Ekspert PISM: Chiny najszybciej modernizują arsenał nuklearny; robi to także Rosja

2020-04-18, 17:50

Ekspert PISM: Chiny najszybciej modernizują arsenał nuklearny; robi to także Rosja
Na zdjęciu: parada w na placu Tiananmen w Pekinie na 70-lecie powstania Chińskiej Republiki Ludowej (1 października 2017 roku) i pociski międzykontynentalne DF-41 . Foto: PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

W ostatnich latach właściwie wszystkie mocarstw nuklearne przyspieszyły proces przezbrojenia i modernizacji arsenałów. Prawdopodobnie najbardziej intensywne przezbrajanie i dozbrajanie w nowe typy pocisków rakietowych ma miejsce w Chinach. Także w Rosji pojawiły się nowe pociski Buriewiestnik i torpeda Posejdon z napędem nuklearnym – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Marcin A. Piotrowski (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych).


Powiązany Artykuł

pap_20191001_06N (1).jpg
CHINY ADAPTUJĄ DOKTRYNĘ ROSJI. OFICJALNIE OCZYWIŚCIE SIĘ DO TEGO NIE PRZYZNAJĄ

CZYTAJ TAKŻE: "5G TO WYBÓR GEOPOLITYCZNY, CHODZI O BEZPIECZEŃSTWO PAŃSTWA"

Dr Marcin A. Piotrowski (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych) komentował  informacje na temat wydarzeń na poligonie chińskim Lob Nor, gdzie, jak sugeruje raport Departamentu Stanu (jego jawne streszczenie), mogło dojść do wybuchu atomowego małej mocy. Departament Stanu zwrócił uwagę na zablokowanie przepływu danych z czujników do organizacji monitorującej i na zwiększoną aktywność w regionie poligonu.

Analityk PISM, pytany o kwestie broni biologicznej, także wzmiankowane w raporcie w przypadku Rosji i Chin, mówił, że te programy mogą być w jakimś zakresie  kontynuowane. W przypadku Rosji pośrednim dowodem na to jest atak z bronią chemiczną - Nowiczokiem  - na Siergieja Skripala. – To dowodzi, że zachowano część programów chemicznych i biologicznych, być może tylko dla służb, Rosjanie mogą mieć zapasy, a na pewno wiedzę w tym zakresie – zauważa nasz rozmówca.

Ekspert stwierdził też, że nowy układ INF o pociskach pośredniego i średniego zasięgu raczej nie zostanie wynegocjowany i nie powstanie – nie jest on obecnie w interesie Rosji i Chin. - Chińczycy mają około 2000 pocisków średniego zasięgu (…). Dla Moskwy i Pekinu tego zasięgu arsenały nuklearne są kluczowe ze względu na sytuację regionalną – mówił.

Więcej w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Media w Stanach Zjednoczonych poinformowały w ostatnim czasie o możliwych próbach atomowych małej mocy na poligonie Lob Nor. Informacja o tym pojawiła się w raporcie Departamentu Stanu. To niepokojąca wiadomość.

Dr Marcin A. Piotrowski (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych): To doroczny raport. Publikuje go Departament Stanu, jako instytucja, która zajmuje się weryfikacją różnych porozumień rozbrojeniowych, których stroną są Stany Zjednoczone. Departament Stanu co roku przygotowuje go dla Kongresu. Jawne streszczenie jest już ogólnie dostępne, a pełna i tajna wersja przeznaczona jest tylko dla Kongresmenów. Do niej  nie mamy dostępu, jest zapewne bogatsza w ciekawe i ważne szczegóły.

Jeszcze przed publikacją raportu w dzienniku ”Wall Street Journal” podniesiona została testów zimnych czy testów subkrytycznych, które prawdopodobnie są prowadzone w Chinach. Podnosi on pewne wątpliwości, które może mieć wywiad amerykański.

Nawet na podstawie komercyjnych zdjęć satelitarnych, które zamieścił ”The Wall Street Journal” widać jednak, że cały czas w Lob Nor prowadzone są jakieś prace.

Warto jednak zaznaczyć, że właściwie wszystkie mocarstwa nuklearne prowadzą testy subkrytyczne. To testy, które nie doprowadzają do reakcji łańcuchowej, do eksplozji nuklearnej, ale dochodzi do eksplozji materiału konwencjonalnego w głowicy.

Te testy są prowadzone od 1996 roku, kiedy to został wprowadzony Traktat o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową” (ang. Comprehensive Nuclear-Test-Ban Treaty, CTBT). W raporcie sugeruje się, że Chińczycy mogli wyłączyć i utrudniać dostęp czujników  Międzynarodowej Sieci Monitorowania (IMS). Istnieje bowiem specjalna instytucja, CTBTO, która ma nadzorować za pomocą tej sieci przestrzeganie układu o zakazie broni nuklearnej.

W raporcie podniesiono także, że podobne testy są prowadzone przez Rosjan.

To ważne także dla nas w regionie.

Z reguły służą one sprawdzaniu, czy dobrze działają głowice, które już są w arsenałach nuklearnych, więc podobne testy - jak wynika z ogólnie dostępnych informacji -  były też prowadzone w USA (ostatni miał miejsce w 2017 roku w Los Alamos).

Nagłośnienie tej sprawy przez ”The Wall Street Journal” wynika z rosnącego w ostatnim czasie napięcia w relacjach amerykańsko-chińskich.

To także kolejna kwestia, która obok spraw związanych z COVID-19, pokazuje, że Chiny nie zachowują przejrzystości w kluczowych kwestiach.

Wskazano również w raporcie Departamentu Stanu, że na poligonie utrzymywana jest stała aktywność, a jak, pan przypomniał, potwierdzają to zdjęcia satelitarne. Rzecznik MSZ Chin odpowiedział zaś, że amerykańska krytyka Chin – w kwestii małych wybuchów jądrowych - jest całkowicie bezpodstawna, a Chiny wywiązują się z zobowiązań.

W raporcie odnotowano, że były przerwy w działaniu stacji przekazujących dane monitoringu. To może budzić wątpliwości. Zaś wspomniana wyżej technologia testu jest na sejsmografach trudna do odróżnienia od testu małej mocy nuklearnej. Z oficjalnej części raportu trudno wyprowadzić jednoznaczne wnioski.

W większości przypadków w takich testach sprawdza się głowice z lat 80-90-tych, sprzed wejścia w życie układu z 1996 roku.

Sądzę, że Chińczycy nie pracowali raczej nad tajną bronią, jednak oczywiście niedziałające czujnikiIMS budzą wątpliwości. Tym bardziej, że władze chińskie nie zachowują się w wielu kwestiach w sposób przejrzysty. W ostatniych dniach podniesiono na przykład liczbę ofiar śmiertelnych wirusa w prowincji Wuhan o połowę.

Tak jakby odkryto to trzy miesiące po fakcie. Czy w ostatnim czasie chińska aktywność na polu atomowym się zintensyfikowała?

Trudno to mi rozstrzygnąć, bo trudno też  trudno odróżniać na podstawie sejsmografu wybuchy atomowe małej mocy od testów subkrytycznych.

Trzeba jednak zauważyć, że w ostatnich latach właściwie wszystkie mocarstwa nuklearne przyspieszyły proces przezbrojenia i modernizacji swoich arsenałów. Prawdopodobnie najbardziej intensywne przezbrajanie i dozbrajanie w nowe typy pocisków rakietowych ma miejsce właśnie w Chinach.

Mamy także szereg nowych systemów w w Rosji – nawet takie „cudowne uzbrojenie” jak supertorpeda nuklearna Posejdon czy pocisk Buriewiestnik, który w zeszłym roku rozbiła się na poligonie w Nionoksie.

To jest oczywiście kwestia dużych środków na potrzebne prace i inwestycje, np. Kongres USA, zdominowany przez Demokratów, jest przeciwny takiej przyspieszonej modernizacji amerykańskiego arsenału.

W tle zaś jest niedziałający traktat o wycofaniu pocisków średniego i pośredniego zasięgu.

Układ został podpisany przez USA i ZSRR w 1987 r. i obowiązywał do zeszłego roku.  USA i NATO, stwierdziły, że Rosja go złamała, wprowadzając potajemnie do uzbrojenia pocisk manewrujący SSC-8/9M729. Stany Zjednoczone będą zapewne rozwijać teraz pociski średniego i pośredniego zasięgu.

W przypadku Stanów Zjednoczonych jednak nie będą to pociski z głowicami atomowymi, ale konwencjonalnymi. Jednym z argumentów Donalda Trumpa na rzecz wypowiedzenia układu INF był, oprócz problemu ze zbrojeniami Rosji, także fakt, że traktat nie obejmował swoimi ograniczeniami Chin.

Stanowi to problem dla USA i ich sojuszników w Azji, dlatego że Chińczycy mają około 2000 pocisków średniego zasięgu. USA chciałyby, żeby do takiego porozumienia zastępującego INF dołączyły Chiny. Sądzę jednak, że szanse na trójstronny INF są znikome. Dla Moskwy i Pekinu ten arsenał jest bardzo ważny ze względu na regionalną sytuację wojskową i przewagę jaką takie pociski dają im nad ich sąsiadami.

W raporcie Departamentu Stanu zapisano także, że Chiny są zaangażowane w produkcję o charakterze biologicznym, z potencjalnym podwójnym zastosowaniem. Amerykanie zapisali, że chińskie władze prowadziły program broni biologicznej i nie wiadomo, czy on został zamknięty.

Istnieje oczywiście także Konwencja o broni biologicznej (BWC), a jej sygnatariuszami są m.in. Chiny, Rosja i USA. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że i Rosja i Chiny prowadzą wciąż programy broni biologicznych, zapewne na ograniczoną skalę, podobnie jaki ich programy broni chemicznych.

Próba zabójstwa agenta Siergieja Skripala z użyciem nowiczoka pokazuje, że Rosjanie dalej prowadzą potajemnie badania (raczej dla ich służb), nawet jeśli oficjalnie rozbroili się już z broni chemicznej. Mają jednak nadal niezbędną wiedzę i wszystkie technologię, być może też większe lub mniejsze zapasy broni chemicznej.

Zgodnie z raportem Departamentu Stanu USA, można zatem zakładać, że Rosja, Chiny, Korea Północna i Iran daje prowadzą programy broni chemicznej i biologicznej. Nie jest to niestety  nic nowego i podobne zastrzeżenia zgłaszały USA wobec tych krajów już w poprzednich latach.

 

***

Z dr. Marcinem A. Piotrowskim rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***


Polecane

Wróć do strony głównej