Dochodzenie przeciw polskiemu kierowcy po tragicznym wypadku w Niemczech

2014-07-19, 20:28

Dochodzenie przeciw polskiemu kierowcy po tragicznym wypadku w Niemczech
Polski mikrobus, w którym zginęło 9 osób, po czołowym zderzeniu z autokarem z Opola. Foto: PAP/EPA/ROLAND HALKASCH

Niemiecka policja wszczęła dochodzenie przeciwko kierowcy polskiego autobusu, który minionej nocy brał udział w tragicznym wypadku na autostradzie A4 niedaleko Drezna. W katastrofie zginęło 10 osób, ponad 60 zostało rannych.

Posłuchaj

Śledztwo przeciw polskiemu kierowcy. Z Berlina Wojciech Szymański (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Kierowca może usłyszeć zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Niemieccy śledczy wyjaśniają dlaczego polski autobus, którym podróżowało ponad 60 osób, najechał na tył innego autokaru poruszającego się autostradą A4.

W konsekwencji zderzenia, polski autobus przebił barierki ochronne i przejechał na przeciwny pas ruchu, gdzie staranował jadący z naprzeciwka polski mikrobus. Następnie autobus stoczył się ze skarpy.

Większość pasażerów mikrobusu nie przeżyła zderzenia. 2 ofiary śmiertelne i dziesiątki rannych są też wśród pasażerów polskiego autobusu. Około 40 osób odniosło ciężkie obrażenia. Niemieckie media podają, że 10 z nich jest w stanie zagrażającym życiu.

Polski
Polski autobus zniszczony w wypadku koło Drezna, foto: Roland Halkasch

Nieoficjalnie wiadomo, że śledztwem objęty jest też kierowca ukraińskiego autokaru, w tył którego uderzył polski autobus. Niemieccy prokuratorzy rozpatrują także wersję, że winnym wypadku był kierowca ukraiński, który z nieznanych przyczyn mógł gwałtownie zahamować przed polskim pojazdem.

Do tej pory niemiecka policja zidentyfikowała siedem z dziesięciu ofiar śmiertelnych. Wszyscy to Polacy. Lokalne władze podkreślają, że to najtragiczniejszy wypadek drogowy od wielu lat.

Osiem ofiar to pasażerowie polskiego mikrobusa, który jechał autostradą w kierunku Zgorzelca.

Wszyscy ranni zostali przetransportowani do okolicznych szpitali. W akcji ratunkowej na autostradzie A4 brało udział blisko 150 strażaków i policjantów.

Według ambasady RP w Berlinie,15 poszkodowanych w wypadku zostanie jeszcze w sobotę wypisanych ze szpitali.  Podobna liczba lekko rannych pacjentów ma opuścić szpitale w niedzielę - napisał przedstawiciel polskiej placówki dyplomatycznej na Twitterze.

 

TVN24/x-news

Autokar był sprawny

Firma Sindbad z Opola do której należał autobus, podała na swojej stronie internetowej, że zarząd spółki jest w stałym kontakcie z Policją oraz Konsulem Generalnym RP w Niemczech. Autokar miała prowadzić doświadczona załoga: dwóch kierowców wraz z pilotem. Pojazd miał badania wykonane 8 lipca tego roku, ważne do stycznia 2015 roku.

Na miejscu w Dreźnie zorganizowany został punkt koordynacyjny przy jednostce straży pożarnej, gdzie dojechały dwa autokary zastępcze, przedstawiciele firmy, a także konsul. Do punktu dotarli pierwsi pasażerowie, którzy po badaniach lub udzieleniu pomocy opuścili szpital. Wszyscy zadeklarowali chęć dalszej podróży do miast docelowych w Niemczech.

Niemiecka autostrada A4, na której doszło do wypadku, to przedłużenie polskiej autostrady o tym samym numerze. Jeździ nią wiele pojazdów z Polski.

MSZ uruchomiło infolinię dla poszkodowanych i ich rodzin: +491637887676.

Infolinie przewoźnika: 801 22 33 44 oraz +48 77 443 44 44.

Na razie nie są także znane przyczyny zdarzenia. Według Ilony Buttler, ekspertki z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego,  okoliczności wypadku wskazują na dużą prędkość pojazdu w momencie katastrofy. Jej zdaniem, to jeden z istotniejszych czynników, który mógł wpłynąć na rozwój wydarzeń. Poza tym kierowca mógł być zmęczony monotonną jazdą autostradą. Przebieg wypadku wskazuje też na to, że polski autobus jechał za blisko ukraińskiego pojazdu - uważa Buttler.

Firma Sindbad wielokrotnie sprawdzana

Przewoźnik był wiele razy kontrolowany pod względem sprawności pojazdów. Wykryto jedynie drobne naruszenia - podała Inspekcja Transportu Drogowego.
- Firma była sprawdzana 99 razy w okresie ostatnich 2,5 roku i jedynie w ośmiu przypadkach były nałożone mandaty karne za drobne naruszenia, jedna decyzja administracyjna nałożona na przewoźnika - powiedział Alvin Gajadhur z ITD.
- Z naszych kontroli wynika, że jest to dobra firma, bo mandaty czy decyzje administracyjne są rzadkością. Ten autokar, który uległ tragicznemu wypadkowi na przestrzeni kilku lat był kontrolowany przez Inspekcję Transportu Drogowego trzy razy - dodał Gajadhur. Zaznaczył też, że w okresie sześciu miesięcy 2014 roku Inspekcja Transportu Drogowego sprawdziła ponad 16 tysięcy autokarów i busów.

mc

''

Polecane

Wróć do strony głównej