Napięte relacje USA z Iranem. Dowódca Strażników Rewolucji: nie boimy się konfliktu

2020-01-02, 11:16

Napięte relacje USA z Iranem. Dowódca Strażników Rewolucji: nie boimy się konfliktu
Pożar przed ambasadą USA w Bagdadzie. Foto: PAP/EPA/MURTAJA LATEEF

Iran nie dąży do wojny, ale nie boi się też konfliktu - oświadczył dowódca elitarnej formacji irańskich sił zbrojnych Strażnicy Rewolucji, generał Hosejn Salami.

- Nie prowadzimy kraju do wojny, ale nie boimy się żadnej wojny i mówimy Ameryce, że ma właściwie rozmawiać z narodem Iranu - stwierdził Salami.

Powiązany Artykuł

Protesty w Iranie pap 1200.jpg
Atak na ambasadę USA w Bagdadzie. Trump: Iran poniesie pełną odpowiedzialność

Protesty pod ambasadą

We wtorek prezydent USA Donald Trump ogłosił, że "Iran jest całkowicie odpowiedzialny" za protesty przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie, do których doszło po nalotach sił powietrznych USA na cele związane ze wspieraną przez Iran szyicką milicją Kataib Hezbollah.

Protesty trwały od poniedziałku do środy. We wtorek kilkuset demonstrantów podpalało opony, wznosiło okrzyki i rzucało kamieniami w funkcjonariuszy ochrony i policję. Demonstranci wyłamali jedną z bram placówki i wtargnęli na jej teren.

W środę manifestanci ponownie wdarli się na teren kompleksu ambasady, po czym zniszczyli recepcję, gdzie wzniecili ogień i powybijali wiele szyb w oknach. Próbowali sforsować także drugą bramę wjazdową na teren ambasady, którą również podpalili.

"Iran będzie pociągnięty do odpowiedzialności"

Amerykańskie media podkreślają, że manifestacja została zorganizowana przez szyickie bojówki w Bagdadzie, znane ze swych proirańskich sympatii.

"Iran będzie pociągnięty do odpowiedzialności za każde odebrane życie lub szkodę materialną jakiejkolwiek części naszej infrastruktury" w Bagdadzie - napisał na Twitterze Trump. Wyjaśnił, że jego słowa "nie są ostrzeżeniem, ale groźbą". Później amerykański prezydent złagodził swoje stanowisko i oświadczył, że "nie chce i nie przewiduje wojny z Iranem".

Protesty przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie rozpoczęły się po niedzielnej informacji Pentagonu, który podał, że amerykańskie siły przeprowadziły naloty na związane z Kataib Hezbollah cele w Iraku i w Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi m.in. za atakiem rakietowym z 27 grudnia na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych. W atakach lotnictwa USA zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych.  

dcz

Polecane

Wróć do strony głównej