Tajne rozmowy na Kremlu. "Moskwa chce, by temat integracji Rosji i Białorusi zszedł z pierwszych stron gazet"

2021-04-27, 11:00

Tajne rozmowy na Kremlu. "Moskwa chce, by temat integracji Rosji i Białorusi zszedł z pierwszych stron gazet"

- Integracja z Rosją oznacza koniec niezależności kraju, który na to się godzi. Rosja będzie przedstawiać na Zachodzie proces integracji w ramach Państwa Związkowego jako wolę dwóch narodów, choćby po to, by uniknąć poważnych sankcji – przestrzega politolog dr Paweł Usow, komentując rozmowy Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki o integracji obu państw. Po czterogodzinnym spotkaniu na Kremlu nie wydano żadnego komunikatu o ustaleniach.


Powiązany Artykuł

mid-epa09137641 (2).jpg
Atak GRU w Czechach. "To może być wierzchołek góry lodowej. Reakcja na ten akt terroru to test dla NATO, UE"

PolskieRadio24.pl: Ostatnie spotkanie między Aleksandrem Łukaszenką i Władimirem Putinem w Moskwie trwało cztery godziny, ale nie wydano po nim żadnego komunikatu. Parę zdań z ich strony usłyszeliśmy tylko przed rozmowami, odpowiedzieli też na kilka pytań, ale te dotyczyły Ukrainy. Ustalenia rozmów - i tych i poprzednich, które także trwały kilka godzin - okrywa mgła tajemnicy.

Dr Paweł Usow, białoruski politolog: To specyfika spotkań Łukaszenki i Putina. Opinia publiczna jest pozbawiona informacji na temat tego spotkania. Tak to wygląda już kolejny raz. Słyszymy co najwyżej krótkie komentarze ze strony Łukaszenki czy Putina.

Rozmowy za zamkniętymi drzwiami dotyczą zaś, co oczywiste, strategicznych kwestii w relacjach między Białorusią i Rosja.

Moskwa nie odstępuje od swoich planów rozszerzenia swoich wpływów na Białorusi i poszerzenia swojej kontroli nad Białorusią.

Dzień przed spotkaniem z Łukaszenką, na wystąpieniu przed Zgromadzeniem Federalnym Władimir Putin niewiele mówił o sprawach międzynarodowych, ale wspomniał o rzekomym zamachu na "prezydenta Białorusi".  Ten zamach nikomu nie wydaje się wiarygodny. Tym bardziej ciekawi, dlaczego Łukaszenka i Putin nie rezygnują z kontynuowania tej prowokacji, dopisywania kolejnych jej wątków? Czy ma to służyć na przykład odwracaniu uwagi od innych problemów Putina i Łukaszenki?

Dzień przed spotkaniem z Aleksandrem Łukaszenką Władimir Putin przed Zgromadzeniem Federalnym powtórzył doniesienia o "zamachu na Łukaszenkę", rzekomo zorganizowanym przez Zachód - bo w ten sposób chciał go uwiarygodnić.

A przecież, o czym rozmawialiśmy ostatnio, scenariusz tego rzekomego zamachu jest zupełnie niewiarygodny. Mieli go planować trzej intelektualiści… Nikt nie jest w stanie w coś takiego uwierzyć.

Słowa Putina, próba uwiarygodnienia tego, że zamach miał miejsce, może wiązać się z planami strategicznymi Rosji.

O takich "zamachach" słyszymy, gdy jakieś państwo zamierza dokonać agresji, albo rozszerzenia swojej obecności w jakimś regionie. To zwykle informacyjne przygotowanie do dalszych posunięć strategicznych i wojskowych.

Z tym można powiązać możliwe skutki spotkania Putina i Łukaszenki w Moskwie, które miało miejsce dzień po wystąpieniu Putina przed Zgromadzeniem Federalnym, 22 kwietnia.  

Do 2020 roku mapy drogowe miały kluczowe znaczenie, teraz kierunek współpracy między Łukaszenką a Moskwą skupia się moim zdaniem w większym wymiarze na współpracy strategicznej, także wojskowo-militarnej. To jest bardzo niepokojące. A współpraca strategiczna może oznaczać pojawienie się nowej bazy wojskowej czy kontyngentu Rosji na Białorusi. Może to się odbyć za zgodą Mińska, ale wiadomo, że za takimi działaniami będą stały interesy strategiczne Moskwy.

Igor Gołub, dowódca Sił Powietrznych i Obrony Powietrznej Białorusi, poinformował niedawno o wspólnych patrolach lotniczych Rosji i Białorusi. Na posiedzeniu Komitetu Koordynacyjnego Obrony Powietrznej krajów WNP 15 kwietnia deklarował, że od lata wspólne ekipy rosyjsko-białoruskie będą patrolowały przestrzeń powietrzną Białorusi. Dokładnie nie wiadomo, o co chodzi. Wiemy tylko, że jednostki mają być rozmieszczone gdzieś w obwodzie grodzieńskim – możemy domyślać się, że być może w Lidzie.

Dlaczego Łukaszenka zamierza podpisać dekret o przekazaniu uprawnień prezydenta Radzie Bezpieczeństwa na wypadek, gdyby "kraj tego potrzebował". Jaki jest cel takiego dekretu? "Jeśli prezydent zostałby zastrzelony, Rada Bezpieczeństwa uzyska władzę następnego dnia. Jeśli zaczną się działania przy granicy, konieczne jest natychmiastowe wprowadzenie stanu wyjątkowego lub wojennego. Rada Bezpieczeństwa musi podjąć decyzję w tej sprawie. Podpiszę ten dekret i ustalę, kto będzie rządził krajem w takiej nadzwyczajnej sytuacji" - powiedział Łukaszenka.

Krokiem do zaproszenia wojsk rosyjskich na Białoruś może być właśnie podpisanie dekretu, który daje Radzie Bezpieczeństwa Białorusi nadzwyczajne pełnomocnictwa, czy funkcje kolektywnego rządu wojskowego.

Nie wiadomo jeszcze, w jakich warunkach rada miałaby przejmować te pełnomocnictwa, jakie one miałyby być. Do tej pory pełniła tylko funkcje doradcze. Dekret może dać jej dodatkowe funkcje właściwie dla rządu. Może uczynić z niej nadrzędne ciało polityczne, nawet nadrzędne wobec tych, którym obecnie pierwszeństwo przyznaje konstytucja. Nie wiadomo, kiedy Rada Bezpieczeństwa miałaby tę funkcję objąć – czy w momencie podpisania dekretu, czy w określnych okolicznościach, czy za jakiś czas.

Widzimy, że białoruska propaganda szerzy informacje, które mają podnieść sztucznie poziom zagrożenia. To może być pretekstem do zaproszenia na Białoruś oddziały sił specjalnych Rosji lub do innych działań Moskwy. Sugerowanie, że Białoruś jest zagrożona, może w razie potrzeby pomóc przedstawić bratnią pomoc Rosji jako wsparcie, a nie okupację.

W tym kontekście deklaracja Putina, spotkanie Łukaszenki i Putina w Moskwie, zwiększanie poczucia zagrożenia i rozbudowywanie narracji o rzekomym zamachu, zagrożeniu zewnętrznym dla Białorusi, może wiązać się z aktywizacją Rosji na Białorusi.

Te narracje odwracają też uwagę od bezprecedensowych represji, które przez cały czas mają miejsce w Rosji i na Białorusi. W Rosji aresztowano w niedzielę działaczy, którzy wspierali Aleksieja Nawalnego, sąd zamierza uznać organizacje Aleksieja Nawalnego za ekstremistyczne, co oznacza, że wszystkim, którzy mieli z nimi związek, grozi odpowiedzialność karna. Także na Białorusi nie ustają represje.

Jeśli zaś chodzi o dekret, eksperci wskazują, że w zapowiadanym kształcie byłby niekonstytucyjny. Teoretycznie, Łukaszenka nie potrzebowałby takiego dekretu, żeby zgodzić się na rosyjskie postulaty, jeśli miałby taką wolę, mógłby zgodę wyrazić sam.

Cele wprowadzania takiego dekretu wydają się nie do końca jasne.

Białoruś, jak się wydaje idzie w ślady Kazachstanu. Tam nadzwyczajne pełnomocnictwa zostały przekazane Radzie Bezpieczeństwa i jej przewodniczącemu. Obecnie na Białorusi prezydent jest głową Rady, ale podobnie jak w Kazachstanie, może zostać ustanowione dodatkowe stanowisko przewodniczącego tego ciała.

Obecnie Nazarbajew de facto ma pełnomocnictwa pierwszej osoby w państwie, jest rzeczywistym liderem – choć obok formalnie urzęduje prezydent. Ten sam scenariusz może być zrealizowany na Białorusi.

Funkcjonowanie Rady w nowej roli niekoniecznie musi się zacząć w momencie podpisania dekretu. Może on wprowadzić zmiany w systemie politycznym, potem może odbyć się referendum. Rola Rady Bezpieczeństwa może być następnie uporządkowana w porządku konstytucyjnym Białorusi. Głównym celem Łukaszenki wydaje się obecnie utrzymanie się na stanowisku prezydenta do 2025 roku, a potem, by uniknąć niepotrzebnego napięcia, może przenieść się na stanowisko przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa, zachowując jednak rzeczywistą władzę.

Na stanowisku prezydenta mogłyby zastąpić go  inne osoby, pełniąc funkcje fasadowe: na przykład szefowa Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego Natalla Kaczanowa, szef MSZ Uładzimir Makiej czy premier Roman Hołowczenka, Białoruś mogłaby wówczas starać się o wyjście z izolacji międzynarodowej, choć system de facto by się nie zmienił, dalej opierałby się na wewnętrznej kontroli politycznej i represjach.

Nadal wszystkie decyzje podejmowałby Łukaszenka i Rada Bezpieczeństwa. Jeśli zaś chodzi o takie decyzje, jak na przykład zaproszenie na Białoruś rosyjskich wojsk, to być może Łukaszenka chciałby się tego rodzaju odpowiedzialnością podzielić z większym gronem osób. Wówczas mógłby się powołać na ocenę zagrożenia przez Radę Bezpieczeństwa i jej rekomendacje. Możliwe, że następnie taka decyzja miałaby być zatwierdzona w parlamencie białoruskim.

W skład białoruskiej Rady Bezpieczeństwa wchodzą teraz Łukaszenka, premier Raman Hałouczanka, przewodniczący obu izb parlamentu, szefowa administracji, szef KGB, szef sztabu,prezes banku centralnego, wybrani ministrowie...

Obecnie Rada Bezpieczeństwa składa się z 19 osób. Być może jej skład będzie rozszerzony. Może być z niej stworzone swego rodzaju Biuro Polityczne. Dokooptowani mogą być do niej np. gubernatorzy.

Jeśli Zachód nie uznaje legitymacji Łukaszenki, to decyzje podejmować może zamiast niego Rada Bezpieczeństwa.

Postępują nadal prace nad mapami integracyjnymi. Putin na wstępie spotkania z Łukaszenką w Moskwie stwierdził, że oba państwa pracują nad bazą regulacji dla Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Łukaszenka mówił zaś o możliwym spotkaniu na Forum Regionów w czerwcu w obwodzie moskiewskim, a jesienią, jak stwierdził, można zdecydować o posiedzeniu Rady Najwyższej Państwa Związkowego, na którym można formalizować ustalenia i podpisać dokumenty. Poinformował, że uzgodniono już 26 - 27 programów na szczeblu rządowym. "Niewiele pozostaje - 2-3 bardzo poważne programy o charakterze gospodarczym, w tym podatki" – dodał.

Widać, że Putin i Łukaszenka nie rezygnują z działań na rzecz integracji.

Oczywiste jest, że Rosja nie rezygnuje z dążeń do integracji. Najważniejsze są kwestie strategiczne, następny w kolejce jest program integracyjny. Z niego Rosja nigdy się nie wycofa, bo zbyt wiele zainwestowała w niego wysiłki.

Moskwa ma duże oczekiwania polityczne wobec integracji. Ma pokazać moc Kremla, wpływy, ma być zwycięstwem geopolitycznym Kremla. Putin liczy na korzyści w polityce wewnętrznej, a także na arenie międzynarodowej.

Jeśli Łukaszenka podpisze mapy drogowe, utraci kontrolę nad procesem podejmowania decyzji. To oznacza, że potencjalnie w każdym momencie do Państwa Związkowego mogą być dołączeni inni członkowie – choćby nieuznawane Abchazja, Osetia Południowa, nieuznawane republiki z Donbasu. To da Rosji spore możliwości manipulacji geopolitycznych.

Wówczas cała administracja, jak to bywa w imperium, byłaby zastąpiona przez osoby lojalne wobec Moskwy. W krótkim czasie Białoruś przeistoczyłaby się w podmiot Federacji, zachowując atrybuty niezależnego państwa.

Wygląda to na pełzającą integrację albo aneksję – a rozmowy się toczą w sekrecie i po cichu.

To wygląda groźnie. Integracja z Rosją, jakby jej nie nazwać, oznacza koniec niezależności kraju, który na to się godzi. Rosja będzie przedstawiać na Zachodzie ten proces integracji jako wolę dwóch narodów, choćby po to, by uniknąć poważnych sankcji.

W sprawie Państwa Związkowego odpowiednie zapisy zawiera Akt o Demokracji i Suwerenności Białorusi przyjęty przez Kongres USA, możliwa jest także reakcja Unii Europejskiej. Szkoda, że dotychczas nie widzimy stanowczego oświadczenia UE w sprawie dalszej integracji.To musi być ostro i jasno określone w stosownym komunikacie, UE powinna stwierdzić, że w razie postępów budowy Państwa Związkowego, będzie ono obłożone sankcjami.

Tymczasem Rosja może specjalnie grać na czas. Im później zapadnie decyzja o integracji, zostaną podpisane mapy drogowe, tym słabsza będzie reakcja, tym lepsze warunki polityczne z punktu widzenia Moskwy. Społeczność międzynarodowa może być wtedy zajęta już innymi sprawami. 

Moskwa chce sprawić, by temat integracji Rosji i Białorusi zszedł z pierwszych stron gazet, by świat mówił o innych kwestiach. Wtedy Kreml będzie miał większe możliwości, by działać skutecznie.

Na razie jednak temat relacji Moskwy i Mińska i tak powróci jesienią przy okazji ćwiczeń Zapad 2021.

Czy jesienią rzeczywiście mogą być podpisane jakieś dokumenty, tak jak sugerował Aleksander Łukaszenka przed spotkaniem z Władimirem Putinem? Mówił, że jesienią może mieć miejsce posiedzenie Rady Najwyższej Państwa Związkowego.

Myślę, że w ciągu pół roku zostaną podpisane jakieś dokumenty, w kwestiach wojskowych lub integracji. Kreml ma teraz korzystne warunki, by zmusić Łukaszenkę do ustępstw.

 

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej