Sprawa śmierci Przemyka ostatecznie przedawniona

2010-07-28, 11:30

Sprawa śmierci Przemyka ostatecznie przedawniona
. Foto: Glow Images/East News

Sąd Najwyższy oddalił kasację w sprawie o śmiertelne pobicie przez milicjantów Grzegorza Przemyka w 1983 roku. Kasację wniósł minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

Sąd Najwyższy oddalił kasację w sprawie o śmiertelne pobicie przez milicjantów Grzegorza Przemyka w 1983 roku. Kasację wniósł minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

Sprawa zabójców Grzegorza Przemyka toczyła się już ponad 27 lat. 12 maja 1983 r. 19-letni maturzysta Grzegorz Przemyk z kolegą Cezarym F. świętował egzamin na pl. Zamkowym w Warszawie. Był bez dokumentów, wobec czego milicjanci, w tym K., zabrali go na komisariat.

Tam dostał ponad 40 ciosów pałkami w barki i plecy oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach. Pogrzeb Przemyka, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, stał się wielką manifestacją przeciw władzom. 

Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał w grudniu, że sprawa śmierci maturzysty przedawniła się w 2005 roku. Sąd, który orzekał w sprawie oskarżonego byłego zomowca uznał, że czyn zarzucony Ireneuszowi K. - umyślny udział w pobiciu z nieumyślnym skutkiem (w postaci śmierci lub ciężkiego uszkodzenia ciała) - nie jest objęty artykułem Kodeksu karnego, który przewiduje, że nie przedawniają się najcięższe umyślne przestępstwa popełnione przez funkcjonariuszy publicznych. Sąd podkreślił, że K. nie zarzucono umyślnego spowodowania śmierci ani ciężkiego uszkodzenia ciała.

Sądy - raz w PRL i cztery razy po 1989 r. - uwalniały Ireneusza K. od winy w tej jednej z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL. Wyroki uniewinniające uchylały sądy wyższych instancji. Sąd Okręgowy w Warszawie przed rokiem nie miał wątpliwości, że K. był jednym z trzech milicjantów, którzy w maju 1983 r. bili Przemyka w komisariacie MO na Starym Mieście w Warszawie. W PRL władze usiłowały przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. Zarazem sąd I instancji uznał, że czyn K. - jako czyn karalny funkcjonariusza publicznego z PRL - nie przedawnił się.

kh

Polecane

Wróć do strony głównej