Nowym szefem MSZ Niemiec będzie Schulz? "Gasi pożary, potrafi ucierać kompromisy"

2016-11-16, 11:25

Nowym szefem MSZ Niemiec będzie Schulz? "Gasi pożary, potrafi ucierać kompromisy"
Martin Schulz. Foto: Mettmann/Wikimedia Commons/CC

Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier został mianowany przez koalicję rządową na kandydata na prezydenta Niemiec, co oznacza, że najpóźniej w lutym odejdzie ze stanowiska szefa dyplomacji. Szef PE Martin Schulz jest najczęściej wymienianym kandydatem na jego następcę.


Powiązany Artykuł

Merkel f 1200.jpg
MERKEL: STEINEMEIER BĘDZIE DOSKONAŁYM PREZYDENTEM

Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz ma doświadczenie międzynarodowe predestynujące go do objęcia stanowiska szefa MSZ Niemiec - pisze "Sueddeutsche Zeitung". Polityk SPD musiałby jednak ograniczyć swe występy w świetle reflektorów i czasami milczeć.

Czy Martin Schulz może zastąpić Franka-Waltera Steinmeiera na stanowisku szefa niemieckiej dyplomacji? - zastanawia się w opublikowanym w środę materiale brukselski korespondent "SZ" Daniel Broessler.

"Strażak" i organizator kompromisów

Autor komentarza zwraca uwagę na ogromne doświadczenie międzynarodowe niemieckiego socjaldemokraty.

"Jako osoba, która organizuje większość (w głosowaniach w PE) dla szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, Schulz uczestniczy we wszystkich ważnych projektach. Posiada doświadczenie w wykuwaniu kompromisów ponad partiami i narodami" - pisze Broessler dodając, że Schulz wyrobił sobie opinię "strażaka" rozwiązującego europejskie kryzysy.

To właśnie Schulz udał się jako pierwszy europejski polityk z wizytą do Turcji po puczu w tym kraju i to on włączył się w negocjacje, gdy umowie o wolnym handlu z Kanadą (CETA) groziło fiasko - wylicza niemiecki dziennikarz. "Schulz zna wszystkich ważnych aktorów w europejskiej polityce, ma doskonałe kontakty na świecie" - zaznacza Broessler.

"Dewizą: nie można mnie pomijać"

Schulz jest osobą, którą zawsze widać na pierwszym miejscu - zauważa Broessler dodając, że polityk "nigdy nie miał problemu z tym, by nawet bez pytania stawać w świetle reflektorów".

"Schulz nie znosi, gdy się go pomija" - zaznacza Broessler. Przeciwnicy Schulza "uginają się" pod ciężarem jego ego, jego zwolennicy doceniają, że dzięki niemu nie można ignorować Parlamentu Europejskiego.

Zdaniem Broesslera dewizą Schulza jest zdanie: "nie można mnie pomijać".

Dziennikarz "SZ" pisze, że retoryczne zdolności przekonanego Europejczyka, jakim jest Schulz, mogą pomóc Niemcom w czasie, gdy demokracja, Unia Europejska i Zachód znajdują się pod presją. "Istnieje jednak różnica między Niemcami a Parlamentem Europejskim, polegająca na tym, że właściwie nikt nie uważa, by można byłoby pominąć Niemcy" - podkreśla autor.

Zadaniem niemieckiej dyplomacji jest raczej "publiczna wstrzemięźliwość" niż "publiczna agitacja" - dodaje.

W dotychczasowej działalności Schulz kierował się dewizą - "czynić dobro i mówić o tym". "Jako minister spraw zagranicznych musiałby czasami milczeć" - konkluduje Daniel Broessler w "Sueddeutsche Zeitung".

PAP/agkm

Polecane

Wróć do strony głównej