Terror mniejszości na amerykańskich uczelniach. Zastraszeni wykładowcy i pobicia

2021-06-01, 07:55

Terror mniejszości na amerykańskich uczelniach. Zastraszeni wykładowcy i pobicia
Członkowie ruchu Black Lives Matter uważają, że w USA istnieje problem "instytucjonalnego rasizmu". Foto: Reuters/Forum

Na amerykańskich uczelniach najmniejsze uchybienie językowe ze strony wykładowców prowadzi do ich pobić przez studentów i łamania karier. Wierząc, że są prześladowane, mniejszości w USA przejmują władzę w kampusach, a internet wzmacnia ten sposób myślenia tłumu - pisze francuski dziennik "Le Figaro" i zauważa, że uniwersytety w USA poddały się terrorowi cancel culture.

Powiązany Artykuł

BLM Forum-1200.jpg
"Rasowa ideologia w szkołach wypiera naukę". Publicysta z USA ostrzega i wspomina polskiego świętego

Francuski dziennik opisał przypadek prywatnej rozmowy dwóch profesorów wydziału prawa Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie, którzy stwierdzili, że wielu studentów z najniższymi ocenami to Afroamerykanie, co bardzo ich niepokoi. Rozmowa została nagrana i udostępniona w sieciach społecznościowych.

Czytaj także:

Stowarzyszenie czarnoskórych studentów uczelni zamieściło oświadczenie na Facebooku, domagając się natychmiastowych dymisji obu profesorów.

"Prosimy o natychmiastowe zwolnienie. Bez zawieszenia. Żadnego dochodzenia. Uniwersytet musi podjąć szybkie i zdecydowane działania w obliczu rażącego rasizmu. […] Te rasistowskie stwierdzenia nie tylko ujawniają prawdziwe przekonania na temat czarnych studentów, ale także ilustrują świadome i nieświadome uprzedzenia systematycznie występujące podczas oceniania studentów prawa w Georgetown i na uczelniach prawniczych w całym kraju" - napisało stowarzyszenie.

Dziekan wydziału prawa zareagował natychmiast, oświadczając, że treść rozmowy profesorów była "obrzydliwa". Wypowiedział umowę jednemu profesorowi, a drugiego odsunął od prowadzenia zajęć do czasu zakończenia dochodzenia przez Biuro ds. Różnorodności, Równości i Akcji Afirmatywnej. Przeprosił też studentów "za zaistniałą sytuację".

Powiązany Artykuł

uncle bens 1200 shutter.jpg
Firma Uncle Ben's zmienia nazwę i logo. Powodem krytyka za powielanie stereotypów rasowych

Skrucha wykładowców

Zwolniony wykładowca wydał oświadczenie, w którym wyraził skruchę z powodu swoich słów. Stowarzyszenie czarnoskórych studentów domagało się jednak podobnego oświadczenia od drugiego profesora uczestniczącego w rozmowie. Ten wkrótce również wyraził żal za swoje słowa.

Dziekan zapowiedział szereg działań w związku z incydentem: "szkolenia o niedyskryminacji" oraz stypendia dla wykładowców, którzy będą pracować latem dla uczelni w ramach szkoleń oraz przygotowywać materiały edukacyjne dotyczące "sprawiedliwości rasowej, nierówności rasowych oraz doświadczeń i działań grup tradycyjnie marginalizowanych". Studenci będą też mieli teraz możliwość poufnego zgłaszania przypadków rasistowskich zachowań.

W kolejnych tygodniach jeden z czarnoskórych profesorów wezwał "nieczarnych" wykładowców, aby zajęli w sprawie bardziej zdecydowanie stanowisko. Przygotowano deklarację, której sygnatariusze "uznali swoją odpowiedzialność, jako nieczarnoskórzy członkowie wydziału, za ciągłą pracę polegającą na badaniu i korygowaniu własnych uprzedzeń".

"Dostrzeżono wiele przypadków, w których biała supremacja", leżące u podstaw ideologii, może wpływać na ocenę wyników uczniów - napisano. Prawie wszyscy profesorowie wydziału prawa Uniwersytetu Georgetown podpisali tę deklarację.

"Całe Twoje życie zawodowe jest w ich rękach"

- Kiedy już zakwalifikujesz się jako rasista, nikt cię nie wesprze. Wszyscy na uniwersytetach są przerażeni. Całe Twoje życie zawodowe jest w ich rękach, Twoja kariera może się skończyć z dnia na dzień, możesz stracić wszystko - oświadczyła prof. Lama Abu-Odeh, która nie podpisała deklaracji.

Abu-Odeh napisała list otwarty w internetowej gazecie "Quillette", w którym potępiła "rewolucję kulturalną" na Uniwersytecie Georgetown, interpretując ten incydent jako objęcie władzy przez "nową elitę rządzącą, która przejmuje instytucje akademickie, wykorzystując swój status mniejszości". Dodała, że w walce przeciwko niej postępowi liberałowie są bezsilni, nawet gdy ich fundamentalne zasady są deptane.

Daniel Kovalik, profesor prawa na Uniwersytecie w Pittsburghu, stwierdził, że jest zbulwersowany nowym zjawiskiem, któremu poświęcił swoją ostatnią książkę zatytułowaną "Cancel this Book".

- Ci nowi aktywiści różnią się od tradycyjnych, ponieważ ruch ten atakuje jednostki. Jego mechanizmy są mechanizmami prześladowców. Nie widzę w tym nic postępowego - stwierdził Kovalik.

Kovalik: władza należy do tych, którzy krzyczą najgłośniej

- Sieci społecznościowe wzmacniają siłę anonimowego tłumu. Ci tzw. aktywiści pozostają anonimowi i, mimo że działają tylko w internecie, są skuteczni. Profesor traci posadę, a setki innych profesorów milczy. Na uniwersytetach ludzie się boją, władza należy do tych, którzy krzyczą najgłośniej - uważa Kovalik.

- Najbardziej niepokoi mnie, że ruch ten ma cechy quasi-religijne i absolutystyczne. Nie ma przebaczenia ani odkupienia, tylko potępienie. Paweł pozostaje Szawłem, a Maria Magdalena pozostaje na zawsze prostytutką - podsumował uczony.

pb

Polecane

Wróć do strony głównej