"Chleba, szczepionek, edukacji". W Brazylii kolejne demonstracje przeciwko polityce Bolsonaro

2021-10-03, 04:10

"Chleba, szczepionek, edukacji". W Brazylii kolejne demonstracje przeciwko polityce Bolsonaro
Demonstracja w Sao Paulo. Foto: Forum/AMANDA PEROBELLI

Wielotysięczne pochody protestacyjne, których organizatorami były po raz pierwszy obok lewicy partie centrowe i związki zawodowe, przeszły w sobotę ulicami kilkudziesięciu brazylijskich miast, aby zademonstrować sprzeciw wobec polityki prezydenta Jaira Bolsonaro w czasach pandemii koronawirusa.


Powiązany Artykuł

shutterstock sputnik v free 1200.jpg
Brazylia rezygnuje ze stosowania Sputnika V. Import 37 mln dawek wstrzymany

Jak podają media brazylijskie, wśród inicjatorów demonstracji przeciwko polityce gabinetu Bolsonaro, które odbyły się m.in. w dwóch największych miastach kraju - Rio de Janeiro i Sao Paulo oraz w pięciu stolicach stanów i dziesiątkach innych brazylijskich miast - było ponad dwadzieścia partii politycznych, dziesięć central związkowych i dziesiątki ruchów społecznych. Wśród nich Syndykat Pracowników Rolnych, Ruch Ludzi bez Ziemi i Ruch Ludzi bez Dachu nad Głową.

Na transparentach niesionych przez demonstrantów w dawnej stolicy kraju, Rio de Janeiro, powtarzały się słowa: "chleba, szczepionek, edukacji" i nawiązania do ponad 14-milionowego bezrobocia w tym kraju.

Media podkreślają, że po raz pierwszy do narastających protestów przeciwko polityce rządu, która największy ciężar kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią nakłada na najuboższych Brazylijczyków, przyłączyły się partie i organizacje centrum politycznego.



Do protestów przyłączyła się Brazylijska Partia Socjaldemokratyczna (PSDB) byłego prezydenta Fernando Henrique Cardoso i Demokratyczna Partia Labourzystowska (PDT), eksministra Ciro Gomeza, trzeciego kandydata, który uzyskał najwięcej głosów w wyborach prezydenckich z 2018 roku, w których wybrany został obecny prezydent.

Negowanie zagrożenia dot. COVID-19

Wypisane na transparentach oskarżenia demonstrantów wobec Jaira Bolsonaro zarzucają prezydentowi przede wszystkim konsekwentne negowanie prawdziwego zagrożenia stwarzanego przez pandemię. Sprawiło to, że Brazylia stała się jednym z krajów, które najbardziej ucierpiały z powodu pandemii. Na koronawirusa zmarło już ponad 597 000 chorych w kraju liczącym 210 milionów mieszkańców. Napisy na setkach transparentów niesionych w pochodach przypominały, jak prezydent w swych publicznych wystąpieniach groził sankcjami gubernatorom poszczególnych brazylijskich stanów wprowadzających kwarantannę i inne ograniczenia epidemiczne.

Czytaj także: 

Na spadek poparcia dla prezydenta, jak przyznają brazylijskie media, wpłynęła niezwykle dotkliwa tegoroczna susza. Bolsonaro powtarza ostatnio swe wezwania, aby wobec dotkliwego osłabienia wydolności sieci energetycznej i wodociągowej w związku ze spadkiem poziomu wód, Brazylijczycy starali się nie korzystać z wind i pryszniców.

W przemówieniu telewizyjnym wygłoszonym 27 września z okazji tysiąca dni swej prezydentury Bolsonaro tłumaczył przyczyny dwóch drastycznych podwyżek cen prądu katastrofalnym brakiem opadów.

- Obecna bardzo trudna sytuacja kraju nie jest skutkiem naszych złych intencji i nie wygląda tak źle, że nie mogłoby jeszcze gorzej - powiedział.

Przegrupowania na scenie politycznej

Najbardziej wpływowy dziennik opozycyjny "Folha de Sao Paulo" wydawany w stolicy finansowej Brazylii i wyrażający opinie najbardziej wpływowych kół gospodarczych kraju, pisał w sobotę, o głębokim przegrupowaniu na brazylijskiej prawicy, które może być odpowiedzią na rozwój sytuacji politycznej. Mowa jest o "polaryzacji" brazylijskiej prawicy spowodowanej spadkiem popularności obecnego prezydenta i zdecydowanym wzroście poparcia wyborców dla byłego lewicowego prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, lidera Partii Pracujących.

Według wyników najnowszych badań, na które powołuje się "Folha", ogłoszonych dokładnie na rok przed nowymi wyborami prezydenckimi, prezydent Jair Bolsonaro może liczyć w drugiej turze wyborów na 26 proc. głosów (26 proc.), podczas gdy socjalista Lula da Silva miałby uzyskać 44 proc. (44 proc.)

W tej sytuacji - pisze w swym komentarzu dobrze poinformowana hiszpańska agencja EFE – partie brazylijskiego centrum i umiarkowanej prawicy poszukują trzeciej drogi i dobrze rokującej kandydatury na najwyższy urząd w państwie, która w porę zapobiegłaby obecnej radykalizacji politycznej w Brazylii. 

kp

Polecane

Wróć do strony głównej