"Dobra wiadomość w kontekście misji na Księżyc". Dr Aleksandra Bukała o udanym locie rakiety Starship SN15

2021-05-17, 18:00

"Dobra wiadomość w kontekście misji na Księżyc". Dr Aleksandra Bukała o udanym locie rakiety Starship SN15
Prototypy statku kosmicznego Starship mają niecałe 46 m wysokości (wysokość 16–piętrowego budynku). Foto: PAP/Newscom/SPACEX

– Statek Starship SN15 wykonał swoją pracę, wyniósł się ponad Ziemię na przewidywaną wysokość, a następnie z powodzeniem wylądował. To dobra wiadomość w kontekście misji na Księżyc – bowiem Starship Elona Muska został wybrany przez NASA jako ten statek, który zabierze ludzi na powierzchnię tej planety – powiedziała dr Aleksandra Bukała (dyrektor Departamentu Strategii i Współpracy Międzynarodowej, Polska Agencja Kosmiczna) w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

Powiązany Artykuł

Rakieta firmy  Space X wybrana przez NASA do lotu na Księżyc
NASA poinformowała, która firma dostarczy statek kosmiczny do załogowego lotu na Księżyc

Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl): Najnowszy próbny lot rakiety Starship firmy SpaceX Elona Muska zakończył się powodzeniem. Po raz pierwszy prototyp statku kosmicznego wylądował i nie został zniszczony przy lądowaniu w pionie. Jak Pani ocenia to wydarzenie?

Dr Aleksandra Bukała (dyrektor Departamentu Strategii i Współpracy Międzynarodowej, Polska Agencja Kosmiczna): Bardzo pozytywnie – to jest oficjalnie 15. próba – stąd nazwa Starship SN15. W końcu udało się wylądować bez żadnych problemów. Statek wykonał swoją pracę, wyniósł się ponad Ziemię na przewidywaną wysokość – co też nie jest proste przy naszej grawitacji – a następnie z powodzeniem wylądował. To dobra wiadomość w kontekście misji na Księżyc – bowiem Starship Elona Muska został wybrany przez NASA jako ten statek, który zabierze ludzi na powierzchnię Księżyca – ponownie, po 50 latach przerwy.

Jak Pani słusznie zauważyła, ten lot był już 15. z kolei. Wszystkie poprzednie zakończyły się zniszczeniem rakiety przy zderzeniu z ziemią albo też – jak w ostatnim przypadku w marcu – w kilka minut po lądowaniu. Czy ta historia pokazuje nam, że aby osiągnąć milowe osiągnięcia w dziedzinie kosmosu – ale nie tylko – potrzeba wielu prób? Że nie warto zrażać się przy niepowodzeniach?

Oczywiście. To najlepszy przykład tego, że trzeba próbować i testować. Chciałabym zauważyć, że jeżeli chodzi o misje kosmiczne, to projektowanie tego od strony inżynierskiej jest zupełnie inne niż w przypadku każdej innej branży. W momencie gdy ktoś już poleci w kosmos, na orbitę czy na Księżyc, nie ma już możliwości żadnej naprawy, zmiany. Reasumując, trzeba wszystko przetestować na Ziemi. Jeżeli projektowany jest nowy samolot, to zawsze można go sprawdzić w powietrzu, skorygować ewentualne poprawki w hangarze i ponownie testować. W momencie, kiedy wypuszczamy misję kosmiczną, już takiej możliwości nie ma.

Czytaj także:

To, że było 15 prób – i że przy 15 się udało – znaczy tyle, że projektanci wiedzieli, co robią. To było tylko 15 prób, a nie aż 15. Nie możemy się zrażać. Trzeba testować na wszelkie możliwe sposoby – często projektujemy te testy tak, żeby były one jak najtrudniejsze dla maszyny. Tak, żeby spróbować przewidzieć wszystko, co mogłoby się zepsuć w drodze lub wyeliminować w największym stopniu ryzyko awarii.

Powiązany Artykuł

dragon spacxe 123 pap 1200 .jpg
Kolejna misja SpaceX zakończona sukcesem. Kapsuła Dragon wodowała u wybrzeży USA

My po prostu w inny sposób projektujemy cały proces produkcji. Bardzo dużo czasu poświęcamy testom na Ziemi – tyle ile się da. Dużo więcej niż ma to miejsce w innych branżach – na przykład lotniczej. Próbujemy uruchomić to urządzenie w jak najtrudniejszych warunkach na Ziemi i przetestować, co by się mogło ewentualnie zdarzyć. Informacja, że coś ulega awarii, to pożądana wiadomość, ponieważ wiemy, które elementy trzeba wzmocnić, na co zwrócić uwagę – aby w momencie lotu mieć pewność, że nic się nie wydarzy.

Na początku maja pojawiła się informacja, że Kapsuła Dragon firmy SpaceX z czworgiem astronautów na pokładzie bezpiecznie powróciła z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Wodowała ona w Zatoce Meksykańskiej u wybrzeży Panama City na Florydzie. Jak Pani ocenia to wydarzenie?

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (MSK) jest już na orbicie ponad 20 lat. Badania, których tam dokonano, są niesamowite. Dzięki działalności tej stacji o wiele lepiej rozumiemy to, jak ludzki organizm zachowuje się w warunkach grawitacji, przestrzeni kosmicznej. Dzięki temu mamy obecne programy eksploracyjne związane z powrotem na Księżyc i założeniem bazy na tej planecie… Są plany, aby wybudować bazę księżycową, która byłaby taką bazą wypadową na Marsa. Księżyc posłużyłby nam jako miejsce do zbudowania statku kosmicznego, który zabierze ludzi na Czerwoną Planetę. Bez Międzynarodowej Stacji Kosmicznej takie plany nie byłyby w ogóle możliwe. Nie wiedzielibyśmy, jak zachowują się ludzkie organizmy w takich warunkach, nie wiedzielibyśmy, jak zaplanować i zorganizować taką długoterminową misję na Księżyc.

Wydarzenie z Kapsułą Dragon to również taki historyczny moment. Po zakończeniu programu kosmicznych lotów wahadłowych w USA (Space Transportation System) Amerykanie nie mieli możliwości przeniesienia ludzi na orbitę okołoziemską. To było wówczas wykonywane tylko przy pomocy rosyjskich statków kosmicznych i rakiety Sojuz. W tej chwili, dzięki Kapsule Dragon, Amerykanie odzyskali możliwość wykonywania załogowych lotów kosmicznych. Kapsuła Dragon udowodniła, że jest w stanie zarówno skutecznie dostarczyć ludzi na Międzynarodową Stację Kosmiczną, jak i bezpiecznie sprowadzić ich z powrotem na Ziemię.

Amerykańska agencja kosmiczna NASA skrytykowała Chiny za nieprzestrzeganie standardów odpowiedzialnego postępowania w przestrzeni kosmicznej. Uczyniła to po tym, jak szczątki rakiety nośnej Długi Marsz 5B spadły do Oceanu Indyjskiego w pobliżu Malediwów. Jaki jest Pani komentarz do tej sprawy?

Jeżeli chodzi o zagadnienie tzw. kosmicznych śmieci – bo tak można nazwać te szczątki rakiety Długi Marsz 5B – to jest z tym spory problem, bowiem coraz więcej tych części lata po orbitach. Mamy przedsięwzięcia, które służą monitorowaniu sytuacji i zapobieganiu niekontrolowanych zderzeń tych szczątków. Polska Agencja Kosmiczna ma Narodowe Centrum Operacyjne Bezpieczeństwa Ekonomicznego, którego celem jest monitorowanie kosmicznych śmieci. Wykorzystujemy do tego na przykład polskie teleskopy astronomiczne.

Co do wydarzenia ze spadkiem szczątków rakiety Długi Marsz 5B – nie wiem, czy było to wydarzenie przypadkowe. Wiedzieliśmy, że ta duża pozostałość rakiety nie będzie w stanie spłonąć w atmosferze, czyli że uderzy gdzieś w Ziemię w sposób niekontrolowany – istniało więc ryzyko. Na szczęście szczątki spadły do oceanu. Gdyby to się stało w jakimś terenie zamieszkałym przez ludność, to mogłoby dojść do tragedii. Krytyka nie tylko Amerykanów, ale i wszystkich pozostałych agencji kosmicznych ze świata jest w pełni zrozumiała. Mam nadzieję, że był to wypadek przy pracy. Do tej pory Chińczycy w sposób kontrolowany deorbitowali swoje pozostałości rakiet.


Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl)

***

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) ma podczas swoich przelotów jasność większą niż najjaśniejsze gwiazdy nocnego nieba (opr. Maciej Zieliński, Adam Ziemienowicz/PAP) Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) ma podczas swoich przelotów jasność większą niż najjaśniejsze gwiazdy nocnego nieba (opr. Maciej Zieliński, Adam Ziemienowicz/PAP)

Polecane

Wróć do strony głównej