Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Wyjaśnienia Służby Wywiadu Wojskowego

2014-01-13, 18:10

Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Wyjaśnienia Służby Wywiadu Wojskowego
Zdjęcie satelitarne ze Smoleńska . Foto: npw.gov.pl

Sprawa dotyczy złego oznaczenia daty jednego ze zdjęć. Służba Wywiadu Wojskowego twierdzi, że doszło do pomyłki edytorskiej i nie ma to wpływu na wnioski opinii.

10 kwietnia 2014 roku miną cztery lata od katastrofy, w której zginęło 96 osób. Wśród ofiar był między innymi: prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria, prezes NBP, prezes IPN, posłowie i senatorowie oraz dowódcy wojsk i duchowni.

Zobacz serwis specjalny - Smoleńsk 2010>>>

Śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

W grudniu 2013 roku śledczy ujawnili opinię Służby Wywiadu Wojskowego (SWW), która dotyczy zdjęć satelitarnych z 5 i 12 kwietnia 2010 roku z terenu, na którym doszło do katastrofy. W opinii tej wskazano, że w tym okresie nastąpiło złamanie drzewa. "Mogło ono nastąpić wskutek zderzenia z nim samolotu" - podano w opinii. Potwierdzono w niej także, że drzewem tym jest brzoza opisana później w protokole z oględzin miejsca katastrofy z 7 grudnia 2011 roku.
Opinia zilustrowana była opisanymi zdjęciami, na których m.in. zaznaczono analizowaną brzozę oraz inne okoliczne obiekty. Po ujawnieniu opinii w mediach zwrócono uwagę, że oba zdjęcia zamieszczone na drugiej stronie tej opinii podpisane zostały datami 5 kwietnia 2010 roku, tymczasem jedno z tych zdjęć musiało być wykonane później. W związku z tym w końcu grudnia prokuratura wojskowa zwróciła się z dodatkowym pytaniem do SWW.
"W opinii pojawiła się oczywista pomyłka edytorska - dolna scena satelitarna zamieszczona na stronie drugiej została wykonana 12 kwietnia 2010 roku. Sytuacja ta nie ma żadnego wpływu na zawartość merytoryczną opinii i wnioski z niej płynące" - zaznaczyła SWW w piśmie dla prokuratorów. Służba Wywiadu wojskowego twierdzi, że zdjęcia umieszczone na drugiej stronie opinii miały charakter poglądowy i data zdjęcia, którego dotyczyły zastrzeżenia, nie miała wpływu na zawartość merytoryczną opinii.
W końcu października 2013 roku tezę, że brzoza została złamana 5 kwietnia 2010 r., przedstawił na posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw przyczyn katastrofy Chris Cieszewski z Uniwersytetu Georgii. Antoni Macierewicz (PiS) mówił wtedy, że prokuratura nie ma ekspertyzy dowodzącej, że smoleńska brzoza nie została złamana przed 10 kwietnia 2010 roku.

Śledczy informowała wtedy, że z dwóch opinii - sporządzonych przez Służbę Wywiadu Wojskowego oraz firmę SmallGIS - będących w dyspozycji prokuratury wojskowej nie wynika, aby brzoza w Smoleńsku była ułamana przed 10 kwietnia 2010 roku. Ponadto - jak informowano - prokuratura dysponuje zeznaniami świadków obserwujących moment podchodzenia do lądowania samolotu, z których wynika, że doszło do uderzenia lewym skrzydłem samolotu w brzozę, wskutek czego drzewo przełamało się.
W październiku 2012 roku odcięte zostały przez polskich specjalistów "dwa fragmenty brzozy". Podczas pobytu polskich prokuratorów i biegłych w Rosji na przełomie lutego i marca 2013 roku odcięte fragmenty poddano oględzinom wspólnie z rosyjskimi specjalistami.
Prokuratura wojskowa informowała także, że brzoza, w którą uderzył samolot, została przełamana na wysokości około 666 cm. W raporcie komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera wysokość przecięcia brzozy określono na 5,1 m. - W raporcie komisji Millera podano wysokość uderzenia w brzozę, które doprowadziło do oderwania końcówki skrzydła, a nie wysokość przełamania drzewa - tłumaczył 1,5-metrową różnicę uczestniczący w pracach komisji Maciej Lasek.

PAP/asop

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Polecane

Wróć do strony głównej