Wodór, "święty Graal" energetyki. Ekspert: Polska ma duże szanse, ma potencjał naukowy, trzeba mądrze wybrać nisze

2020-07-22, 06:00

Wodór, "święty Graal" energetyki. Ekspert: Polska ma duże szanse, ma potencjał naukowy, trzeba mądrze wybrać nisze
Na zdjęciu: pociąg na paliwo wodorowe na targach kolejowych w Busanie w Korei Południowej. Foto: PAP/EPA/YONHAP

- Potencjał naukowy w zakresie energetyki wodorowej Polsce powinien zostać dobrze zagospodarowany. Chodzi o to, żeby nie rozproszyć środków, a skoncentrować je w konkretnych niszach w ramach polskiej strategii wodorowej, która ma powstać jesienią – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Łukasz Antas (Esperis). Jak mówi, Polska stoi przed szansą, ale i przed ryzykiem w przypadku zaniechań: wodór wchodzi na światowe rynki pewnym krokiem.

- Polska powinna zainteresować się gospodarką wodorową i z racji szans, i ze względu na ryzyka. Pokładam nadzieje w polskiej strategii wodorowej, która ma być ogłoszona jesienią tego roku – mówi portalowi PolskieRadio24.pl mówi portalowi PolskieRadio24.pl Łukasz Antas partner zarządzający w firmie Esperis, komentując fakt wprowadzenia strategii wodorowej dla Unii Europejskiej.

Wodór pojawi się wkrótce w naszej rzeczywistości – wskazują na to programowe dokumenty, jak strategia wspierania energetyki wodorowej opracowania przez Komisję Europejską, jak narodowe strategie Niemiec, aktywność Francji, Japonii, postępy technologii wodorowych i ogromne środki inwestowane w tej sektor. To oznacza, że wkrótce możemy się obudzić w nowej rzeczywistości energetycznej.


Powiązany Artykuł

fotowoltaika 1200x660.jpg
Polska stawia na paliwo przyszłości – wodór. Rząd przedstawi strategię jego wykorzystania w gospodarce

- W tym półroczu prezydencję w UE sprawują Niemcy, które będą promować kolejne kroki w realizacji strategii wodorowej. Jeśli strategia unijna zacznie nabierać kształtu, jednym z pierwszych kroków będą próby wprowadzenia nowych standardów. Bedą się one odwoływać do emisyjności technologii bazujących na wodorze, wykorzystywanych w sektorze chemicznym, czy stalowym, a to są ważne elementy polskiej gospodarki. Polskie firmy muszą myśleć już teraz, nawet organizując przetargi, o tym że instalacje, które zamawiają, technologie, które rozwijają, będą prawdopodobnie za 10 lat musiały spełniać standardy bazujące na zielonym wodorze – zaznaczył ekspert.

Analityk podkreślił, że w gospodarkę wodorową bardzo duże pieniądze inwestują też kraje spoza UE, będące jej konkurentami gospodarczymi, jak na przykład Japonia, Chiny, Korea. W skali globalnej widowiskowa jest konkurencja między Niemcami i Japonią – mówi ekspert, dodając, że nagrodą będzie zapewne wprowadzenie własnych standardów i regulacji w różne obszary wodorowej energetyki.

Spryt Holandii i ważne nisze dla Polski

Ekspert dodał, że energetyka wodorowa to nie tylko pole do popisu dla gigantów. - Podziwiam spryt Holendrów: Holandia chce doprowadzić do sytuacji, w której będzie centrum handlu wodoru w przyszłości. Wcześniej udało się Holendrom doprowadzić do sytuacji, kiedy w ropie naftowej rynek ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) jest benchmarkiem dla rynku ropy naftowej, dzięki temu zainwestowano tam potężne pieniądze w magazyny, w ropociągi i terminale – zauważa.

Polska ma potencjał, by odnaleźć się na tym rynku – zaznacza ekspert. Łukasz Antas podkreśla, że Polska jest obecnie znaczącym producentem wodoru (tyle że nie zielonego, z zielonych energii, ale tzw. szarego, produkowanego z paliw kopalnych), stąd ma kadry naukowe i inżynieryjne. Dodatkowe możliwości stwarza połączenie polskich koncernów energetycznych.

W jakie nisze można inwestować? Zdaniem eksperta warto pochylić się zwłaszcza nad technologiami dotyczącymi magazynowania wodoru. - Są one już nawet wspierane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR). Można rozwijać także duże magazyny wodoru w oparciu o kawerny solne. Uważam, że wszystkie projekty nowych mocy magazynowych w sektorze gazu muszą brać pod uwagę potencjalne wykorzystanie wodoru w późniejszym terminie – podkreślił analityk Esperis.

Ale, jak mówi, należy myśleć też nad technologiami elektrolizy, technologiami power-to-x, na zastosowaniem wodoru w autobusach, w pociągach (gdzie, jak podkreśla, ponad 40 procent sieci kolejowych w UE to obsługują pociągi z silnikami diesla).

Łukasz Antas zaznaczył, że wiele zależy od mądrze opracowanej strategii wodorowej w naszym kraju.

Więcej w o strategii UE, która będzie definiować także szanse i ryzyka dla Polski, o aktywności Niemiec i Francji w dziedzinie wodoru – w rozmowie.


Powiązany Artykuł

wiatraki zielona energia 1200 free
Zielony wodór szansą i wyzwaniem dla Polski: chodzi o transport. Wodór pozwala uniezależnić się od importu paliw

PolskieRadio24.pl: Niedawno ukazała się unijna strategia wodorowa. Na ile jest ona znacząca dla przyszłości energetyki w Unii Europejskiej, w Polsce? Na ile to jest dokument, który faktycznie wywrze wpływ na rzeczywistość unijną, polską?

Łukasz Antas, partner zarządzający w firmie Esperis: To zasadne pytanie, bo nie każdy unijny dokument zmienia rzeczywistość. By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba spojrzeć na to, w jakiej sytuacji w kontekście strategii wodorowej są obecnie Francja, Niemcy i cała Unia Europejska.To pokaże, dlaczego ta strategia ma szansę zostać wdrożona i mieć silny wpływ na naszą rzeczywistość, a w kolejnych latach także na polską gospodarkę, na polskie miejsca pracy.

Unia Europejska jest zobowiązana do bardzo aktywnych działań na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych. Chodzi o tzw. dekarbonizację gospodarki. A jednocześnie państwa takie jak Francja i Niemcy są bardzo ambitne, jeżeli chodzi o gospodarkę wodorową i to one w dużej mierze skłaniają i będą skłaniać Komisję Europejską do aktywności w zakresie wodoru.

Z jednej strony są bowiem zobowiązania i naciski społeczne, by dekarbonizować gospodarkę. Z drugiej strony technologie wodorowych są coraz dojrzalsze. Wodór jest traktowany trochę jak święty Graal energetyki. Warto bowiem pamiętać, jak wiele możliwości niesie ze sobą energetyka wodorowa.

Ponieważ wodór jest traktowany jako bardzo korzystne rozwiązanie dla gospodarki w kontekście dekarbonizacji i synchronizacji różnych sektorów energetycznych, to w gospodarkę wodorową bardzo duże pieniądze inwestują też kraje spoza UE, będące jej konkurentami gospodarczymi, jak na przykład Japonia, Chiny, Korea, i częściowo Stany Zjednoczone.

Stany Zjednoczone to trochę nieobecny gracz w tej sferze. Firmy prywatne z USA są bardzo aktywne w rozwijaniu technologii wodorowych. W rozwój gospodarki wodorowej bardzo zaangażowany jest stan Kalifornia. Obecnie jednak Stany Zjednoczone nie mają swojej strategii w tym zakresie. To ciekawa okoliczność.

Konkurencja jest duża.

Mamy do czynienia z dużą konkurencją, o to kto będzie kontrolował rynek technologii wodorowych,to jest zastosowania wodoru w energetyce, w transporcie i w przemyśle.

I jest też duża konkurencja w kwestii tego, kto będzie głównym producentem wodoru. Tu jednak UE nie ma takich możliwości konkurowania, jak na przykład Australia, czy kraje Bliskiego Wschodu.

Natomiast jeżeli Unia Europejska, a pośrednio Niemcy, które są jedną z wiodących gospodarek eksportowych na świecie, chcą zająć dobrą pozycję w nowym obszarze technologicznym, to muszą bardzo intensywnie rozwijać technologie wodorowe, w warunkach konkurencji ze strony takich państw jak na przykład Japonia.

Strategia wodorowa z jednej strony ułatwi transformację energetyczną Unii Europejskiej, ale też da szanse wielu europejskim firmom, w tym mam nadzieję też polskim firmom, na wejście na nowy rynek, z dużym potencjałem. Na skorzystaniu z tego potencjału zależy największym europejskim koncernom, w tym także niemieckim, francuskim, włoskim.

Ponieważ strategia wodorowa jest tak istotna to będzie miała przełożenie na działania Unii Europejskiej w nadchodzących latach. Zakładam, że dojdzie do modyfikacji części dyrektyw i wprowadzenie projektów wodorowych na listę PCI (ang. Projects of Common Interest), strategicznych projektów UE. Prawdopodobnie projekty wodorowe pojawią się na liście PCI w kolejnej jej odsłonie w 2023 roku.

W każdym razie strategia ma podstawy w interesach konkretnych państw, w konkurencji międzynarodowej i w dużym potencjale stosowania wodoru w transporcie, energetyce i przemyśle.

Za tą strategią stoją zatem konkretny potencjał i szanse. Ale w jaki sposób zamierza ona przyspieszyć rozwój wodorowego rynku w UE? Chodzi o to, żeby przyspieszyć produkcję zielonego wodoru?

Ciekawe jest porównywanie celów konkurencyjnych gospodarek. Japonia i Chiny mają dosyć konkretne cele, dotyczące rynku motoryzacji. Japonia planuje 800 tys. samochodów na wodór w 2030 roku, Chiny 1 milion.

Komisja Europejska poszła trochę innym torem i deklarowanym celem jest rozbudowa mocy elektrolizerów, czyli instalacji do produkcji wodoru z wykorzystaniem energii elektrycznej. KE bardzo mocno podkreśla, że chodzi o tak zwany zielony wodór, czyli energia elektryczna wykorzystana w tym procesie musi pochodzić z odnawialnych źródeł energii. O ile Komisja zakłada, że do 2024 roku powstanie co najmniej 6GW mocy produkującej zielony wodór, elektrolizerów opartych na odnawialnych źródeł energii, to do 2030 roku ma powstać już 40 GW w Unii Europejskiej i 40 GW w krajach partnerskich.

I co ciekawe, nie tylko mówimy tutaj o Afryce, która jest naturalnym źródłem produkcji zielonego wodoru, ponieważ może korzystać z dużych mocy farm fotowoltaicznych. KE wymienia także Ukrainę jako tego rodzaju rynek. Z naszej perspektywy Ukraina jest istotnym czynnikiem w polskiej polityce, w planach związanych z Partnerstwem Wschodnim. Fakt, że KE myśli też o wschodzie UE w kontekście polityki wodorowej warto wykorzystać, bo na tym możemy również zyskać, mogą zyskać nasze firmy.

Widać, że cele UE w zakresie gospodarki wodorowej są trochę inne, aniżeli cele państw Azji. Wynika to po części ze struktury eksportu i struktury przemysłowej tych gospodarek. O tych kwestiach piszemy szczegółowo w naszych raporctach – o konkurencji wśród producentów wodoru i o konkurencji między Niemcami a Japonią. To widowiskowa konkurencja – są to główne państwa eksporterzy na świecie i jednocześnie główni aktorzy w zakresie rozwoju gospodarki wodorowej.

Inne państwa oczywiście będą także ostro konkurować na tym rynku, ale konkurencja między Niemcami a Japonią może, w naszym przekonaniu, pomóc ukształtować ów wyłaniający się rynek.

Liderzy, którzy inwestują obecnie wiele w kwestie wodoru, będą w rezultacie tej aktywności kształtować warunki, regulacje prawne?

Mogą powstać konkretne standardy, które reszta świata będzie zmuszona przyjąć. Technologie liderów będą bowiem najbardziej zaawansowane i najtańsze. Być może trzeba będzie dostosować się do standardów japońskich – a nie europejskich.

Niemcy w swojej strategii ogłoszonej niedawno w czerwcu, zapowiedzieli plany spójne z tym, co ogłosiła Komisja Europejska. Bo propozycje KE, bądźmy tego świadomi, nie powstały w próżni, część z nich odnosi się do propozycji niemieckich. To na przykład kontrakty różnicowe tzw. CFD (contract for difference) – chodzi o to, żeby w przemysłach takich jak stalowy czy chemiczny wspierać wdrażanie technologii wodorowych. Na mocy umowy między stroną rządową, a firmami w momencie kiedy koszty redukcji emisji CO2 poprzez technologie wykorzystujące wodór na przykład w przemyśle chemicznym są droższe niż obecna cena CO2, to pokrywana jest różnica między tymi dwoma wartościami, na korzyść firmy.

Kontrakt różnicowy powoduje, że kiedy cena CO2 na giełdzie przewyższy koszt stosowania technologii wodorowej  w przemyśle chemicznym, która prowadzi do zmniejszenia emisji CO2, to z kolei ta różnica byłaby przekazywana przez firmę do państwa. Takie kontrakty CFD są coraz częściej stosowane w różnych dziedzinach, w tym w energetyce, na przykład do wspierania rozwoju farm wiatrowych offshore. To ciekawe rozwiązania finansowe, dające bodziec do wprowadzania technologii.

W każdym razie koncepcja CFD była już wcześniej proponowana przez stronę niemiecką, teraz została przedstawiona w strategii UE.

Można wspomnieć, że koncepcje francuskie także pojawiły się w strategii UE. Chodzi o koncepcje wprowadzenia wymaganego udziału zielonego wodoru w przemyśle chemicznym i stalowym. Czyli żeby doszło do konwersji z tak zwanego szarego wodoru, produkowanego z paliw konwencjonalnych na zielony wodór.

W dokumencie Komisji zasygnalizowano bowiem, że może być potrzebne zastosowanie mechanizmu zwiększającego popyt, czyli zmobilizowania przemysłu stalowego i chemicznego do stosowania zielonego wodoru. Strategia UE opiera się zatem o konkretne koncepcje krajów Unii Europejskiej.

Jeśli wrócić do konkurencji miedzy Niemcami i Japonią, chciałem tylko wspomnieć, że Niemcy stawiają sobie bardzo konkretne cele i wykładają na tę strategię znaczące pieniądze - 7 miliardów euro ma być dostępnych na technologie wodorowe w Niemczech, a dodatkowe 2 miliardów euro przeznaczonych jest dla partnerstw międzynarodowych, potencjalnie z Afryką, ale równie dobrze z Ukrainą.

Nasuwa się pytanie, w jaki sposób strategia UE ma gwarantować wypełnienie celu, który zakłada produkcję konkretnych mocy energetycznych. W przypadku Niemiec – mówi pan o konkretnych środkach, wykładanych na ich realizację. Czy UE planuje w sposób istotny wesprzeć realizację tych celów, czy też opiera się na planach konkretnych gospodarek?

Regulacje unijne będą wspierały plany gospodarcze krajów UE. Elektrolizery to jeden z kilku celów UE.  Jest on skonkretyzowany, przyciąga spojrzenie. Jest oczywiście spójny m.in. z planami Niemiec, które planują, żeby na terenie Niemiec do 2030 roku powstało 5 GW mocy. Jednak nie chodzi tylko o Niemcy i Francję. Trzeba wspomnieć też o Holandii, która jest chyba najbardziej zaawansowana, jeśli chodzi o gospodarkę wodorową.

Podziwiam spryt Holendrów: Holandia chce doprowadzić do sytuacji, w której będzie centrum handlu wodoru w przyszłości. Wcześniej udało się Holendrom doprowadzić do sytuacji, kiedy w ropie naftowej rynek ARA ( Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) jest benchmarkiem dla rynku ropy naftowej, dzięki temu zainwestowano potężne pieniądze w magazyny, w ropociągi i terminale.

To, że Holandia jest hubem przyciąga traderów, przyciąga pieniądze. Holandia chce wykonać ten sam manewr, jeżeli chodzi o wodór, a więc wygenerować platformy handlu i infrastrukturę u siebie. To rewelacyjny pomysł, ale w grze są też inne kraje.

Skandynawia jest jednym z obszarów najbardziej zainteresowanych ekologią. Ale także Włosi są aktywni w wodorze. Między innymi planują modyfikowanie swoich sieci gazociągowych i testowanie blendingu wodoru, to znaczy łączenia wodoru z gazem ziemnym.

Generalnie duża część UE jest zainteresowana wodorem – także Wielka Brytania, również Norwegia…

Coraz więcej firm i krajów zgłasza swoje ambicje w tym zakresie. Nie trzeba być wielkim krajem typu Chiny, by uczestniczyć w tej konkurencji. Niedawno ciekawy patent związany z elektrolizami zgłosiła firma z Nowej Zelandii.

Polska według mnie ma potencjał, by odnaleźć się na tym rynku – jak najbardziej.

Jakie są najistotniejsze kwestie, związane z tą nadchodzącą technologią z punktu widzenia Polski? Czy Polska może na tym skorzystać, jak jakie tutaj refleksje dla Polski, jakie szanse i ryzyka?

Polska powinna zainteresować się gospodarką wodorową i z racji szans, i ze względu na ryzyka. Pokładam nadzieje w polskiej strategii wodorowej, która ma być ogłoszona jesienią tego roku.

Ryzyko wynika z faktu, że polski przemysł w dużej mierze bazuje na technologiach emisyjnych. A wodór, który wykorzystujemy, jest w większości tzw. szarym wodorem i tego wodoru Polska produkuje dużo – milion ton. Jest jednym z większych jego producentów w Europie.

W tym półroczu prezydencję w UE sprawują Niemcy, które będą promować kolejne kroki w realizacji strategii wodorowej. Jeśli strategia unijna zacznie nabierać kształtu, jednym z pierwszych kroków będą próby wprowadzenia nowych standardów. Bedą się one odwoływać do emisyjności technologii bazujących na wodorze, wykorzystywanych w sektorze chemicznym, czy stalowym, a to są ważne elementy polskiej gospodarki. Polskie firmy muszą myśleć już teraz, nawet organizując przetargi, o tym że instalacje, które zamawiają i technologie, które rozwijają, będą prawdopodobnie za 10 lat musiały spełniać standardy bazujące na zielonym wodorze.

Dotyczy to też sektora gazowniczego, gdzie należy oczekiwać wdrażania standardów związanych z blendingiem wodoru. Przetargi które teraz organizuje Gaz-System albo PGNiG, dobrze aby były hydrogen ready.

Instalacja w najbardziej optymalnym wariancie, powinna być gotowa w przyszłości do pracy z wodorem. Infrastruktura czy to w przemyśle chemicznym czy gazowym, jest bowiem zaplanowana na 20 lat pracy lub dłużej, aby nastąpił zwrot z inwestycji. Jeżeli nie przygotujemy się do standardów gospodarki wodorowej, to zakładanego zwrotu z inwestycji nie będzie.

To spore ryzyko, bo cały czas w Polsce dużo się inwestuje w przemysł, w energetykę. Zatem z jednej strony mamy ryzyka, których powinniśmy być świadomi, zwłaszcza w przemyśle chemicznym. Ale wodór według mnie to zarazem ryzyko i szansa dla Polski.

A jeżeli chodzi o szanse, wynikają one z samej natury polskiego przemysłu. Jeżeli produkujemy milion ton wodoru, to znaczy że mamy firmy, które są nim zainteresowane i które wykorzystują wodór. Mamy inżynierów, którzy są w stanie zaprojektować, policzyć, przeanalizować kolejne rozwiązania wodorowe. Mamy kadrę naukową. I potrzebujemy po prostu tylko jasnej strategii z konkretnym harmonogramem i podziałem  odpowiedzialności, koordynacją finansowania i z poziomu unijnego i z poziomu polskich środków, które są dostępne, na przykład w ramach tarczy.

Chodzi o to, żeby wyjść z obszaru wstępnych, pilotażowych projektów, których jest kilka w Polsce, na etap, w którym rozmawiamy o konkretnych przemysłowych rozwiązaniach na dużą skalę. Rozwiązaniach, które można później rozwijać i sprzedawać, albo na terytorium Unii Europejskiej, albo, i to ja zawsze podkreślam, w Azji. Warto myśleć o rynkach azjatyckich, bo to najprawdopodobniej Azja będzie wiodącym rynkiem wodorowym, jeśli chodzi o ilość wykorzystywanego wodoru. Szacuje się, że chińska gospodarka będzie odpowiadała za zużycie połowy produkowanego na świecie wodoru po 2030 roku i później. Więc wszystkie nasze koncepcje strategiczne powinny brać pod uwagę ryzyka, ale też szanse związane ze sprzedażą technologii wykorzystania wodoru w Europie i w Azji.

Sama produkcja wodoru w Polsce nie będzie takiej skali, żebyśmy mogli go w łatwy i tani sposób konkurencyjnie eksportować. Tutaj raczej będziemy mieli konkurencję ze strony Norwegii, Rosji, Kataru.

Jednak polski zielony wodór, produkowany na przykład w oparciu o energię z farm wiatrowych offshore, które są planowane w Polsce, będzie potrzebny. Chociażby po to, żeby spełniać wymogi unijne dotyczące korzystania z zielonego wodoru w przemyśle chemicznym.

Polska ma szansę być znaczącym graczem w nowej rzeczywistości wodorowej?

Ma szansę, jeśli się skoncentruje na konkretnych niszach. Trudno, żebyśmy konkurowali w produkcji wodoru na przykład Norwegią.

Niektóre nisze typu motoryzacja są wymagające  - Korea, Japonia mogą być zbyt konkurencyjne w relacji do projektów z Polski.

Ale jeśli chodzi o inne sektory przemysłu, to już można o tym szerzej myśleć. Trzeba byłoby przeanalizować konkretne możliwości i deklaracje polskich firm.

W moim mniemaniu warto wspierać start-upy i projekty w takich niszach, jak chemia, tutaj chodzi o wszystkie rozwiązania, dotyczące zwiększonego zastosowania zielonego wodoru w branży chemicznej.

Inna ważna nisza to technologie magazynowania wodoru. Są one już nawet wspierane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR). Można rozwijać także duże magazyny wodoru w oparciu o kawerny solne. Uważam, że wszystkie projekty nowych mocy magazynowych muszą brać pod uwagę potencjalne wykorzystanie wodoru w późniejszym terminie. Magazynowanie wodoru będzie bardzo ważnym elementem całej gospodarki wodorowej i warto inwestować w rozwiązanie tego problem czas, pieniądze i energię.

Kolejna nisza dotyczy rozwiązań w transporcie, może nie pojazdów osobowych, gdzie Japonia i Korea mają sporą przewagę. Natomiast wnikliwej analizie moim zdaniem można poddać zastosowanie wodoru w pociągach. Mamy dość silne spółki produkujące całe tabory kolejowe. Zapowiadany jest projekt Lotosu opracowania dwóch lokomotyw hybrydowych, korzystających z wodoru.

A Komisja Europejska mówi wprost, że wodór znajdzie zastosowanie w transporcie kolejowym bo duża część sieci kolejowych w Europie, ponad 40 procent, bazuje na dieslu. Tak jak można myśleć o pociągach na LNG i są takie koncepcje w Polsce, tak samo można rozwijać technologię lokomotyw na wodór. I tutaj Polska ma potencjał, żeby zaistnieć.

Podobnie jest z autobusami. Mamy producentów autobusów i oni też myślą o tym rynku. Lepiej konkurować na tym rynku, niż z Toyotą w branży samochodów osobowych,

I takich rozwiązań warto szukać więcej. A dodatkową technologią, która, mam nadzieję, będzie wspierana w Polsce w elektroenergetyce są elektrolizery. To bardzo przyszłościowa technologia. Naprawdę wiele firm, także z małych krajów, próbuje zdobyć w tej dziedzinie udziały w rynku. To jest element rozwiązań POWER-TO-X. Czyli wykorzystanie energii na przykład ze źródeł odnawialnych do produkcji wodoru poprzez elektrolizery, ale też tworzenia paliw syntetycznych, np. w oparciu o wodór.

Po fuzji Lotosu i Orlenu taki gigant paliwowy mógłby w ramach działań rozwojowych zaangażować się w ten sektor. To byłoby naturalne pole działań dla tego koncernu.

Mam nadzieję, że w ramach strategii wodorowej w Polsce pojawi się konkretny plan koordynacji działań firm chemicznych, petrochemicznych, energetycznych i sektora gazowego oraz polskich instytucji naukowych, z konkretnymi etapami rozwoju.

W Niemczech powołano radę wodorową, która będzie co roku raportowała, na jakim etapie jest rozwój gospodarki wodorowej. Mam nadzieje na coś podobnego w Polsce. Zakładam, że w tej dziedzinie jest konkretna wola polityczna, tylko gdzieś zagubiona w bieżącej polityce. Okres 10 lat, bo 2030 jest podawany jako data graniczna w strategii JE, to bardzo mało czasu, ponieważ potrzeba uruchomienia procesów gospodarczych, stworzenia technologii, standardów, infrastruktury.

Jeśli w polskiej strategii podany zostanie cel typu 100 stacji wodorowych, ale nie będzie do tego dołączony pakiet rozporządzeń i wytycznych, na przykład związanych z standardami bezpieczeństwa, nie będzie obowiązku zakupu samochodów wodorowych w przetargach instytucji publicznych, nie będzie wsparcia fiskalnego dla instalacji wodorowych, to cel kilkuset stacji nic nie zmieni na rynku. Trzeba bowiem myśleć systemowo i ja mam nadzieję na takie systemowe myślenie w strategii wodorowej Polski, która ukaże się jesienią.

Ta perspektywa czasowa i ta kwestia nieokreśloności nowych realiów też jest pewnie istotna. Czy  2030 rok będzie już z infrastrukturą wodoru? Czy jest ryzyko, że część obietnic może być pusta?

Oczywiście, że takie ryzyko jest zawsze. A technologie wodorowe konkurują w różnych obszarach z innymi, na przykład w transporcie z samochodami opartymi o baterie. Możliwe wciąż jest pójście inną ścieżką.

Ta dekada będzie przełomowa dla technologii wodorowych. Są różne scenariusze  - jedne zakładają, że popyt na wodór wzrośnie wielokrotnie, nawet do 500 mln ton w 2050 roku. To optymistyczny scenariusz. Inne prognozy zakładają znacznie mniejszy wzrost wolumenu produkcji. To ryzyko, które biorą na siebie firmy i innowatorzy.

Mam jednak poczucie, że w tę technologię są inwestowane obecnie duże środki, i rządowe, i prywatne. I na tyle dużo determinacji można zobaczyć wśród polityków, że tym razem gospodarka wodorowa ma rzeczywiście szanse zaistnieć.

Czyli ryzyko pozostania poza systemem jest większe niż ryzyko zainwestowania w coś, co może się nie sprawdzić. Bowiem wodór na pewno w jakimś stopniu wejdzie na rynek.

Jestem o tym przekonany. W niektórych obszarach to naturalne: łatwiej magazynować i przesyłać energię dzięki wodorowi. A są takie branże jak na przykład przemysł stalowy,gdzie wodór przyczyni się i do dekarbonizacji, i do zmniejszenia kosztów produkcji.

Na pewno będą gałęzie przemysłu, w których wodór się rozprzestrzeni. I będą też takie, gdzie konkurencja może go wyprzedzić np. poprzez elektryfikacje transportu. Chociaż wydaje się, że w przypadku elektryfikacji ciężkiego transportu drogowego, TIR-ów, dużo większe szanse ma wodór. W przypadku zasilania statków wodór ma szanse, choć niekoniecznie w postaci czystego wodoru. Być może stosowany będzie np. amoniak, produkowany na bazie czystego wodoru. Tutaj baterie mogą być mniej konkurencyjne cenowo niż wodór. Zadecyduje o tym tempo rozwoju technologicznego, które jest dosyć szybkie i pewnie w ciągu kolejnych lat zobaczymy, czy obietnice związane z wodorem zostaną zrealizowane.

Wydaje się, że będzie to nieunikniony składnik gospodarki, tylko pytanie jak szybko i na jaką skalę.

No na pewno to będzie zależało od uczestników rynku, w tym od Polski. Gra jest otwarta. To może już bardzo teoretyczne podejście: ale mamy możliwość wzięcia w niej udziału, technologie są wypracowywane.

Tak jak mówiłem, mamy szansę. Potencjał naukowy w Polsce jest rozwinięty. Chodzi teraz o to, żeby nie rozproszyć środków, a skoncentrować je w konkretnych niszach w ramach  strategii wodorowej.

Chodzi o to, żeby firmy miały jasny sygnał od polityków i całą masę bodźców, fiskalnych, regulacyjnych, które je zmotywują i zobligują do wdrażania nowych rozwiązań wodorowych.

Wydaje mi się, że jest trochę tak jak z sektorem bankowym w latach dziewięćdziesiątych, kiedy udało nam się przeskoczyć o jeden etap rozwoju i weszliśmy w rozwiązania internetowe i karty płatnicze.

I tutaj Polska energetyka może przeskoczyć z rozwiązań bazujących na węglu do rozwiązania, które bazują na połączeniu na zielonych źródeł energii z wodorem.

Pominięcie tego etapu i ucieczka do przodu wygląda na dobry pomysł

Musimy myśleć przyszłościowo, jeśli chcemy zachować konkurencyjność polskiej gospodarki. Musimy brać pod uwagę interesy naszych partnerów w Unii Europejskiej i wymagania prawne, które się pojawiają.

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


PAP PAP

Polecane

Wróć do strony głównej