Wybory w Gruzji. Ekspert OSW: Gruzja z obawą patrzy na Górski Karabach, eskalacja to egzystencjalne zagrożenie

2020-10-31, 13:55

Wybory w Gruzji. Ekspert OSW: Gruzja z obawą patrzy na Górski Karabach, eskalacja to egzystencjalne zagrożenie
Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Foto: PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

- Opozycji udało się zmienić ordynację wyborczą, kampania przebiega zaskakująco spokojnie, jak na Gruzję. Tonująco wpływa na politykę cień konfliktu w Górskim Karabachu  - groźba jego eskalacji. Sytuacja ta  jest bardzo groźna dla Tbilisi. - W Rosji otwarcie rozmawia się o przerzuceniu wojsk przez terytorium Gruzji, czy wyrazi ona na to zgodę, czy też nie – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Krzysztof Strachota z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Gruzja może stanąć przed wyzwaniami, które w ostatnich latach jej mniej zagrażały – dodaje. - To poważne wyzwanie dla Zachodu – przyznaje.


Powiązany Artykuł

mid-epa08763128 (1).jpg
Ekspert OSW: na Kaukazie Turcja nie ustąpi, chce wywrócić stolik, zmusić Rosję do rozmów. Można oczekiwać eskalacji

- Turcja i Azerbejdżan nie będą podejmować działań wymierzonych w Gruzję bezpośrednio – byłoby to nielogiczne, bo współpraca z Gruzją ma dla nich strategiczne znaczenie i układa się bardzo dobrze. Mogą jednak sprawić, że Rosja będzie w jakiś sposób chciała ingerować w tę sytuację. Mogą też zmusić Ormian do desperackich działań. Wtedy uderzy to rykoszetem w Gruzję – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Krzysztof Strachota z Ośrodka Studiów Wschodnich.

- To kluczowa zmienna, oprócz sytuacji pandemicznej, która jednak obecnie w Gruzji jest opanowana w miarę dobrze, co zresztą przysporzyło popularności partii rządzącej – mówi.

-  Konflikt karabaski jest daleki od zakończenia. Nie wiadomo do czego doprowadzi, nie wiadomo jaka będzie rola w nim Rosji, która była do tej pory zaskakująco bierna i wstrzemięźliwa w tym konflikcie, ale to się może zmienić. Można się spodziewać, że Rosja podejmie jakieś działania. Należy oczekiwać, że Moskwa może chcieć bardziej zaistnieć na Kaukazie, co będzie rzutowało na Gruzję i co będzie wymuszało działania Gruzji, czy korekty polityki gruzińskiej. (..) Sytuacja z pewnością jest bardziej dynamiczna niż była w poprzednich latach. Gruzja może stanąć przed wyzwaniami, które w ostatnich latach jej mniej zagrażały – ocenia Krzysztof Strachota.


Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

Władze odmawiają angażowania się w ten konflikt po którejś ze stron

Ekspert zaznaczył, że sytuacja na Kaukazie nie jest przedmiotem konfliktów w ramach kampanii, widać skupienie społeczeństwa wokół wspólnych priorytetów. - Władze deklarują podtrzymanie bliskiego bliskich związków z oboma państwami skonfliktowanymi ze sobą, zarówno z Armenią i z Azerbejdżanem. Władze demonstrują też niechęć, żeby się w ten konflikt mieszać, zabierać czyjąkolwiek stronę w tym konflikcie przeciwko komukolwiek – zaznacza Krzysztof Strachota.

- To jest zrozumiałe w Gruzji. Nie ma potrzeby antagonizować żadnej ze stron. Do tego jest duża obawa o to, czy konflikt nie rozleje się na mniejszości etniczne zamieszkujące w Gruzji – dodaje.

Wyzwanie dla Zachodu

Analityk przyznaje, że obecna sytuacja to także wyzwanie dla UE, dla państw Zachodu. - W naszym sąsiedztwie w państwach Partnerstwa Wschodniego trwa konflikt. Pojawiły się pytania o stabilność porządku regionalnego, o przyszłą rolę Turcji i Rosji na tym obszarze. To są poważne wyzwania, niepokojące – zauważa.


Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Fot Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Fot

Spokojna kampania, wybory bez obserwatorów

Wydaje się, że wybory wygra po raz trzeci Gruzińskie Marzenie, co w obliczu protestów, które miały miejsce jesienią, może trochę dziwić. Analityk OSW zauważa, że na dobre notowania partii rządzącej wpływa mobilizacja z racji groźnej sytuacji na Kaukazie, w miarę dobre zarządzanie kryzysem pandemicznym, a także, paradoksalnie, brak pomysłów ze strony opozycji, która jako kandydata na premiera wysunęła Micheila Saakaszwilego, mającego duży elektorat negatywny. Sytuacja pozostaje dynamiczna – chociażby po miesiącach sukcesów w walce z COVID-19, w przededniu wyborów liczba zachorować zaczęła szybko rosnąca, co zaczęło osłabiać przewagę GM w sondażach.

Widać było także próby wpływania na wybory ze strony Rosji. - Były pewne polityczne sygnały, które miały popchnąć Gruzinów w stronę prorosyjskich wyborów. Mówi się o dyskretnym wsparciu dla prorosyjskich środowisk w Gruzji przed wyborami, ale nie wygląda na to, żeby to przyniosło jakieś wymierne efekty. W ostatnich tygodniach kilkukrotnie w Rosji dyskutowano kwestie ewentualnego udzielenia pomocy Armenii przez Rosję przy dobrowolnym albo niedobrowolnym wykorzystaniu terytorium Gruzji albo jej przestrzeni powietrznej przy przerzucie wojsk. Należy to traktować jako element presji wywieranej przez Rosję na Gruzję – mówi ekspert.

Gruzja chce wejść do Unii Europejskiej, tak jest od kilkunastu lat. Piłka po stronie UE

Analityk zaznacza, że przez cały czas aspiracje prozachodnie w Gruzji są powszechne. - Wahania poparcia dla tego kursu są dość nieznaczne. Taki stan rzeczy ma jednak swą historię, utrzymuje się kilkanaście lat. Gruzja ma świadomość, że nie jest to kwestia szybkiej decyzji – zauważa.

- Piłka w dużym stopniu jest po stronie Unii Europejskiej. Gruzja patrzy w stronę Zachodu już od kilkunastu lat. Trzeba zadać pytanie, czy to będzie trwało wiecznie. Do głosu dochodzą nowe pokolenia. Jednak do tej pory Gruzja jest wytrwała w prozachodnich aspiracjach – mówi Krzysztof Strachota.

W rozmowie więcej o gruzińskiej kampanii, o tym, czy wybory przyniosą zmianę, o szczególnej roli Saakaszwilego w tych wyborach, a także o tym, że w obliczu prób wpływu Rosji na sytuację wewnętrzną Gruzji na wybory powinni przyjechać obserwatorzy. Tak się jednak nie stało – po raz pierwszy na wybory nie przyjadą obserwatorzy z polskiego parlamentu.

***

Więcej w rozmowie.


Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Na zdjęciu flaga NATO. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Na zdjęciu flaga NATO. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

***

PolskieRadio24.pl: Wkrótce gruzińskie wybory parlamentarne, po reformie, przeprowadzonej w wyniku zeszłorocznych protestów. Zmianie uległa ordynacja wyborcza. Liczba okręgów większościowych zmniejszyła się na rzecz okręgów proporcjonalnych. Co w praktyce wnosi ta reforma?

Krzysztof Strachota, Ośrodek Studiów Wschodnich: Ordynacja zmieniła się w wyniku wielomiesięcznych protestów i nacisków ze strony opozycji gruzińskiej, wspartej przez Unię Europejską i przez Stany Zjednoczone w rozmaitych formach.

A powodów do zmian było kilka. Po pierwsze wcześniejsza, dotychczasowa ordynacja wyborcza (przyjęta skądinąd w czasach Saakaszwilego, po to by jemu sprzyjać) bardzo mocno preferowała kandydatów partii rządzącej, wybieranych w obwodach jednomandatowych. Bardzo mocno ich premiowała i stawiała na lepszej pozycji w ogólnym bilansie miejsc zajmowanych w parlamencie.

Można dodać, że podczas ostatnich wyborów w Gruzji, a były to wybory prezydenckie, po raz pierwszy pojawiły się poważne zarzuty czy podejrzenia o to, że władze wpływały na wynik wyborów.

Celem zmiany ordynacji było przywołanie ekipy rządzącej do porządku, a po drugie bardziej sprawiedliwe zasady walki  przynajmniej część większościowych mandatów.

Po trzecie, za zmianą prawa stały czysto polityczne kwestie – to pozwalało opozycji mobilizować i konsolidować jej zwolenników w ubiegłym roku. Wydaje się, że w obliczu braku innych pomysłów ten cel pozwalał opozycji trwać, przygotować się do nadchodzących wyborów parlamentarnych.

Ten plan udało się zrealizować, faktycznie dokonano zmiany ordynacji, zmniejszono próg wyborczy do jednego procenta, co stwarza ryzyko bardzo rozdrobnionego parlamentu.

Plakaty wyborcze. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE Plakaty wyborcze. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

Wybory będą zatem w nowej formie. Jak kształtowała się kampania?

Zwróciłbym uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, wybory odbywają się w spokojnej atmosferze. Jakkolwiek Gruzini są rozpolitykowani i rozsmakowali się w demokracji, a w czasie ostatnich wyborów były zarzuty o fałszerstwa wyborcze, teraz jest takich oskarżeń stosunkowo niewiele. Kampania jest stosunkowo spokojna, co jest zaskakujące w gruzińskiej sytuacji.

Jednocześnie eskalacja w Górskim Karabachu potężnie rzutuje na cały region, i też na Gruzję, w której mieszkają mniejszości ormiańska i azerska. Eskalacja ta w mojej ocenie wpływa na Gruzinów tonująco. Do tego przypomina o szeregu ryzyk, które wiążą się z uwarunkowaniami politycznymi regionu.

Chodzi zapewne m.in. o agresję Rosji. Wybory są w cieniu konfliktu karabaskiego. Niesie on ze sobą potencjalne zagrożenie, co wycisza wewnętrzne spory? Czy ten temat jest obecny w kampanii, czego obawiają się Gruzini?

Uwaga skoncentrowana na wydarzeniach w Górskim Karabachu jest odczuwalna w całym społeczeństwie. Nie jest to przedmiot konfliktów w ramach kampanii. Władze deklarują podtrzymanie bliskich związków z oboma państwami, skonfliktowanymi ze sobą, zarówno z Armenią, jak i z Azerbejdżanem. Władze demonstrują też niechęć, żeby się w ten konflikt mieszać, zabierać czyjąkolwiek stronę w tym konflikcie przeciwko komukolwiek.

To jest zrozumiałe w Gruzji. Nie ma potrzeby antagonizować żadnej ze stron. Do tego jest duża obawa o to, czy konflikt nie rozleje się na mniejszości etniczne zamieszkujące w Gruzji.

Generalnie konflikt ten działa tonująco na scenę polityczną, przypomina o zagrożeniach, które dla stabilności regionu i Gruzji. Pokazuje też, że w pewnych pryncypialnych rzeczach większość spektrum społeczno-politycznego w Gruzji jest zgodna.

Jakie były dominujące tematy kampanii? Oprócz konfliktu w Górskim Karabachu zapewne pandemia koronawirusa i problemy gospodarcze.

To okoliczność działająca na korzyść władz. Do niedawna Gruzja miała dobre wyniki walki z koronawirusem, była mniej dotknięta pandemią niż Armenia czy Azerbejdżan.

To pewnie wpływa na zaskakująco wysokie wyniki w sondażach partii rządzącej. Po raz pierwszy w historii Gruzji wybory parlamentarne wygra ta sama partia.

Sondaże wskazują, że prowadzi Gruzińskie Marzenie. Czy pewne jest, że Gruzińskie Marzenie będzie rządzić w koalicji lub samodzielnie?

Nie wiadomo obecnie, czy będzie rządzić samodzielnie. Zależy to od układu pozostałych sił. Sondaże dawały Gruzińskiemu Marzeniu 30-50% posłów, choć najnowsze sondaże obniżyły poparcie do 23%, co może być efektem obecnych problemów z COVID-19.

Przy niskim progu nie ma praktycznie głosów oddanych na partie, które nie wchodzą do parlamentu. Tylko katastrofa mogłaby im odebrać zwycięstwo i możliwość stworzenia rządu.

Główny nurt opozycyjny, złożony z partii postsaakaszwilowskich może liczyć na 20-30 procent głosów partii. To sprawia, że prawdopodobieństwo objęcie przez nie władzy jest zdecydowanie mniejsze.

Pytanie, jakie inne partie wejdą do parlamentu. Wygląda na to, że będą jeszcze może trzy, może cztery. Wśród nich jest Sojusz Patriotów Gruzji, która jest partią prorosyjską, wejdzie do parlamentu, ale poparcie dla niej sięgało maksymalnie 5% w społeczeństwie gruzińskim. Nie może sprawować władzy, w negatywnym wariancie może być języczkiem u wagi.

Po olbrzymiej fali protestów partii rządzącej udało się odzyskać prowadzenie. Pytanie, jak to możliwe. Opozycja proponowała jako kandydata na premiera Micheila Saakaszwilego, miał wprawdzie duże poparcie, ale ma też wielu wrogów.

Wciąż ma duży elektorat negatywny. Ruch opozycji skupiony wokół niego nie jest w stanie wyjść poza stałą bazę wyborczy. To oznacza stałe spore poparcie, ale i szklany sufit.

Gruzińskie Marzenie zyskało zaś z powodu nowych problemów, które się pojawiły. To pandemia koronawirusa i walki w Górskim Karabachu. Gruzja relatywnie dobrze sobie radzi z epidemią, na tle sąsiadów jest całkiem nieźle. To sprzyja konsolidacji społeczeństwa wokół partii rządzącej.

Kandydat prorządowy w wyborach.  Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE Kandydat prorządowy w wyborach. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

Kwestie gospodarcze i kwestie reform zeszły na dalszy plan?

Kwestie gospodarki i reform obecnie nie są na pierwszym planie ze względu na pandemię. Społeczeństwo ma poczucie, że reformy trwają od kilkunastu lat, realistycznie podchodzą do ich efektów, wiedzą, że zmian nie można oczekiwać z roku na rok.

Jeśli jednak patrzeć na sąsiednie kraje, takie jak Azerbejdżan, Armenia, na Kaukaz Północny w Rosji, to Gruzja wypada dość dobrze na ich tle. Azerbejdżan jest bogatym państwem, ze względu na złoża ropy i gazu, i tam było widać obniżenie wskaźników gospodarczych.

W czasie kampanii kandydat na premiera Gruzińskiego Marzenia ogłosił, że Gruzja do 2024 roku złoży wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej. Czy europejskie dążenia są obecne w kampanii?

Przez cały czas aspiracje prozachodnie w Gruzji są bardzo czytelne i bardzo powszechne. Wahania poparcia są dość nieznaczne. Taki stan rzeczy ma jednak swą historię, utrzymuje się kilkanaście lat. Gruzja ma świadomość, że nie jest to kwestia szybkiej decyzji.

Prozachodni kierunek to sprawa dość mało kontrowersyjna. Małe partie prorosyjskie próbują podnosić antyeuropejskie wątki, podnoszą kwestię związków z Rosją, prawosławia, konserwatyzmu obyczajowego. To jednak nie przerodziło się w polaryzację społeczeństwa czy wojnę kulturowo-cywilizacyjną.

Sprawa wejścia do UE jest ciągle obecna w kampanii. Nie jest to jednak kwestia zależna tylko od Gruzinów. Piłka w dużym stopniu jest po stronie Unii Europejskiej.

Gruzja patrzy w stronę Zachodu już od kilkunastu lat. Trzeba zadać pytanie, czy to będzie trwało wiecznie. Do głosu dochodzą nowe pokolenia. Jednak do tej pory Gruzja jest wytrwała w prozachodnich aspiracjach.

Jeśli do władzy dojdzie Gruzińskie Marzenie, to czy można się spodziewać zmian w polityce Gruzji? W naszym regionie zapewne wielu zastanawia się, czy możliwe są działania kierujące kraj na przykład na kurs prorosyjski. Gruzińskie Marzenie deklaruje prozachodni kurs- zapewne dlatego, że około 80 procent Gruzinów go popiera.

Spodziewałbym się kontynuacji, z zastrzeżeniem, że sytuacja w regionie jest dynamiczna. Konflikt karabaski jest daleki od zakończenia. Nie wiadomo do czego doprowadzi, nie wiadomo, jaka będzie rola w nim Rosji, która była do tej pory zaskakująco bierna i wstrzemięźliwa w tym konflikcie, ale to się może zmienić.

Można się spodziewać, że Rosja podejmie jakieś działania. Należy się spodziewać, że Moskwa może chcieć bardziej zaistnieć na Kaukazie, co będzie rzutowało na Gruzję i co będzie wymuszało działania Gruzji, czy korekty polityki gruzińskiej.

Co się będzie działo – trudno obecnie przewidzieć, zależy od sytuacji.

Trudny okres przed Gruzją.

Sytuacja z pewnością jest bardziej dynamiczna niż była w poprzednich latach. Gruzja może stanąć przed wyzwaniami, które w ostatnich latach jej mniej zagrażały.

Obok koronawirusa, konsekwencji gospodarczych, ważną zmienną jest postawa Rosji wobec konfliktu w Górskim Karabachu, także tureckiej polityki wobec Azerbejdżanu.

Eksperci OSW obecnie zakładają, że sytuacja będzie eskalować, bo zainteresowana jest tym Turcja.

Turcja i Azerbejdżan nie będą raczej podejmować działań wymierzonych w Gruzję bezpośrednio – byłoby to wbrew ich fundamentalnym interesom. Mogą jednak sprawić, że Rosja będzie w jakiś sposób chciała ingerować w tę sytuację. Mogą też zmusić Ormian do desperackich działań. Wtedy uderzy to rykoszetem w Gruzję.

Może to być przeniesienie napięć ormiańsko-azerskich na teren Gruzji, czy naciski Rosji na Gruzję w celu obrony pozycji na Kaukazie Południowym.

Albo wykorzystanie tego konfliktu przeciwko Gruzji.

Gruzja musi się tego obawiać, dla nas tez to sytuacja niepokojąca.

Zachód musi zwrócić uwagę na to, co się dzieje w Gruzji.

W naszym sąsiedztwie w państwach Partnerstwa Wschodniego trwa konflikt. Pojawiły się pytania o stabilność porządku regionalnego, o przyszłą rolę Turcji i Rosji na tym obszarze. To są poważne wyzwania, niepokojące.

Turcja zaangażowała się na Kaukazie. Czy zwiększają się też wpływy Turcji w Gruzji?

Azerbejdżan jest dla Turcji najważniejszy – tu widzimy współpracę wojskową, gospodarczą, inwestycje.

Wszystko to jest możliwe dzięki Gruzji. Gruzja jest obszarem, przez które biegną ropociągi i gazociągi z Azerbejdżanu do Turcji. Gruzja jest warunkiem tureckiej obecności na Kaukazie.

Gruzja jest warunkiem związków turecko-azerskich. Gruzja jest pod dużym wpływem gospodarczym  Turcji. W przypadku korzystnego dla Azerbejdżanu przebiegu konfliktu w w Górskim Karabachu ta rola by wzrastała. Wzrost znaczenia Rosji w regionie jest dla Gruzji także niebezpieczny. Utrzymywanie odpowiedniego dystansu politycznego od sąsiadów jest jednak poza zasięgiem sprawczym Gruzji, może ona ograniczać wpływ pewnych problemów na jej sytuację wewnętrzną, ale do pewnego stopnia.

Rosja czeka w zawieszeniu na rozwój sytuacji w Górskim Karabachu. Pytanie jednak, jak zaznacza się obecna działalność Rosji w Gruzji przed wyborami, na granicach z okupowanymi terytoriami. Czy widać działania Rosji przed wyborami w Gruzji?

W ostatnich wyborach ze strony Rosji padały sugestie, że w Gruzji może dojdzie do władzy mniej antyrosyjska siła.

Pytanie jednak, jaka siła to miałaby być.

Widać było pewne polityczne sygnały, które miały popchnąć Gruzinów w stronę prorosyjskich wyborów. Mówi się o dyskretnym wsparciu dla prorosyjskich środowisk w Gruzji przed wyborami, ale nie wygląda na to, żeby to przyniosło jakieś wymierne efekty.

W ostatnich tygodniach kilkukrotnie w Rosji dyskutowano kwestie ewentualnego udzielenia pomocy Armenii przez Rosję przy dobrowolnym albo niedobrowolnym wykorzystaniu terytorium Gruzji albo jej przestrzeni powietrznej przy przerzucie wojsk.

Należy to traktować jako element presji wywieranej przez Rosję na Gruzję.

Na okupowanych terytoriach nic się nie zmienia?

12 lat po wojnie widzimy wybudowany mur, oddzielający Osetię i Abchazję od reszty Gruzji. To sprawiło w paradoksalny sposób, że wojna przestała być elementem wpływania na gruzińskie społeczeństwo przez Rosję. Zakończyły się złudzenia, a przez to pewna gra.

Zatem wojna jest potencjalnym instrumentem wpływu na sytuację w Gruzji, ale już nie jest to instrument o takim błyskawicznym i silnym działaniu.

W kontekście wyborów w Gruzji można dodać, że obecnie jest mniejsza temperatura zarzutów o nieuczciwość w kampanii wyborczej, chociaż się pojawiają, i trzeba pamiętać, że na wyborach nie będzie obserwatorów międzynarodowych w związku z pandemią koronawirusa. Natomiast w tym regionie obserwacja jest wskazana. Także polski parlament po raz pierwszy nie wysłał swoich obserwatorów na wybory. Lepiej byłoby, żeby społeczność międzynarodowa nadzorowała procesy demokratyczne w Gruzji, tym bardziej, że w przy poprzednich wyborach były pewne zarzuty. Monitoring międzynarodowy byłby wskazany.

To wiąże się potem z podejściem opozycji do tej kwestii, z tym, jak wiarygodne będą wybory dla opinii publicznej i opozycji.

Z drugiej strony ważne jest, jaki będzie efekt tego egzaminu w oczach Zachodu. Może się okazać, że Gruzja dużo zyska.

Wróćmy jeszcze do Saakaszwilego, który ma być kandydatem na premiera gruzińskiej opozycji. Jak pan powiedział, mimo - negatywnego elektoratu i prawdopodobnie to wynika z braku innych pomysłów. Saakaszwili zapowiadał, że może wrócić do Gruzji – ale raczej tak się nie stanie.

Jego kandydatura była elementem mobilizującym i elektryzującym kampanię. Wiadomo, że Saakaszwili nie może obecnie wrócić do Gruzji, bo jest ścigany przez gruziński wymiar sprawiedliwości.

Zapowiedź powrotu Saakaszwilego to raczej przekaz dla wyborców: "gdy wygramy, wszystko będzie inaczej, nawet Misza wróci".

Saakaszwili jest atutem, ale jeszcze bardziej obciążeniem. Nie ma go od lat w Gruzji, jest teraz bardziej częścią polityki ukraińskiej. To powoduje napięcia wśród jego towarzyszy. Były one jednym z powodu rozpadu partii Saakaszwilego na dwie mniejsze.

Sam fakt powrotu do polityki jako centralnej postaci – miał zatem charakter „hasła wyborczego”, realnie nikt nie wierzył, że powróci jako premier?

Sondaże nie dawały zwycięstwa opozycji. Nikt zatem nie traktował tego jako wariantu realistycznego. Dla gruzińskich polityków powrót Saakaszwilego byłby problemem.

Miał przyciągnąć uwagę elektoratu.

Próbowano spolaryzować opinię publiczną, był to zabieg PR, a nie realistyczny scenariusz działania. Niewiele wskazywało na to, że Saakaszwili może zostać premierem Gruzji.

Czy pojawili się liderzy polityczni warci uwagi? Na przykład w gronie Gruzińskiego Marzenia?

Niekwestionowanym liderem Gruzińskiego Marzenia jest Bidzina Iwaniszwili. Nie sprawuje on żadnych oficjalnych stanowisk. Wskazuje jednak polityków na najważniejsze urzędy w państwie. Bez wyjątku były to osoby raczej nieznane, ale zależne od Iwaniszwilego, kontrolowane. Jeśli nie są kontrolowane przez Iwaniszwilego, to powoduje duże kontrowersje – ostatni prezydent Giorgi Margwelaszwili był kontrolowany przez Iwaniszwilego, ale pod koniec kadencji zaczęła się jego „szorstka zależność” od Iwaniszwilego.


***


Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej