Niemiecka prasa ostro krytykuje swój rząd za działania wobec Ukrainy. Docenia przy tym starania Polski

2022-02-27, 13:50

Niemiecka prasa ostro krytykuje swój rząd za działania wobec Ukrainy. Docenia przy tym starania Polski
Niemiecka prasa komentuje inwazję Rosji na Ukrainę. Foto: Hadrian/Shutterstock

"Władimir Putin może robić to, co chce, ponieważ Europa i Niemcy stali się dekadenccy i naiwnie oderwani od rzeczywistości. Putin zna Niemcy jak żaden inny kraj Zachodu i wie, że nie można się spodziewać jakiejś formy sprzeciwu wobec jego agresji" - ocenia redaktor naczelny dziennika "Die Welt". Inne niemieckie tytuły piszą o ostatnich działaniach władz swojego kraju w podobnie negatywnym tonie i zwracają uwagę na zdecydowane działania polskiego rządu w obronie Ukrainy.

Władze w Berlinie od dawna są krytykowane za dużą uległość w relacjach z Rosją oraz brak solidarności z Kijowem. Kontrowersje wzbudziła także odmowa dostaw broni dla ukraińskiej armii. Przez pewien czas Niemcy były też przeciwne wprowadzaniu drugiego pakietu sankcji wobec Rosji i odcięciu jej od globalnego systemu płatności międzybankowych SWIFT.

Niemieckie media nie pozostają obojętne na działania władz swojego rządu. Główny tygodnik "Der Spiegel" zwrócił uwagę, że premier Polski Mateusz Morawiecki jako jedyny publicznie opisał dylemat Unii Europejskiej dotyczący jej zależności od gazu i ropy pochodzących z Rosji. "W ciągu ostatnich 24 godzin można było zaobserwować zmianę w polityce Niemiec. Na twarzach polityków widać było szok. Ich wypowiedzi świadczyły o tym, że nie chcą sobie więcej pozwolić na naiwność" - czytamy w gazecie.

Z kolei lewicowo-liberalny "Frankfurter Rundschau" wskazuje na to, że Władimir Putin jest dobrze przygotowany na sankcje i dodaje, że Zachód musi się nastawić na długą i bolesną konfrontację oraz być gotowy do poniesienia kosztów tego konfliktu. "Trzeba zmusić Putina do powrotu do stołu negocjacyjnego. To zajmie dużo czasu, trzeba będzie znaleźć nowe formaty rozmów. Konfrontacja z Rosją będzie miała sens tylko wtedy, kiedy będzie ją popierać większość społeczeństwa" - ocenił dziennik.

"Die Welt": Władimir Putin może robić, co chce

Ulf Poschardt, redaktor naczelny dziennika "Die Welt", skomentował, że "Władimir Putin może robić to, co chce, ponieważ Europa i Niemcy stali się dekadenccy i naiwnie oderwani od rzeczywistości". Jak wskazuje dziennikarz, "Putin zna Niemcy jak żaden inny kraj Zachodu i wie, że nie można się spodziewać jakiejś formy sprzeciwu wobec jego agresji". "Putin patrzy na Niemcy i widzi w nich przede wszystkim »Republikę Federalną Klaunów«; widzi w naszym »staniu w kącie« i naiwności zachętę do upokorzenia" - ocenia redaktor.

Zdaniem innego dziennikarza "Die Welt", Robina Alexandra, "polityka Zachodu wobec Rosji została wymyślona w Niemczech i była kanclerz Angela Merkel oraz prezydent Frank-Walter Steinmeier ponoszą teraz klęskę". "Putin wykorzystał porozumienie mińskie jedynie do wzmocnienia armii i aparatu przymusu za pieniądze, które Zachód płaci za rosyjskie surowce. Merkel chroniła Nord Stream 2, mający na celu podział UE - rzekomo dlatego, że nie chciała zadzierać ze swoim koalicjantem SPD i inwestorami" - czytamy.

Dziennikarz odniósł się także do słów szefa Bundeswehry gen. Alfonsa Maisa, który poinformował, że niemiecka armia nie jest w stanie wypełnić swoich zobowiązań sojuszniczych i że siły militarne nie są zdolne do obrony. Jak skomentował Robin Alexander, Bunderwehra "stała się pośmiewiskiem".

Sven Felix Kellerhoff, również na łamach "Die Welt", wymienił podobieństwa ataku Rosji na Ukrainę oraz napaści Niemiec na Polskę w 1939 r. Jego zdaniem są to: imperialistyczne motywacje dowódcy i obrona gnębionych współrodaków; potwierdzenie, że polityka ustępstw wobec autokratów to fałszywa strategia oraz wspólna unia polityków sprzyjających wrogowi.

"Zwiększa się presja na Olafa Scholza"

We "Frankfurter Allgemeine Zeitung" napisano, że nie mogąc zgodzić się na odcięcie Rosji od systemu SWIFT, Europa nadal finansuje rosyjską agresję poprzez uzależnienie energetyczne. Dziennikarz Aleksander Haneke opisał ponadto, jak Polska pomaga ukraińskim uchodźcom. "Ludzie z całego kraju przywożą na granicę mnóstwo niezbędnych rzeczy: pieluchy, koce i ciepłą herbatę, a także pączki i owoce. Samochody mają na szybach tabliczki z informacją, że przewożą Ukraińców za darmo" - zrelacjonował.

Z kolei w "Süddeutsche Zeitung" napisano, że "zwiększa się presja na Olafa Scholza" w kontekście sankcji. Dziennik przyznał, że Rząd Federalny Niemiec obawia się poważnego kryzysu gospodarczego, jeśli rosyjskie dostawy ropy, gazu i węgla całkowicie ustaną. Tak byłoby w przypadku całkowitego odłączenia Rosji od systemu SWIFT. Dziennikarz gazety Michael Bauchmüller podkreślił jednak, że sankcje na Rosję "muszą być szerokie i głębokie". "Jakkolwiek złe dla niewinnej ludności Rosji, muszą być odczuwane przez każdą jednostkę" - podkreślił.

Niemiecki politolog Herfried Münkler wskazał, że polityka zagraniczna jego kraju "wpadła w pułapkę", ponieważ nie udało się jej przebić się z ideą "finlandyzacji" Ukrainy, przy jednoczesnym wykluczeniu jej spod parasola obronnego NATO. Jak dodał ekspert, sankcje nałożone na Rosję mogą "pchnąć ten kraj w ramiona Chin". "W takim przypadku próba Putina, by uczynić z Rosji niezależne światowe mocarstwo, nie powiodłaby się, ponieważ byłby on całkowicie uzależniony gospodarczo od Chin" - dodał politolog.

Inwazja Rosji na Ukrainę - OGLĄDAJ:

Czytaj także:

ng/IAR/Polskie Radio

Polecane

Wróć do strony głównej