardziej możliwe, że dochodzenie reparacji praw przez polskich obywateli, samorządy, instytucje, w formie indywidualnych pozwów i zbiorowych jest jak najbardziej otwarta. To nie są kwestie nie do rozwiązania, tylko należy do nich podejść w sposób spokojny i kompleksowy.

Rozmawiał Petar Petrović, dziennikarz portalu PolskieRadio.pl


Polecane

Wróć do strony głównej