"Wojna na Ukrainie dotyka też tutejszych Polaków, jestem zobowiązany do obrony tej ziemi"

2020-10-30, 21:00

"Wojna na Ukrainie dotyka też tutejszych Polaków, jestem zobowiązany do obrony tej ziemi"
Jarosław Wójcicki w mundurze, archiwum prywatne. Foto: Jarosław Wójcicki w mundurze, archiwum prywatne

- Ze względu na to, że wyrosłem w tym kraju i dał mi wykształcenie, jestem zobowiązany do obrony tej ziemi, tak jak wszyscy inni - mówi Jarosław Wójcicki, Polak z Sądowej Wiszni, który walczył na wschodzie Ukrainy.


Powiązany Artykuł

pap_20150221_42R (1).jpg
Osoby polskiego pochodzenia więzione w Donbasie, w Rosji i na Krymie. Oprawcy torturują je psychicznie i fizycznie

- Jest dla mnie bardzo ważne, aby przekazać do Polski jak najwięcej informacji o tym, co się dzieje w Donbasie. Cała Europa mówi dużo o współczuciu i wyraża zaniepokojenie, ale tak naprawdę nikt nic nie robi, by zatrzymać ten koszmar. Poza tym chcę pokazać, że ta wojna dotyka tutejszych Polaków, obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia tak samo, jak innych. Przecież nas również obejmuje mobilizacja do armii.

Jarosław został zmobilizowany do ukraińskiej armii w sierpniu 2014 roku.

Mama wręczyła mu wezwanie do wojska i zapytała:

- Pójdziesz?

- A kto pójdzie, jeśli nie ja, przecież wszyscy uciekają do Polski - odparł.

- No tak właśnie myślałam, że pójdziesz... - zgodziła się mama.

- Wiele osób podchodziło z szacunkiem do mojej decyzji. Na zachodzie Ukrainy mężczyźni masowo uciekali przed armią do Polski. A tu ja poszedłem bez wahania, mimo że Polak - wspomina Jarosław. - Jestem obywatelem Ukrainy. Ze względu na to, że wyrosłem w tym kraju i dał mi wykształcenie, jestem zobowiązany do obrony tej ziemi, tak jak wszyscy inni - dodaje.

Na front wyruszył pod koniec września. Walczył jako snajper w jednostce szybkiego reagowania Straży Granicznej, która stacjonowała pod Mariupolem.

Jarosław Wójcicki w mundurze, archiwum prywatne Jarosław Wójcicki w mundurze, archiwum prywatne

- Rosja to odwieczny wróg nie tylko Ukrainy i Polski, ale nawet całej Europy. Nigdy nie miałem co do tego wątpliwości. Dołączyłem do armii już po otwartym rozpoczęciu inwazji rosyjskiej. Nie było mowy o żadnej wojnie domowej - podkreśla.

- Zdaję sobie sprawę, że nieco łamię stereotypy na temat Polaków na Ukrainie. Polska opinia publiczna jest często skupiona na martyrologii i sentymencie związanym z Kresami. Ale warto pamiętać, że są tu też żywi ludzie i ich problemy są równie ważne. Wiem o istnieniu innych osób z polskim pochodzeniem, które również walczyły. Niektórzy żołnierze polskiego pochodzenia zginęli w obronie Ukrainy. Szkoda, że tak mało osób o nas wie.

Jego babcia, Zdzisława, była Polką. Mężczyzna wspomina, że babcia stale oglądała polską telewizję i słuchała polskiego radia. Sądowa Wisznia jest zaledwie 30 kilometrów od granicy, więc na szczęście wszystko dobrze łapie.

- Dzięki temu język polski był w moim domu od zawsze. Część naszych krewnych mieszka w Polsce, ale babcia po zmianie granic nie widziała powodu by wyjeżdżać do Polski. Po co miałaby wyjeżdżać skoro to tu był jej dom - dodaje.

Gdy Jarosław wrócił z frontu, stworzył organizację “Żołnierze ATO z ziemi mościckiej”. Został też radnym i pracuje w urzędzie miejskim w Sądowej Wiszni, dzięki czemu może wspierać innych weteranów.

Ukraińska amazonka

Amina Okujewa była ukraińsko-czeczeńską snajperką walczącą na Kaukazie i w Donbasie.

Jej matka, Iryna, podkreśla, że ich historia rodzinna łączy losy dwóch narodów niezłomnie walczących z Imperium rosyjskim o swoją niepodległość - polskiego i czeczeńskiego.

Album Amina Life, zbiory prywatne Album Amina Life, zbiory prywatne

- Amina zawsze zachwycała się heroiczną historią Polski i jej wielowiekową walką za niepodległość. Bardzo ceniła ten duch wolności, który odziedziczyła wraz z krwią przodków - mówi Iryna Kamińska.

Jej pradziadkowie, Fabian Terlecki i Maria Kamińska, byli Polakami z okolic dzisiejszego Chmielnickiego.

W 1930 roku władza bolszewicka odebrała im majątek rodzinny. Zesłano ich na Syberię.

W obwodzie amurskim nad Morzem Ochockim spędzili 18 lat. Gdy w 1948 roku zostali zwolnieni, zamieszkali na północnym Kaukazie. Nie zdecydowali się wrócić na zachodnią Ukrainę, bo obawiali się kolejnych represji. By ukryć fakt, że rodzina była represjonowana, nadali babci Aminy nazwisko panieńskie matki.

Matka Aminy wyszła za mąż za Czeczena. Potem przeniosła się z córką do Odessy.

Walka Aminy z rosyjskim imperializmem, rozpoczęła się gdy miała 18 lat - Amina wyruszyła wtedy na II wojnę czeczeńską. Zszokował ją widok ludzi umierających w górach bez pomocy medycznej, więc po powrocie wstąpiła w Odessie na Akademię Medyczną.

Gdy rozpoczęła się Rewolucja Godności, Amina brała aktywny udział w Majdanie, gdzie pomagała w punkcie medycznym. Po rosyjskiej agresji ruszyła od razu na front jako snajperka.

30 października 2017 roku, nieznani sprawcy ostrzelali samochód, którym jechała z mężem, również czeczeńskim weteranem, Adamem Osmajewem.


Album Amina Life, zbiory prywatne Album Amina Life, zbiory prywatne

Jedna z kul trafiła kobietę w głowę. Zamach został zorganizowany prawdopodobnie przez Rosję lub wysłanników Kadyrowa.

W marcu zeszłego roku w polskim sejmie, z inicjatywy wicemarszałek sejmu Małgorzaty Gosiewskiej i ambasadora Ukrainy w Polsce, Andrija Deszczycy, odbyła się wystawa fotografii “Amina Life”.

- To był akt solidarności i pamięci narodu polskiego o Aminie oraz innych wojskowych, którzy zginęli, walcząc za Ukrainę. W tym momencie mogę powiedzieć, że otrzymałam ze strony Polaków chyba nawet więcej moralnego wsparcia, niż od całej Ukrainy. Troska ze strony Polski daje mi siłę żyć dalej i opowiadać o tym, jak moja Amina oddała życie za wolność nie tylko Ukrainy, ale i całej Europy - mówi Iryna Kamińska.


Album Amina Life, zbiory prywatne Album Amina Life, zbiory prywatne

Kolejna ofiara rosyjskiego terroru

Losy żołnierza Aidaru i jego rodziny to kolejna historia osób polskiego pochodzenia, które z pokolenia na pokolenie doświadczają rosyjskiego terroru. Opowieść jego żony:

“Moja babcia, prababcia i pradziadek byli Polakami. Oto ich historia…

Mój pradziadek, Stefan Rutyński oraz jego bracia Wincenty i Lucjusz przyjechali z Polski do Kamieńca Podolskiego.

Stefan ożenił się z Marią Wojnarską. W 1902 roku urodziła się im córeczka, moja babcia Hanusia, na której cześć noszę imię. Hanusia uczyła się w polskiej szkole. W tamtym momencie szkoła była już prześladowana za to, że dzieci uczą się po polsku.

Stefan miał swoją kuźnię i pracowników. Po rewolucji zabrano mu biznes. Żeby zarobić, musiał pracować we własnej kuźni jako jeden z pracowników niskiego szczebla.

W 1919 roku Hanusia Rutyńska wyszła za mąż za Polaka, Piotra Twardowskiego.

W 1937 roku mój pradziadek Stefan Rutyński został rozstrzelany w czasie Operacji Polskiej. Jego żonie dano 24 godziny na spakowanie się i ucieczkę. Braci Stefana i ich rodziny, wysłano do Kazachstanu.

Moi dziadkowie i prababcia wrócili do Kamieńca Podolskiego dopiero po wojnie, w 1946 roku.

Byli bardzo religijni. Do dziś mam polski modlitewnik i ikonę Matki Boskiej należące do mojej prababci.

Babcia Hanusia bardzo dobrze znała polski. W domu były książki Henryka Sienkiewicza “Ogniem i Mieczem” i “Pan Wołodyjowski”, które babcia czytała mi po polsku przez całe moje dzieciństwo. Babcia umarła, gdy miałam 14 lat.

Gdy na Ukrainie zaczęła się Rewolucja Godności, mój mąż .. (nazwiska nie podaję ze względu na dzieci) aktywnie brał w niej udział. Po rosyjskiej agresji jako jeden z pierwszych ruszył jako ochotnik na wojnę. Służył w batalionie “Aidar”. Walczył w najgorętszych punktach frontu w obwodzie ługańskim.

Po półtora roku walki, mąż wrócił do domu. Miał ogromne problemy ze znalezieniem pracy i ciężko to znosił. Wojna bardzo silnie go zmieniła. Nie mogliśmy się zrozumieć. Zaczęliśmy żyć osobno, wynajął mieszkanie niedaleko od naszego. Tak naprawdę, nawet nie miałam pojęcia, co przeżywał… (W tym czasie na Ukrainie praktycznie nie funkcjonowało wsparcie psychologiczne dla cierpiących na zespół stresu pourazowego żołnierzy powracających z frontu)

25 sierpnia 2016 roku o 21, zadzwonili do nas z policji i powiedzieli, że mąż wypadł z okna..

Podczas śledztwa szybko się okazało, że to było samobójstwo. Bałam się powiedzieć o tym dzieciom. Myślą, że tata umarł na atak serca. Mamy trzech synów. Najmłodszy ma zaledwie 9 lat.

Do dziś nie mam żadnych oficjalnych dokumentów co do jego walki na froncie. Ze względu na to, że mąż umarł w domu, a nie podczas walk, nie mamy też żadnej pomocy od państwa.

Bardzo ciężko mi wychowywać samej trzech dorastających chłopców. Bycie samotną matką na Ukrainie jest po prostu bardzo, bardzo trudne"

Andrij Witwicki: chciał być duchownym, oddał życie na wojnie w Donbasie

Andrij Witwicki pochodził także z rodziny o polskich korzeniach osiadłej w Iwano-Frankowsku.

Jak to bywa na zachodzie Ukrainy, w jego domu przeplatały się tradycje polskie i ukraińskie.

”Kościół zawsze był dla nas bardzo ważny. Ja święta obchodzę według kalendarza katolickiego, podczas gdy druga część rodziny obchodzi je w obrządku prawosławnym. Niektórzy krewni to grekokatolicy. Czasem spotykamy się w swoje święta i spędzamy je razem” - mówi jego Mama, dodając, że w ich parafii jest wiele takich rodzin.

Andrij uczęszczał do polskiej szkoły. Świetnie mówił i pisał po polsku. Jednak, choć miał możliwość studiów w Polsce, nigdy nie zdecydował się wyjechać z Ukrainy. Czuł, że to tutaj jest potrzebny.

Chciał zostać księdzem. Wstąpił do seminarium rzymskokatolickiego w Brzuchowicach pod Lwowem. Z tego okresu pochodzi wiele jego wierszy, pisanych w szkolnych zeszytach drobnym pismem.

W styczniu zeszłego roku, jego Mama czytała wiersze w Ambasadzie RP w Kijowie, podczas spotkania “Potomkowie Polaków giną za Ukrainę”.

Andrij pisał zarówno po polsku, jak i po ukraińsku. Większość jego poezji dotyczy tematyki religijnej i wątpliwości młodego człowieka.

“Popatrzeć w oczy Pana

Gdy nie jest się świętym

Jest trudno

Bo wydaje mi się, że święty

Gdy widzi Boga się cieszy

A ja uciekam

Chowam daleko w swym grzechu

Serce mi z bólu pęka

Trudno jest patrzeć dłużej niż chwilę

Gdyż jego oczy

(..)

Są pełne cierpienia za mnie

Którego nie doceniam

Są wypełnione miłosierdziеm

Które odrzucam

I pełne przebaczenia

Które jest trudniej przyjąć niż karę”

czy

“Trudno dzielić serce

Jeszcze trudnej duszę

Ciężko być właścicielem swojego życia

Jeszcze trudniej odpowiadać za cudze”

Po kilku latach nauki w seminarium zdecydował się odejść. Wybrał inną drogę.

Gdy na Majdanie pobito studentów, od razu ruszył do Kijowa. Był aktywnym uczestnikiem Rewolucji Godności. Tam poznał miłość swojego życia, kijowiankę Aleksandrę.

Po rosyjskiej agresji na wschodzie kraju wstąpił do Dobrowolnego Ukraińskiego Korpusu.

Zginął 16.01.2018 w obwodzie donieckim.

Jego pogrzeb odbył się w kościele parafialnym Chrystusa Króla Wszechświata w Iwano-Frankowsku, gdzie służył wcześniej jako ministrant. Niezwykła uroczystość pożegnania bohatera połączyła mieszkańców miasta niezależnie od religii, czy przynależności etnicznej.

Gdy rozmawiam z jego mamą i czytam wiersze, nie mogę uniknąć wrażenia, że są w jakiś sposób profetyczne. Jakby przeczuwał swój los.

“Зустріти серцем дев’ять ґрам металу

хоч твоє серце зовсім не метал

немало сильних так життя забрало

а я ще ніколи не вмирав..”

(Spotkać sercem dziewięć gramów metalu

chociaż twoje serce nie jest metalem

jak wielu silnych tak życie zabrało

a ja jeszcze nigdy nie umierałem)

Ponieważ Andrzej zginął walcząc w batalionie ochotniczym, rodzina nie ma żadnego wsparcia od państwa ukraińskiego.

Jego córeczka, Nadzieja, ma zaledwie 5 lat. Dziewczynka nie pamięta ojca. Ale wie, że był bohaterem, który oddał życie broniąc Ukrainy.


***

Wpis przygotowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci. "Multimedialna opowieść: Współcześni Polacy i osoby polskiego pochodzenia na Ukrainie"

***

Monika Andruszewska

***

Monika Andruszewska (ur. w 1992 roku). Autorka reportaży z linii frontu w Donbasie. Relacjonuje sytuację na Ukrainie, ze szczególnym uwzględnieniem terenów dotkniętych rosyjską agresją i losów ofiar wojny. 

***

Polecane

Wróć do strony głównej