Ukraińska politolog: prezydent Zełenski działa wciąż w trybie kampanii

2019-05-29, 17:00

Ukraińska politolog: prezydent Zełenski działa wciąż w trybie kampanii
Prezydent Wołodymyr Zelenski . Foto: PAP/EPA/STEPAN FRANKO

- Na Ukrainie przed lipcowymi wyborami do parlamentu można oczekiwać dalszego ciągu kampanii, którą cechowały hasła populistyczne, brak jednoznacznych stwierdzeń, nieokreśloność. Tymczasem Ukraina potrzebuje aktywności w polityce zagranicznej, choćby ze względu na agresywne posunięcia Rosji - mówi Nadija Kowal, ekspertka Rady Polityki Zagranicznej Ukraiński Pryzmat, w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

PolskieRadio24.pl: Jakie są pani wrażenia po inauguracji Wołodymyra Zełenskiego, po pierwszych dniach Zełenskiego jako prezydenta Ukrainy? Na inauguracji były zagraniczne delegacje, m.in. prezydent Węgier, minister spraw zagranicznych Polski Jacek Czaputowicz. Teraz Wołodymyr Zełenski podejmuje pierwsze decyzje.

Nadija Kowal, ekspertka Rady Polityki Zagranicznej Ukraiński Pryzmat: Odnoszę wrażenie, że Wołodymyr Zełenski podczas pierwszych dni jako prezydent skoncentrował się przede wszystkim na zadaniu konsolidowania swojej władzy. A zatem rozwiązał Werchowną Radę, ukraiński parlament, tak by możliwe były wcześniejsze wybory. Głosowanie miało się odbyć 27 października, nowa data to 21 lipca.

Jego zachowanie świadczy o tym, że nie czuje się w trybie "prezydenckim", ale wciąż w trybie kampanii. Ciągle zachowuje się jak kandydat w wyborach, jak osobowość telewizyjna.

Swoje najważniejsze zadanie widzi w tym, by mieć lojalny wobec siebie parlament, a potem lojalny rząd. Wygląda na to, że musimy się szykować na kolejne dwa miesiące kampanii wyborczej.

Wciąż nie ma natomiast jasności, jeśli chodzi o politykę zagraniczną nowego prezydenta. Na razie w tym zakresie nominację otrzymała jedna osoba - zastępcą przewodniczącego administracji prezydenta, odpowiedzialnym za politykę zagraniczną, został były ambasador przy NATO Wadym Prystajko.

Ale wciąż nie wiemy, jaka będzie koncepcja polityki zagranicznej prezydenta. Wołodymyr Zełenski wciąż nie wyznaczył kandydata na ministra spraw zagranicznych, co powinien uczynić jako prezydent. Jego wizja polityki zagranicznej pozostaje nadal tak niejasna i ogólnikowa, jak miało to miejsce w czasie kampanii.

Mieliśmy już jednak spotkanie Wołodymyra Zełenskiego m.in. z prezydentem Węgier, a w ciągu najbliższych dni na Ukrainę ma się udać polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. Ciekawe, jak będą się kształtowały relacje z Polską, bo tutaj też, jak się zdaje, nie mamy żadnych głośnych deklaracji. Miejmy nadzieję, że relacje Polski i Ukrainy będą w tej odsłonie owocne.

Wcześniej, w czasie kampanii prezydenckiej, ekipa Zełenskiego wypowiadała się na temat relacji z Polską, ale nie ma żadnej pewności, na ile dość ogólnikowy wywiad może być fundamentem dla nowych relacji.

Aktywność przedstawicieli Polski i Węgier jest znacząca. Z oboma tymi krajami Ukraina ma problemy w relacjach dwustronnych, które za kadencji poprzedniego prezydenta nie zostały rozwiązane. Jest logiczne, że rządy Polski i Węgier chcą skorzystać ze zmiany na stanowisku prezydenta Ukrainy i starają się o tzw. nowe otwarcie, nowe porozumienie.

Starają się o to, próbują umówić spotkania tak wcześnie, jak to możliwe, chcą jak najwcześniej uzyskać zobowiązania, moim zdaniem także ze wzgledu na brak doświadczenia nowego prezydenta w sprawach międzynarodowych, jak i w związku z brakiem jego stanowiska w kwestiach spornych. Jak będzie wyglądała polityka nowego prezydenta wobec Polski i Węgier, pozostaje wciąż zagadką.


Prezydent Wołodymyr Zelenski Prezydent Wołodymyr Zełenski. Fot. PAP/EPA/STEPAN FRANKO 

Wracając do wyborów parlamentarnych. Odbędą się 21 lipca. Czy to jest pewne?

Złożono wprawdzie protest do Sądu Najwyższego, jednak Centralna Komisja Wyborcza już uruchomiła proces wyborczy. Wybory 21 lipca są niemal pewne, choć procedura rozwiązania Werchownej Rady była co najmniej kontrowersyjna.

Wołodymyr Zełenski, jak pani powiedziała, koncentruje się zatem obecnie na kampanii przed wyborami do parlamentu. Bo to skład parlamentu przesądzi o tym, jaka będzie jego siła jako prezydenta. Na razie ma dobrą passę. Jego partia, "Sługa Narodu", wybiła się zdecydowanie na czoło sondaży, ma około 40 proc. poparcia, według innych sondaży - 30.

Jego partia de facto prowadziła w sondażach już od marca bieżącego roku. Jej wyniki sięgały 30 proc. Obecnie mamy dość rozbieżne rezultaty badań, ale poparcie jest bardzo duże, według niektórych sondaży to nawet 40 proc.

Problem z Wołodymyrem Zełenskim polega jednak na tym, że jest to lider hiperpopulistyczny, z hiperpopulistyczną kampanią. Partia Zełenskiego nie ma zbyt wielu członków, nie ma programu, nie ma również liderów, którzy mogliby ją rezprezentować.  Nie widać nawet czołowych liderów tej partii. Szefem tej partii jest Iwan Bakanow, przyjaciel Zełenskiego. Ale w tym tygodniu został on mianowany zastępcą przewodniczącego SBU. Nie będzie mógł łączyć sprawowania tego stanowiska z przewodniczeniem partii.

Zatem de facto jedyna znana osoba, należąca do partii "Sługa Narodu", to teraz urzędnik państwowy.

Co istotne - popularność tej partii wskazuje na to, że jesteśmy w momencie dość krytycznym dla demokracji, ponieważ widzimy, że by zyskać popularność, nie trzeba mieć programu, nawet nie trzeba mieć członków partii! Można dopisać nazwiska do list później i mimo to wygrywać. To niepokojąca sytuacja.

Zobaczymy, kto będzie kształtował tę partię w najbliższym czasie. Zełenski w związku z kampanią zachowuje się zaś nadal jak osobowość telewizyjna, rozmawia z prostymi ludźmi, przemawia bardzo prostym językiem. Prezentuje się jako sługa zwykłego człowieka. Chce zatem kontynuować strategię sprzed wyborów prezydenta, by nie stracić poparcia dla swojego ugrupowania. Nie mógłby jednak zachowywać się w taki sposób do października, przez pół roku, nie podejmować żadnych decyzji, stąd decyzja o wcześniejszych wyborach i korzystaniu z tej samej strategii wyborczej.

Z jego punktu widzenia ta kampania okazała się skuteczna. A wymczasem w sondażach mamy teraz partię "Sługa Narodu" i długo, długo nic. Ale czy widać już może jakieś trendy w dynamice przedwyborczej, jeśli chodzi o popularność innych partii?

Na razie nie ma widocznych trendów. Pozostałe partie tak naprawdę nie zaczęły jeszcze kampanii. Mamy kilka partii demokratycznych, z których każda ma około kilku procent głosów. Jednak aż do dzisiaj nie starały się one połączyć sił. Zobaczymy, co przyniosą nadchodzące tygodnie.


Partia Zełenskiego liderem sondaży. Relacja Pawła Buszki z Kijowa (IAR)Fot. PAP/EPA/STEPAN FRANKO

Co można powiedzieć o pierwszych nominacjach?

Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjna jest nominacja Andrija Bohdana na stanowisko przewodniczącego administracji prezydenta, bo według przepisów o lustracji, osoby, które pełniły urzędy za czasów Wiktora Janukowycza, nie mogą zajmować niektórych stanowisk, w tym właśnie przewodniczącego administracji prezydenta. Bohdan był urzędnikiem zajmującym się walką z korupcją w rządzie Azarowa. W tym przypadku prawo zostało zignorowane.

Drugi problem to fakt, że Bohdan wcześniej pracował jako prawnik oligarchy Ihora Kołomojskiego.

Duża grupa nominacji w administracji prezydenckiej czy na wysokim stanowisku to przyjaciele i dawni współpracownicy Wołodymyra Zełenskiego. To osoby, które pracowały z nim w przedsiębiorstwie Kwartał 95, produkującym satyryczne i rozrywkowe show, stworzyły z nim razem serial "Sługa narodu". To około 5-6 osób. Jego przyjaciel Iwan Bakanow został nawet zastępcą szefa SBU (Służby Bezpieczeństwa Ukrainy), choć nie ma odpowiednego doświadczenia i kompetencji w tym zakresie.

Są i inne nominacje, wspominaliśmy o zastępcy szefa administracji prezydenta Wadymie Prystajko, byłym ambasadorze Ukrainy przy NATO. Szefem sztabu generalnego został Rusłan Chomczak. Wśród nominacji przeważają jednak znajomi Zełenskiego i osoby, które prowadziły z nim kampanię prezydencką.

Może wybiera ludzi, którym w tej chwili ufa? Może te osoby pełnią te funkcje do momentu, gdy Zełenski znajdzie kandydatów z odpowiednim doświadczeniem? Może osoby, które wyznaczył Zełenski, pełnią funkcję tymczasowo, ale nie są to osoby, które będą kluczowe w procesie rządzenia za jakiś czas?

Zełenski szuka takich osób od lutego i ciągle nie znalazł. Być może znajdzie kogoś do końca kadencji. To oczywiście sarkazm. Ale zauważmy, nie mamy wciąż nominacji, jeśli chodzi o ministra spraw zagranicznych, a polityka zagraniczna jest kwestią kluczową dla Ukrainy. Pewne procesy powinny przebiegać szybciej.

Mamy tylko nominację Wadyma Prystajki.

To były ambasador przy NATO, wieloletni pracownik MSZ Ukrainy, cieszy się bardzo dobrą opinią. Były doniesienia, że może zostać ministrem spraw zagranicznych, jednak ostatecznie został zastępcą szefa administracji prezydenta ds. polityki zagranicznej.

Wiadomo także, że dotychczasowa wiceminister spraw zagranicznych Ołena Zerkał miała być właśnie zastępczynią szefa administracji prezydenta ds. międzynarodowych.

Wcześniej dziennikarze podawali takie informacje, że Ołena Zerkał ma być zastępczynią szefa administracji prezydenta ds. międzynarodowych, a Wadym Prystajko - szefem MSZ. Organizowali dla Zełenskiego różne spotkania z różnymi liderami z zagranicy już po tym, jak wygrał wybory.

Był już nawet dekret nominujący Zerkał, jednak kilka godzin po tym jak się ukazał, zniknął. Ołena Zerkał nigdy nie wyjaśniła szczegółowo, dlaczego zmieniła zdanie. Jednak powodem mogą być pewne rozbieżności zdań, albo dotyczące Zełenskiego, albo członków jego zespołu.

Nowo mianowany szef administracji Andrij Bohdan wspomniał na przykład, że zapewne Zełenski mógłby zorganizować referendum na temat tego, co Ukraina powinna zrobić w kwestii konfliktu z Rosją. To bardzo kontrowersyjna sprawa, budząca wiele sporów. Zespół prezydenta był po tej wypowiedzi bardzo ostro krytykowany. Tymczasem Zerkał jest osobą, która kieruje działaniami związanymi z wykorzystaniem prawa międzynarodowego w walce z Rosją i rosyjską agresją.

Stwierdzenie Bohdana o referendum to chyba najgłośniejsza wypowiedź zespołu Zełenskiego do tej pory. Prowokuje pytania, dlaczego padło, dlaczego teraz. Czy jednak należy traktować to poważnie, jako rzeczywisty plan?

Na Ukrainie, jak uczy doświadczenie, trzeba poważnie traktować takie wyzwania. To już nie jest ani serial "Sługa narodu", ani show humorystyczny "Kwartal 95". Decydowanie o kluczowych kwestiach polityki zagranicznej przez referenda jest niezwykle niebezpieczne, nawet jeżeli Zełenski po fali krytyki stwierdził, że takie referendum nie byłoby wiążące.

W tle mamy akcję paszportową Rosji w Donbasie, mamy sankcje paliwowe Rosji w mocy od 1 czerwca.

To pokazuje, jak ważną rzeczą jest sprawnie działający zespół do spraw polityki zagranicznej i dobra strategia w tym zakresie. Jest to teraz kluczowe. Ponieważ szantaż paliwowy Rosji i tzw. paszportyzacja na terenach okupowanych to bardzo poważne problemy.

W czerwcu będziemy mieli kolejne debaty w Unii Europejskiej w sprawie sankcji. Wielu partnerów w UE stwierdziło, że paszportyzacja Donbasu to bardzo poważna i znacząca kwestia, ale jednocześnie nie są gotowi do tego, by wprowadzać kolejne sankcje.

Brak aktywności Ukrainy działa tutaj zatem na korzyść Rosji.

Widzimy też, co się dzieje w Radzie Europy, gdzie proces włączenia Rosji jako pełnoprawnego członka głosowań nabrał rozpędu, z poparciem największych państw w Europie.

Tydzień temu w Helsinkach zaproponowano rozwiązanie, które zakłada przywrócenie praw Rosji w Radzie Europy, które zabrano jej po aneksji Krymu. Moskwa nie miała prawa głosu. W każdym razie Rosja jest aktywna, a brak aktywności jest bardzo niebezpieczny.

Okres przejściowy nie może zatem trwać długo. Prezydent powinien wyjść z trybu wyborczego i zacząć działać.

***

Nadija Kowal jest kierownikiem programu badań Europy Środkowej i Wschodniej w Radzie Polityki Zagranicznej Ukraiński Pryzmat (Foreign Policy Council "Ukrainian Prism")

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl



Polecane

Wróć do strony głównej