Andrzej Gwiazda: margines działania "propagandy ubeckiej" sprowadzono do zera

2016-02-18, 13:20

Andrzej Gwiazda: margines działania "propagandy ubeckiej" sprowadzono do zera
Andrzej Gwiazda . Foto: PAP/Jacek Turczyk

Znalezienie dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy jest szczególnie ważne dla tych, którzy przez 35 lat podlegali propagandzie, mającej podważyć oczywiste fakty - ocenił Andrzej Gwiazda.

Posłuchaj

Andrzej Gwiazda o dokumentach odnalezionych w domu wdowy po gen. Kiszczaku (PR24)
+
Dodaj do playlisty

W czwartek IPN poinformował, że w teczce personalnej - będącej wśród materiałów zabezpieczonych przez IPN 16 lutego w domu generała Kiszczaka - znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". W teczce tej są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem "Bolek", pokwitowania odbioru pieniędzy.

TVN24/x-news

- Jeśli historię dzielić na etapy, to można powiedzieć, że do 16 lutego był pewien etap niepewności w sprawie zaangażowania służb specjalnych w animowanie procesów społecznych i politycznych. A po 16 lutego jest to bezsporne - powiedział jeden z najbardziej znanych działaczy NSZZ "Solidarność" Andrzej Gwiazda.

Jak podkreślił, odnalezienie teczki personalnej i zawartych w niej dokumentów to "ważne wydarzenie". - Szczególnie ważne dla tych, którzy podlegali przez 35 lat intensywnej propagandzie mającej na celu podważenie wiarygodności oczywistych, ujawnianych faktów - ocenił Gwiazda.

- Odnalazł się dokument własnoręcznie podpisany: Wałęsa - "Bolek", czyli Wałęsa podpisywał się jednocześnie nazwiskiem i pseudonimem. Płynie z tego wniosek, że powinniśmy sobie przypomnieć, kto prowadził propagandę dezawuującą fakty ujawniane przez Instytut Pamięci Narodowej i fakty, które były znane nie tylko IPN, ale też dużej części ludzi z autopsji - zaznaczył.

- Ci, którzy prowadzili propagandę dezawuującą te ustalenia, jawią się w tej chwili jako aktywni agenci tego zespołu - służb PRL. A oni zajmują wciąż jeszcze ważne pozycje społeczne. Dotyczy to również czytelników "Gazety Wyborczej". Ten zespół cały czas podważał prawdę, nie ze względu na własne wątpliwości, tylko ewidentnie ze względu na swój interes polityczny - powiedział były działacz "S".

PAP/IAR/iz

Polecane

Wróć do strony głównej