Były gruziński ambasador: jestem wdzięczny Polsce za reakcję na protesty, Zachód nie może nas zostawić sam na sam z Rosją

2019-06-26, 15:01

Były gruziński ambasador: jestem wdzięczny Polsce za reakcję na protesty, Zachód nie może nas zostawić sam na sam z Rosją
Protestujący przed parlamentem w Tbilisi. Foto: PAP/EPA/STRINGER

– Jestem wdzięczny polskiemu MSZ za oświadczenie potępiające przemoc w Gruzji, najbardziej adekwatne do tej pory spośród wszystkich, które widziałem – mówi Giorgi Badridze, b. ambasador Gruzji w Londynie w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. Mówił, że w czasie demonstracji część osób straciła oczy, wielu jest rannych. Podkreślał, że potrzeba solidarności Zachodu z proeuropejskim społeczeństwem w Gruzji.

 Potrzebujemy, aby europejskie rządy potępiły przemoc rządu i wyraziły swoją solidarność z proeuropejskim, prozachodnim społeczeństwem w Gruzji – apelował Giorgi Badridze, były gruziński ambasador w Londynie, obecnie ekspert Georgian Foundation for Strategic and International Studies.


PAP/ EPA/STRINGER PAP/ EPA/STRINGER

***

PolskieRadio24.pl: Na ulicach Tbilisi tysiące ludzie protestują przed parlamentem, po tym jak zaproszona została do niego rosyjska delegacja. Jak pan rozumie i interpretuje to, co się dzieje w Gruzji?

Giorgi Badridze, były ambasador Gruzji w Wielkiej Brytanii: Przyczyną gniewu tak wielu osób i tego, że zdecydowały się rozpocząć protest nie przeciw Rosjanom, ale przeciwko własnemu rządowi, są działania tegoż rządu. Chodzi o to, że rząd próbował normalizować status quo, czyli rosyjską okupację. Gruzini odbierali to jako rodzaj kapitulacji.

PREMIER: POLSKA APELUJE DO ROSJI, BY NIE MIESZAŁA SIĘ W SPRAWY GRUZJI >>>

Gdy Gruzini zobaczyli reprezentację rosyjskiej Dumy na poczesnym miejscu w parlamencie, widzieli tam ludzi, którzy popierają imperialistyczną politykę Władimira Putina i agresję wobec Gruzji, którzy popierają okupację gruzińskich terytoriów, ogarnęła ich wściekłość.

To spowodowało spontaniczny protest na ulicy. Demonstracja ta była pokojowa, ale spotkała się z gwałtowną, nieproporcjonalną reakcją ze strony rządu i policji. To prawda, że część osób próbowała wejść do parlamentu, co zdecydowanie było złamaniem prawa, jednak w oczywisty sposób nie przedstawiali zagrożenia dla bezpieczeństwa.  

PAP/EPA/ZURAB KURTISKIDZE PAP/EPA/ZURAB KURTISKIDZE

Reakcja rządu Gruzji była nieproporcjonalna i moim zdaniem bezprawna. Setki osób zostało poranionych, część osób nawet straciła oko, bo kule gumowe były wystrzeliwane w twarz. Wiele osób zostało poszkodowanych z powodu użycia gazu. To wzmogło oburzenie opinii publicznej.

ROSJA ZAWIESZA LOTY DO GRUZJI OD 8 LIPCA I ODWOŁUJE TURYSTÓW >>>

Obecnie protestujący żądają dymisji szefa MSW.

Szef rządzącej partii ustąpił w kwestii przeprowadzenia w przyszłym roku wyborów na zasadzie proporcjonalnej. Nie ustąpił jednak w kwestii dymisji szefa MSW i uwolnienia zatrzymanych.

Pierwszej nocy setki osób zostały zatrzymane.

Część zwolniono, jednak powinno się ścigać nie protestujących, ale tych, którzy strzelali do nich z gumowych kul, to jest nielegalne.

Co teraz czeka Gruzję?

Nigdy nie widziałem tak wielu młodych ludzi tak zaangażowanych w sprawy kraju. To ruch spontaniczny, zapoczątkowany przez młodych ludzi, nie są oni kierowani przez żadnych polityków, nie ma politycznej agendy.  

Myślę, że właśnie w gestii młodej generacji leży doprowadzenie do tego, by Gruzja stała się nie tylko niezależnym krajem, którym jest od 1991 roku, ale na stałe wolnym krajem. Chodzi o to, by przyszłe wybory były uczciwe, demokratyczne i byśmy mieli demokratyczny rząd, który poprowadzi Gruzję ku lepszej przyszłości.

Putin zablokował loty do Gruzji, począwszy od 8 lipca. Jakie będą konsekwencje tego kroku?

Rosyjska reakcja jest typowa dla autorytarnego reżimu – karze on swoich własnych obywateli, którzy chętnie odwiedzali Gruzję. W tym roku spodziewaliśmy się 1,5 mln turystów. Kreml stara się też pokazywać protesty w Gruzji jako skierowane jakoby przeciwko Rosjanom, nie przeciwko okupacji i rosyjskim władzom i ich imperialistycznej polityce.  

Owszem, będą poważne konsekwencje dla gruzińskiej gospodarki. Jednak ci, którzy angażują się w relacje gospodarcze z Rosją, powinni być świadomi politycznego ryzyka. Rosja zawsze używa więzi gospodarczych w celach politycznych.

Ta sytuacja jest jednak szansą – trzeba szukać nowych rynków. Wino gruzińskie znalazło rynki w Europie, Ameryce, w Chinach. Teraz trzeba robić to samo. Gruzińska turystyka powinna otworzyć się bardziej na inne rynki, na przykład środkowoeuropejski i inne.


PAP/EPA/STRINGER PAP/EPA/STRINGER

W ostatnim czasie wiele słyszmy o aspiracjach Gruzji, która kieruje się konsekwentnie na Zachód. Z drugiej strony Rosja nie traci z oczu tego kraju. Jak pan ocenia teraz status geopolityczny Gruzji?

W zeszłym stuleciu Gruzja dwukrotnie wywalczyła swoją niepodległość: w 1918 roku, w 1991 roku. Gruzini są zgodni co do tego, że są częścią zachodniej cywilizacji. To nie wybór taktyczny, ale cywilizacyjny.

To smutne, że Rosja postrzega wolność i demokrację jako zagrożenie. Rosja nie obawia się NATO w swoim sąsiedztwie, boi się alternatywnego systemu politycznego, który mógłby zastąpić rosyjski autorytarny system władzy. To jest sedno konfliktu między Rosją i Gruzją.

Jak będzie rozwijać się sytuacja w Gruzji, jak długo potrwają protesty?

Gruzini będą opowiadać się za integracją europejską. Rosja będzie przeszkadzała Gruzji na tej drodze tak bardzo, jak tylko zdoła. Gruzini nie mają jednak wyboru – jeśli bowiem porzucimy europejskie aspiracje, to oznaczałoby, że wracamy do sfery dominacji Rosji, w której nie ma wolności i nie ma rozwoju gospodarki.

Protesty będą trwały przynajmniej do czasu większych ustępstw ze strony rządu, na przykład w kwestii dymisji szefa MSW. Uczestnicy protestu nie są członkami partii politycznych, są bardziej zdeterminowani, nie będą chcieli ucierać kompromisów, politycznych dealów. Będą chcieli uczciwych wyborów w bliskiej przyszłości. Najbliższe wybory mają być jesienią 2020 roku – możliwe są jednak wcześniejsze wybory.

Myślę, że głównym celem tych protestów jest doprowadzenie, by Gruzja miała taki parlament i taki rząd, które będą prowadzić kraj ku Zachodowi.

Dlaczego właściwie rosyjska delegacja odwiedziła Gruzję?

Przyjechała na zaproszenie ważnych członków rządzącego ugrupowania. Od dłuższego czasu ten rząd działał w oczach wielu tak, by normalizować okupację. 

Państwa zachodnie powinny dać w wyraźny sposób do zrozumienia, że nie będą tolerować naruszania praw obywatelskich w Gruzji, tłamszenia demonstracji. Ważne, by zapewniły gruzińskie społeczeństwo, że nie zostanie porzucone, nie zostanie sam na sam z Rosją.

Chcę podkreślić, że jestem bardzo wdzięczny ministrowi spraw zagranicznych Polski, który wydał oświadczenie najbardziej adekwatne do tej pory spośród wszystkich, które widziałem.

Potrzebujemy, aby europejskie rządy potępiły przemoc rządu i wyraziły swoją solidarność z proeuropejskim, prozachodnim społeczeństwem w Gruzji.


***

Z Giorgim Badridze, byłym ambasadorem Gruzji w Wielkiej Brytanii, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

PAP/EPA/STRINGER PAP/EPA/STRINGER

 

Polecane

Wróć do strony głównej