Mateusz Morawiecki kontra niemieccy intelektualiści. Felieton Miłosza Manasterskiego

2022-04-26, 11:40

Mateusz Morawiecki kontra niemieccy intelektualiści. Felieton Miłosza Manasterskiego
Premier Mateusz Morawiecki znów będzie szukać niemieckiego sumienia, żeby je poruszyć - pisze Miłosz Manasterski. Foto: Forum/Attila Husejnow

Kogo posłucha kanclerz Olaf Scholz i niemiecka opinia publiczna - premiera polskiego rządu czy niemieckich intelektualistów wzywających Ukrainę do kapitulacji? - zastanawia się w swoim najnowszym felietonie Miłosz Manasterski.

W ostatnich dniach niemieccy intelektualiści zabrali głos w sprawie wojny na Ukrainie. Jeśli ktoś się spodziewał, że będzie to głos potępiający bezczynność niemieckiego rządu wobec zbrodniczego rosyjskiego reżimu, bardzo się mylił. Otóż kwiat niemieckich umysłów wydał z siebie wezwanie do Ukraińców, aby poddali się Rosjanom. Według niemieckich humanistów drogą do tego celu jest odcięcie Ukrainy od dostaw broni z państw NATO!

"Pierwszym i najważniejszym krokiem byłoby wstrzymanie wszelkich dostaw broni na Ukrainę, połączone z natychmiastowym wynegocjowaniem zawieszenia broni. Wzywamy zatem rząd niemiecki, państwa UE i NATO do zaprzestania dostaw broni dla wojsk ukraińskich i zachęcania rządu w Kijowie do zaprzestania oporu militarnego przeciwko obietnicy negocjacji w sprawie zawieszenia broni i rozwiązania politycznego" - czytamy w liście podpisanym przez 18 znanych osobistości RFN.

Zapewne to kolejny dokument pisany na Kremlu i tłumaczony w Berlinie na niemiecki, podobnie jak umowy Nord Stream 1 i 2.  Jednak fakt, że taki list - niezależnie od faktycznego autorstwa - znalazł liczne grono autorytetów, które poparły go swoim nazwiskiem (w tym teologów protestanckich i politologów) powinno dać nam wiele do myślenia.

Tchórze czy cynicy?

Podpisani pod listem niemieccy intelektualiści skrytykowali fakt, że przez uczestnictwo w dostawach broni Niemcy i inne państwa NATO stały się stronami wojny, dostarczając Ukrainie broń. W duchu tej opinii nie można pomagać napadniętemu sąsiadowi, ponieważ może to agresora rozdrażnić. Mniejsza z tym, że wsparcie Niemiec dla Ukrainy jest symboliczne i zdecydowanie poniżej przeciętnej, a w skali możliwości tej największej gospodarki Europy po prostu zerowe. Nawet taka imitowana pomoc dla Ukrainy budzi sprzeciw osób mających wpływ na niemiecką opinię publiczną. Brzmi to jak filozofia tchórza, ale w rzeczywistości jest to coś dużo gorszego.

Wedle niemieckich myślicieli napadnięci powinni się poddać licząc łaskę bandytów, aby z pozycji kapitulacji "wypracować porozumienia politycznego z Rosją".

"Negocjacje w sprawie szybkiego wycofania wojsk rosyjskich i przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy powinny być wspierane własnymi propozycjami państw NATO dotyczącymi uzasadnionych interesów bezpieczeństwa Rosji i krajów sąsiednich" - czytamy w liście, w którym niemieccy intelektualiści wczuwają się w poczucie rosyjskiego dyskomfortu. Oto największe państwo świata jest ciągle za małe i czuje się zagrożone istnieniem na swoich granicach innych państw. Według niemieckich autorytetów to nie Rosja zagraża swoim sąsiadom, to sąsiedzi Rosji są zagrożeniem na tego atomowego mocarstwa!  

Niemcy sugerują rozbiór Ukrainy

Czy niemieccy intelektualiści zastanowili się chociaż chwilę nad tym, jak owo porozumienie Ukrainy z Rosją "wspierane propozycjami państwa NATO" ma wyglądać? Czy mają już gotowe mapy z odkrojoną dla Rosji połową ukraińskiego państwa? Czy negocjatorzy pokojowi mają ustalić jaką liczbę telefonów, sprzętu AGD i mebli rosyjscy żołdacy mogą zrabować z ukraińskich domów i sklepów? Czy w ramach rozmów spróbują ustalić, ile ukraińskich kobiet ma jeszcze zostać zgwałconych a ich dzieci uprowadzonych do Rosji? Czy niemieccy intelektualiści zechcą pośredniczyć w rozmowach dotyczących liczby rozstrzelań ludności cywilnej na okupowanych przez Rosjan obszarach?

Już wiele razy w naszej historii dzielono Polskę na kawałki i obrabowywano a Polaków próbowano wymordować. Niemcy wielokrotnie wykazywali w tym kierunku jakże skuteczną inicjatywę. Tym razem swobodnie, niczym Izabela Leszczyna, dzielą ziemię Ukraińców mówiąc im, że nie powinni bronić swojej ojczyzny i swoich rodaków. Z tą różnicą, że wiceprzewodnicząca PO przynajmniej twierdzi, że teraz już nie uważa, że należy oddać Donbas Putinowi. Coś do niej dotarło. Do niemieckich intelektualistów nie dotarło jeszcze nic.

Owszem, na usprawiedliwienie Niemców można dorzucić argument, nie rozumieją sytuacji napadniętego przez silnego i okrutnego agresora. To dlatego, że to Niemcy zawsze byli tym agresorem napadającym na inne kraje. Zbudowali swoje bogactwo na rabunku i nie zamierzają płacić reparacji pokrzywdzonym sąsiadom. A teraz w swojej pysze odmawiają Ukraińcom prawo do honorowej walki o własne domy, życie swoich dzieci, żon i matek.

Ustępowanie bandytom tylko ich rozzuchwala

Wybitne niemieckie umysły uważają, że wsparcie militarne Ukraińców ze strony NATO przyczynia się do przedłużania wojny i zmniejsza szanse na rozwiązanie dyplomatyczne. Dokładnie tak samo radziła Europa przed II wojną światową Czechosłowacji. Wystarczy oddać Sudety, potem będzie już pokój. Nie było. Wręcz przeciwnie. Historycy podkreślają, że Hitlera można było zatrzymać. Ale w niemieckich szkołach jak widać tego nie uczyli.  

A przecież powinno zostać w niemieckiej pamięci coś z wkroczenia Sowietów na tereny III Rzeszy. Metody "walki" nie zmieniły się od tamtych czasów. Rosyjscy gieroje najskuteczniej radzą sobie na froncie z kobietami, starcami i dziećmi. Niemcy spuścili oczy i uznali okrucieństwa Armii Czerwonej w 1945 r. za zasłużoną karę. Ale za co karę ponoszą Ukraińcy? Czyżby Niemcy uwierzyli w kremlowską propagandę powtarzającą bzdury o powszechnym na Ukrainie nazizmie?

List niemieckich intelektualistów stał się symbolem niemieckiej zdrady

List niemieckich intelektualistów w istocie zawiera odpowiedź na pytanie, czy możemy liczyć na naszego sąsiada w chwili zagrożenia. Co by się stało, gdyby Putin postanowił przeprowadzić operację denazyfikacji Polski? Przecież o naszym kraju w Berlinie i Brukseli politycy PO i Lewicy mówią, że jest państwem autorytarnym, prawie faszystowskim, rasistowskim, bez wolnych sądów, dławiącym wolność słowa.  To samo opowiadał Władimir Putin o Ukrainie w swoim orędziu poprzedzającym rosyjski atak. Przecież Komisja Europejska wdraża procedurę naruszenia praworządności przez nasz rząd, blokuje fundusze (nawet na uchodźców!) a opozycja prosi by nie przestawać. List niemieckich intelektualistów rozwiewa wątpliwości. Nie, niemieccy intelektualiści nigdy nie powiedzą, że warto umierać za Warszawę, Kraków albo Łódź. Niemieccy intelektualiści napisaliby kolejny list, że NATO nie powinno Polski wspierać, bo to doprowadzi do eskalacji konfliktu. A my Polacy obowiązek dla pokoju na świecie poddać się i oddać Putinowi to, co chce wziąć.  Nawet gdyby chciał wszystkiego.

Premier Mateusz Morawiecki znów będzie szukać niemieckiego sumienia, żeby je poruszyć

Jest w Polsce człowiek, który ten scenariusz potrafi sobie wyobrazić a jednak w niego nie wierzy. A w każdym razie zakłada, że można jeszcze coś zrobić, żeby uratować zjednoczoną Europę. Premier Mateusz Morawiecki niedawno zainaugurował międzynarodową kampanię "Stop Russia now!" a teraz po raz kolejny jedzie do Berlina rozmawiać z politykami tego państwa. Przeciwko niemu jest potężne niemieckie biznesowe lobby, skorumpowani koledzy Gerharda Schrödera, niemieccy intelektualiści i zobojętniałe społeczeństwo. Po jego stronie jest coraz więcej niemieckich dziennikarzy, publicystów i zdumionych obywateli.

Polski premier już nie raz dał się poznać jako sprawny negocjator i przekonujący mówca. Zadanie jest niewiarygodnie trudne - zawrócenie Niemców z drogi koalicjanta Władimira Putina i przyłączenie ich z powrotem do wspólnoty europejskiej.

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej