Afera ze spaloną budką strażniczą przed ambasadą Rosji

2015-05-18, 22:04

Afera ze spaloną budką strażniczą przed ambasadą Rosji
Budkę strażniczą przed ambasadą Rosji podpalono podczas Marszu Niepodległości w 2013 roku. Foto: PAP/Pawel Kula

Kto podpalił budkę strażnika przed rosyjską ambasadą podczas Marszu Niepodległości w 2013 roku? "Do Rzeczy" publikuje fragment rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika i minister Elżbiety Bieńkowskiej. W rozmowie pada stwierdzenie, że to Bartłomiej Sienkiewicz wydał polecenie podpalenia budki.

Posłuchaj

Burza wokół podsłuchanej rozmowy Wojtunika i Bieńkowskiej. Relacja Pawła Buszki (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W poniedziałek tygodnik "Do Rzeczy" opublikował fragmenty rozmowy, która miała zostać podsłuchana 5 czerwca 2014 roku w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Według tygodnika podczas rozmowy ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem miała paść sugestia, że Sienkiewicz zlecił policjantom spalenie budki przed rosyjską ambasadą.

CBA zaprzecza autentyczności rozmowy. W odpowiedzi autor tekstu Cezary Gmyz opublikował nagranie z podsłuchów w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Męski głos mówi: "Widzisz, ale facet nauczył ich, że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką... wiesz z takiego...".

Rzecznik CBA powiedział IAR, że publikacja nagrania nie zmienia oceny tekstu "Do Rzeczy". Według Jacka Dobrzyńskiego, publikacja "Do Rzeczy" sprawia wrażenie celowej manipulacji.

 

Czytaj dalej
Paweł Wojtunik CBA Free 1200.jpg
CBA: rewelacje tygodnika "Do Rzeczy" to niedorzeczność

Nagrana rozmowa dotyczy incydentu, do którego doszło podczas zorganizowanego w Warszawie przez środowiska narodowe 11 listopada 2013 r. Marszu Niepodległości. Podpalona została wówczas budka wartownicza przy ambasadzie rosyjskiej, śmietnikowa altana i m.in. instalacja "Tęcza" na pl. Zbawiciela. Po 11 listopada za "absolutnie skandaliczne" wydarzenia pod ambasadą przeprosił Rosję prezydent Bronisław Komorowski, a głębokie ubolewanie w związku z incydentami wyraziło MSZ. Śledztwo ws. spalenia budki zostało ostatecznie umorzone z powodu niewykrycia sprawców.

"Próba uwikłania CBA w bieżącą politykę"

Bartłomiej Sienkiewicz w Radiu ZET określił informację, jakoby miał zlecać podpalenie budki przed rosyjską ambasadą, jako "bzdurę i absurd". - Szkoda, że nie ma infografiki, jak tam osobiście z hubką i krzesiwem idę, no ale to już jest taki poziom absurdu, że wolałabym tego nie komentować. Niedługo się dowiem, że czarną wołgą porywam dzieci, albo wywołałem wojnę rosyjsko-ukraińską. Jest pewien poziom absurdu, w którym można brać udział, a taki w którym nie. Ja wolałbym w tym absurdzie nie brać udziału - zastrzegł Sienkiewicz.

TVN24/x-news
Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński powiedział, że "sugerowanie, jakoby szef CBA Paweł Wojtunik powiedział, że policja - na zlecenie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych - miała podpalić budkę przy ambasadzie, jest niedorzecznością, nadużyciem, nieprawdziwym twierdzeniem i sprawia wrażenie celowej manipulacji". Jak mówił, odczytuje to jako próbę uwikłania CBA w bieżące wydarzenia polityczne.

PiS chce wyjaśnień w Sejmie

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował, że złożył wniosek o zwołanie dodatkowego posiedzenia Sejmu. Według niego, wyjaśnienia w tej sprawie powinna przedstawić w Sejmie premier Ewa Kopacz i szef CBA. Błaszczak zapowiedział też, że zwróci się do prokuratura generalnego, aby wznowiono śledztwo ws. podpalenia budki strażniczej przy ambasadzie rosyjskiej.
Marszałek Sejmu Radosław Sikorski poinformował, że wniosek klubu PiS zostanie rozpatrzony na najbliższym posiedzeniu Prezydium Sejmu, 26 maja.

"To może być gra wyborcza"

Potrzeby zwoływania dodatkowego posiedzenia Sejmu nie widzi PO. - To jest jakiś absurd, bzdura. Nie mamy pojęcia, o czym w ogóle rozmawiamy - czy o taśmach, czy o wyssanych z palca stenogramach - powiedział poseł PO Mariusz Witczak.
Premier Ewa Kopacz pytana o sprawę powiedziała, że nie czytała publikacji. - Co do doniesień dotyczących ministra Sienkiewicza, dziś zajmuje się tą sprawą prokuratura. Zależy mi na tym, by prokuratura zakończyła dochodzenie w tej sprawie i by te taśmy, którymi się tak łatwo gra politycznie nie pokazywały się jednego dnia, a potem znikały, po to tylko, by pokazać je w sytuacji, w której można je wyciągnąć jako bat na rządzących - powiedziała.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

Wiceszef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Stanisław Wziątek z SLD ocenił, że informacje medialne na temat rozmowy Wojtunik-Bieńkowska mogą być kolejnym elementem gry wyborczej, dlatego - przekonywał - trzeba dokładnie wyjaśnić wszystkie aspekty tej sprawy. - We wtorek na wyjazdowym posiedzeniu komisji ds. służb specjalnych chcemy uzyskać informacje od szefa ABW, o tym na ile służby wewnętrzne państwa mają rozpoznany problem - powiedział Wziątek.
Poinformował, że w kolejną środę na posiedzenie komisji zostanie zaproszony prokurator generalny i szef CBA. - Poprosimy prokuratora generalnego o informacje odnośnie przebiegu wyjaśniania wszystkich aspektów dotyczących afery taśmowej, a od szefa CBA (oczekujemy) ewentualnego potwierdzenia nieprawidłowości, które pojawiły się w rozmowie - dodał.
Według szefa SLD Leszka Millera w rozmowie Bieńkowska-Wojtunik pojawiają się wątki, które świadczą o niegospodarności i szastaniu publicznymi pieniędzmi. - Dlatego klub SLD zwróci się do premier Ewy Kopacz, aby jak najszybciej Sejm mógł uzyskać wszechstronną informację na temat firm doradczych, które wykonują usługi dla spółek skarbu państwa, jak PZU czy KGHM - zapowiedział.

Doniesienie do prokuratury

W związku z publikacją "Do Rzeczy" Ruch Narodowy poinformował, że w imieniu stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" zawiadomił warszawską prokuraturę okręgową o możliwości popełnienia przestępstwa przez Sienkiewicza.
Prok. Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi śledztwo ws. nielegalnego podsłuchiwania i nagrywania rozmów m.in. polityków w dwóch stołecznych restauracjach, poinformowała, że dziennikarz Cezary Gmyz stawił się w poniedziałek w PO Warszawa-Praga i wydał na żądanie prokuratora nośnik z nagraniem. Został też przesłuchany w charakterze świadka. Ujawniła ona też, że w obecnej sytuacji Bieńkowska i Wojtunik zostaną ponownie przesłuchani w tym śledztwie i zapytani, czy chcą ścigania podsłuchujących.

Śledztwo ws. afery taśmowej

Prokuratura na Pradze prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost", który w ubiegłym roku ujawnił nagrania z podsłuchanych rozmów wysokich urzędników państwowych podczas spotkań w warszawskich restauracjach, m.in. ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego z b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem.
W czerwcu 2014 r. prokuratura postawiła zarzuty zlecania podsłuchów biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - kelnerom, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Część wątków sprawy podsłuchów została już wcześniej umorzona.
We wrześniu 2014 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła wątek sprawy dotyczący rozmowy Sienkiewicza z Belką. Prokuratura uznała, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień. Brak jest "jakiegokolwiek dowodu" na ich nieformalne porozumienie w celu naruszenia niezależności NBP.
W grudniu 2014 r. prokuratura umorzyła śledztwo ws. rozmowy Nowaka i Parafianowicza. Prokuratura doszła do wniosku, że Nowak i Parafianowicz nie popełnili przestępstwa płatnej protekcji ani przekroczenia uprawnień przez urzędnika publicznego.

Spisek służb?

W lutym "Gazeta Wyborcza" napisała, że w czasie, gdy Sienkiewicz był ministrem, tajna grupa utworzona latem 2014 r. w MSW badała, czy za "aferą podsłuchową" stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR oraz urzędujący szef CBA. Minister spraw wewnętrznych - według "GW" - miał ich podejrzewać o spisek. Z informacji gazety wynika, że Sienkiewicz nadzorował grupę, w której pracowali policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych KGP oraz oficerowie SKW. Funkcjonariusze mieli m.in. wystąpić do sądu o zgodę na podsłuchy "numerów nieznanych", tzw. NN, mimo że było wiadomo, do kogo należą podsłuchiwane telefony.
MSW oświadczyło, że w resorcie "nie działała żadna tajna grupa wykonująca czynności w tzw. aferze podsłuchowej". "Policja, w tym Centralne Biuro Śledcze Policji oraz Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji nie prowadziły żadnych czynności wobec szefów służb wymienionych w treści artykułu". Zaprzeczył również szef SKW. Warszawska prokuratura uznała, że w tej sprawie nie ma podejrzenia przestępstwa i odmówiła wszczęcia śledztwa.
W lutym prokuratura podała, że nie udało się odczytać zawartości nośników informatycznych wyłowionych z Wisły. Nośniki badali biegli, ale uszkodzenia uniemożliwiły ich odczytanie. Według mediów nośnik miał zniszczyć i wrzucić do wody jeden z podejrzanych w całej sprawie.

IAR, PAP, bk

Polecane

Wróć do strony głównej