Katastrofa samolotu AirAsia: co z wrakiem maszyny?

2014-12-31, 14:31

Katastrofa samolotu AirAsia: co z wrakiem maszyny?
Członkowie rodzin pasażerów poszukiwanego samolotu linii Air Asia. Foto: PAP/EPA/MADE NAGI

Szef tanich linii AirAsia Tony Fernandes powiedział, że nie zlokalizowano jeszcze wraku Airbusa 320-200, który w niedzielę spadł do Morza Jawajskiego, w pobliżu Borneo. Wcześniej informowano, że za pomocą sonaru udało się ustalić położenie maszyny.

Posłuchaj

Jedna z indonezyjskich stacji telewizyjnych pokazała drastyczne zdjęcia po katastrofie samolotu Air Asia. Relacja Tomasza Sajewicza/IAR
+
Dodaj do playlisty

Na konferencji prasowej w mieście Surabaja, na wyspie Jawa, Fernandes nie potwierdził, jakoby sonar wykrył wrak samolotu.

Wcześniej przedstawiciel służb ratowniczych Hernanto powiedział, że duży, ciemny obiekt zlokalizowany przy pomocy sonaru na dnie Morza Jawajskiego to najpewniej wrak maszyny AirAsia. Dodał, że znajduje się on "na głębokości 30-50 metrów".

Dotychczas wydobyto siedem ciał ofiar katastrofy lotniczej, w tym ciało kobiety w mundurze stewardessy. Jedna z ofiar miała na sobie kamizelkę ratunkową. Wcześniej podawano, że wyłowiono ok. 40 ciał.

Dwa ciała przetransportowano już do Surabai, drugiego co do wielkości indonezyjskiego miasta, gdzie przebywa obecnie większość bliskich ofiar katastrofy. Powstało tam centrum zarządzania kryzysowego. Od 30 osób pobrano już próbki DNA w celu identyfikacji ofiar.

Jak pisze agencja Reutera, to, że jedna osoba miała na sobie kamizelkę ratunkową, sugeruje, iż osoby przebywające na pokładzie miały czas przygotować się, zanim samolot spadł do morza lub zanim zatonął. Zagadką pozostaje, dlaczego piloci nie wysłali sygnału SOS.

Wznowiona w środę rano czasu lokalnego akcja poszukiwawcza została wkrótce zawieszona. Prace ratowników i płetwonurków utrudniały silny wiatr i wysokie, nawet trzymetrowe fale.

Jak pisze Reuters, samolot najpewniej był w nienaruszonym stanie, gdy uderzył w wodę. Mogło dojść do zjawiska przeciągnięcia, czyli utraty siły nośnej i sterowności przez maszynę. Powoduje ono gwałtowną utratę wysokości i może spowodować wejście w korkociąg.

"Największy koszmar"

Prezydent Indonezji Joko Widodo powiedział, że obecnie priorytetem jest wyłowienie ciał. Wyraził ubolewanie z powodu katastrofy i zapewnił, że linie AirAsia wkrótce wypłacą bliskim ofiar zaliczkę z powodu tragedii. Szef AirAsia Tony Fernandes określił katastrofę jako swój "największy koszmar".

Szczątki samolotu zlokalizowano we wtorek na Morzu Jawajskim, zaledwie 10 kilometrów od miejsca, gdzie utracono z nim kontakt.

Airbus A320-200 należący do przewoźnika AirAsia zniknął z radarów o godz. 6.17 (0.17 czasu polskiego) w niedzielę, lecąc w gęstych chmurach burzowych z indonezyjskiego miasta Surabaja do Singapuru. Na pokładzie maszyny były 162 osoby, głównie Indonezyjczycy. AirAsia to tanie malezyjskie linie lotnicze, które posiadają swoją filię między innymi w Indonezji.

Zmiana kursu

Podczas feralnego lotu pilot za zgodą kontroli lotów zmienił kurs, żeby ominąć front burzowy. Wkrótce potem zwrócił się o zgodę na zwiększenie wysokości do 38 tysięcy stóp (ponad 11580 metrów). Zgody tej nie otrzymał od razu, ponieważ w pobliżu leciały na tym pułapie inne maszyny. Gdy kilka minut później kontrola lotów zezwoliła mu na zwiększenie wysokości najpierw do 34 tys. stóp (ponad 10360 metrów), pilot już nie odpowiedział.

W internetowych dyskusjach piloci koncentrują się na niepotwierdzonych danych z innego radaru, sugerujących, że maszyna wznosiła się zbyt wolno jak na trudne warunki pogodowe, które wówczas panowały i mogło dojść do przeciągnięcia.

Według śledczych załoga mogła zbyt późno poprosić o zgodę na zwiększenie wysokości lub mogła wznieść się wcześniej z własnej inicjatywy - poinformowało źródło bliskie śledztwu, cytowane przez Reutera. Dodało ono, że panujące wówczas złe warunki pogodowe także mogły mieć wpływ na katastrofę. Wśród możliwości Reuters wymienia też zamarznięcie czytników i fakt, że piloci dysponowali niedokładnymi danymi.

Nieetyczna relacja

Jedna z indonezyjskich stacji telewizyjnych pokazała drastyczne zdjęcia po katastrofie samolotu Air Asia. Widać na nich unoszące się na wodzie, często nagie ciała ofiar tragedii. Przekaz stacji telewizyjnej zobaczyły we wtorek na lotnisku w Subaraji rodziny pasażerów samolotu, gdy miały jeszcze nadzieję na szczęśliwe zakończenie poszukiwań. Stacja telewizyjna znalazła się w zasłużonym ogniu krytyki.

Indonezyjska stacja TVOne najpierw pokazała ujęcia unoszących się na wodzie ciał, a potem - reakcję na nie krewnych pasażerów, zgromadzonych na lotnisku w Subaraji. Na nagraniach z lotniska widać, jak w tym momencie część osób mdleje, inne wpadają w histerię.
Wyłączenia telewizorów na lotnisku natychmiast zażądał obecny tam burmistrz Surabaji. Sposób relacjonowania poszukiwań samolotu linii AirAsia przez stację TVOne jest powszechnie krytykowany przez internautów i światowe media.

Zdjęcia wyemitowała natomiast chińska telewizja CCTV. Umieściła je nawet na koncie w portalu społecznościowym. Po kilkunastu minutach jednak usunęła, po fali negatywnych komentarzy.

Źródło: CNN Newsource/x-news

pp, mr, IAR, PAP

Polecane

Wróć do strony głównej