Wielka Brytania planuje złamać umowę brexitową. Chodzi o protokół ws. Irlandii Północnej

2022-05-17, 18:26

Wielka Brytania planuje złamać umowę brexitową. Chodzi o protokół ws. Irlandii Północnej
Szefowa brytyjskiego MSZ ogłosiła zamiar złamania umowy brexitowej. Foto: JESSICA TAYLOR/AFP/East News

Szefowa brytyjskiego MSZ ogłosiła w Izbie Gmin plan złamania umowy brexitowej zawartej z Unią Europejską. Chodzi o protokół północnoirlandzki, wynegocjowany przez brytyjski rząd.

Liz Truss poinformowała, że jeśli rozmowy z Unią się nie powiodą, rząd jednostronnie zmieni postanowienia umowy międzynarodowej. Złoży projekt ustawy w tej sprawie, ale nie od razu, a w ciągu najbliższych tygodni, bo równocześnie chce prowadzić z Unią negocjacje.

- Reagując na bardzo poważną sytuację w Irlandii Północnej stawiamy sprawę jasno: trzeba działać, by instytucje zostały odtworzone tak szybko, jak się da - stwierdziła Liz Truss.

Problemy z protokołem północnoirlandzkim

Przeciwko protokołowi protestują bowiem północnoirlnadzkie partie unionistyczne, paraliżując regionalny parlament i rząd. Krytykują fakt, że w wyniku podpisanego przez brytyjski rząd porozumienia, Irlandia Północna jest teraz odcięta od Anglii, Walii i Szkocji formą granicy.

Gabinet Borisa Johnsona przekonuje, że Unia zbyt szczegółowo wprowadza w życie postanowienia porozumienia. Liz Truss mówiła, że zapisy umowy sprawiają, że mieszkańcy regionu nie mogą dziś cieszyć się "takimi samymi korzyściami", jak mieszkańcy reszty Królestwa, a protokół uderza w biznes.

To gabinet Borisa Johnsona stworzył protokół północnoirlandzki, nazywając go wówczas sukcesem. Podczas kampanii wyborczej sprzed trzech lat promował protokół jako sposób, by "dokończyć brexit". Podkreślał, że nie stworzy granicy na Morzu Irlandzkim, ale granica powstała. Wszystko to wypominała dziś rządowi opozycja.

Posłuchaj

Liz Truss: reagując na bardzo poważną sytuację w Irlandii Północnej stawiamy sprawę jasno: trzeba działać, by instytucje zostały odtworzone tak szybko, jak się da (IAR) 0:10
+
Dodaj do playlisty

- Rząd próbuje teraz przekonać ludzi, że ich główne osiągnięcie nie było jednak negocjacyjnym triumfem, a umową tak wadliwą, że nie sposób jej przestrzegać - mówił poseł lewicy Stephen Doughty. Jego zdaniem w dobie kryzysu i wojny na Ukrainie Brytyjczycy nie powinni wchodzić w konflikt z Unią.

Konserwatyści podzieleni

Rząd krytykowany jest też przez część Konserwatystów. Szef parlamentarnej komisji ds. Irlandii Północnej Simona Hoare, podobnie jak większość ekspertów uważa, że rząd Borisa Johnsona grozi właśnie złamaniem prawa międzynarodowego. - Szacunek dla rządów prawa płynie w żyłach Konserwatystów. Nie mogę się nadziwić, że trzeba to przypominać właśnie konserwatywnemu rządowi - mówił polityk. Liz Truss odpowiadała, że propozycje rządu nie są wcale złamaniem prawa.

Słowa poparcia szefowa MSZ usłyszała od części posłów prawicy. Peter Bone apelował, by projekt ustawy w spawie złamania porozumienia przedstawić natychmiast. - To jedyny sposób, by Unia przyszła do stołu negocjacyjnego i negocjowała na serio - przekonywał polityk.

Czytaj także:

Ostrożne poparcie rząd dostał też od jednej ze stron sporu w Irlandii Północnej: unionistycznej partii DUP. - To poważny krok ku rozwiązaniu problemów stworzonych przez protokół - stwierdził szef partii Jeffrey Donaldson. Minister ds. biznesu Kwasi Kwarteng krytykował w niedzielę w BBC tych Brytyjczyków, którzy automatycznie zakładają, że w każdym sporze na linii Unia - Londyn zawsze rację ma ta pierwsza. - To nie takie proste, wielu ludzi w Irlandii Północnej uważa, że protokół nie działa - przekonywał polityk.

"Ta ścieżka budzi głębokie obawy"

Wiceszef Komisji Europejskiej Maros Sefcovic podkreślił, że w trwających rozmowach istnieje pole manewru. Ale ostrzegł, że brytyjskie plany zignorowania umowy budzą "poważny niepokój", a jeśli wejdą w życie to Unia "wykorzysta wszystkie dostępne jej środki".

Niepokój wyraziła Irlandia, unijny kraj najbardziej narażony na zmiany w Irlandii Północnej. "Ta ścieżka budzi głębokie obawy" - napisał w oświadczeniu szef dyplomacji republiki Simon Coveney.

- To mocno uderzyłoby w stosunki z najbliższym sąsiadem Brytyjczyków, czyli Irlandią. Bardzo negatywną reakcję wywołałoby rzecz jasna ze strony administracji Joe Bidena - ostrzega z kolei Bobby McDonagh, były ambasador Irlandii w Unii Europejskiej i Zjednoczonym Królestwie. "Wszyscy, w tym Brytyjczycy, wzywają Władimira Putina, by szanował prawo międzynarodowe. I słusznie. Rzecz jasna to są zupełnie inne sprawy, ale szacunek dla prawa to nie kwestia wybierania tylko tego, co się nam podoba - przekonuje rozmówca Polskiego Radia.

kp

Polecane

Wróć do strony głównej