Baltic Pipe 2 zamiast Nord Stream 2? Felieton Miłosza Manasterskiego

2022-05-06, 18:51

Baltic Pipe 2 zamiast Nord Stream 2? Felieton Miłosza Manasterskiego
Czeka nas głęboka transformacja światowego systemu energetycznego, jednak gospodarka zeroemisyjna może zapewnić większe bezpieczeństwo energetyczne niż obecny system oparty na paliwach kopalnych.Foto: Shutterstock/INSAGO

Wojna na Ukrainie pokrzyżowała energetyczne plany Niemców. Teraz Polska szybko staje się energetycznym hubem dla Europy Środkowej dzięki inwestycjom takim jak GIPL czy planowany Stork II - pisze w felietonie Miłosz Manasterski.

W swojej "Pieśni V" Jan Kochanowski, nasz znakomity poeta nie unikający tematu patriotyzmu i polityki, pisał: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi". Od czasów renesansowego wieszcza odebraliśmy wiele bolesnych politycznych lekcji. I na szczęście dzisiaj, w kwestii dywersyfikacji gazu możemy powiedzieć z dumą: "Polak mądry przed szkodą".

Polska o krok wyprzedza działania Federacji Rosyjskiej wykorzystującej gaz jako broń. Dowodów na to jest wiele. Wczoraj dołączył do nich kolejnych: interkonektor łączący Polskę, Litwę i pozostałe kraje bałtyckie. – Razem z naszymi litewskimi sąsiadami, razem z Komisją Europejską, okazaliśmy się mądrzy przed szkodą. Gdy Rosja podjęła kolejną próbę gazowego szantażu, on w jakimś sensie jest na nią odpowiedzią – mówił podczas uroczystości otwarcia interkonektora prezydent Polski Andrzej Duda.

Wyprzedzamy fakty w momencie, kiedy liczne kraje europejskie teraz wpadają w panikę zauważając wreszcie, że Gazprom nie jest koncernem energetycznym, ale politycznym narzędziem w ręku Kremla. Odwetowe wyłączenie gazu Polsce i Bułgarii było aktem potwierdzenia wszystkich tez stawianych przez polskich przywódców przed laty. Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości może to skwitować krótkim: "A nie mówiłem". Polityk ten już trzecią dekadę ostrzega przed uzależnianiem Europy od rosyjskich surowców i znalazł wreszcie posłuch i szacunek w innych stolicach. Choć trudno czerpać satysfakcję z faktu, że prognozy lidera PiS jak i jego brata ś. p. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego spełniły się tak precyzyjnie w postaci wojny na Ukrainie, jednak mamy prawo do dumy, że dzięki nim Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej odpornym na rosyjski szantaż gazowy.

Polsko-litewski interkonektor jest wisienką na torcie znacznie poważniejszej inwestycji. To urządzenie łączące polską i litewską cześć GIPL, czyli gazociągu transgranicznego o długości 522 kilometrów(357 km znajduje się na terenie Polski i około 165 km na Litwie). Oddany właśnie gazociąg GIPL umożliwia przesył gazu z i na Litwę, i dalej na Łotwę oraz do Estonii. Łączy litewską tłocznię gazu Jauniūnai (w dystrykcie Širvintos) oraz polską tłocznię Rembelszczyzna (woj. mazowieckie).

Takich gazowych połączeń na polskich granicach w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy powstało kilka i pozwalają one dzisiaj na tak spektakularne operacje, jak sprzedaż gazu przez PGNiG dla Mołdawii. Znamienny jest fakt, że w ostatnich dniach czeski premier Peter Fiala przyjechał do Polski z prośbą o rozpoczęcie budowy gazociągu Stork II. Rząd Republiki Czeskiej chce za pomocą Stork II zapewnić sobie gaz z polskich zasobów i deklaruje już dzisiaj poważne zakupu. Gazociąg musi powstać, ponieważ Istniejący już interkonektor w Cieszynie nie zapewnia przepustowości gwarantującej odpowiednie dostawy.

Paradoksem jest to, że właśnie w momencie, kiedy Rosjanie zakręcili Polsce kurek, zwracają się do nas przedstawiciele rządów innych krajów o pomoc w zapewnieniu im dostaw gazu. Paradoksem jest również to, że Polska jest dla Czech wiarygodniejszym partnerem od Republiki Federalnej Niemiec, która przecież od lat układała swoje imperialne plany stania się gazowym hubem dla całej Europy. Tymczasem władze w Berlinie grzecznie proszą Polskę o pomoc w dostarczeniu naszym systemem przesyłowym ropy dla ich rafinerii z naftoportu w Gdańsku.

Nie powiodła się próba oszukania geografii jakiej podjęli się Niemcy przeciągając nad naszymi głowami podbałtyckie gazociągi z Rosji. To Polska z racji geopolitycznych jest logistyczno-energetycznym centrum Europy. Dostrzegał od dawna rząd Prawa i Sprawiedliwości, tak mocno krytykowany przez proniemiecką opozycję za przekop Mierzei Wiślanej włączający Elbląg do zespołu portów Gdańsk-Gdynia, czy ambitny projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego. Rosyjska agresja na Ukrainę potwierdziła tylko konieczność szybkiej dywersyfikacji źródeł energii i konieczność budowy centrum logistyczno-transportowego obsługującego kraje regionu.

W tej geopolitycznej grze nie chodzi tylko o nasze własne ambicje. Już dzisiaj bez Polski nie miałaby gazu ani zaopatrzenia Ukraina, jutro naszego gazu mogą potrzebować Czechy, Słowacja, Estonia czy Węgry. Dzięki przezorności pierwszych rządów PiS możemy liczyć na intensywnie pracujący i rozbudowywany gazoport w Świnoujściu. Razem z połączonym z naszą siecią poprzez otwarty właśnie GIPL gazoport w Kłajpedzie możemy zapewnić dostawy innego niż rosyjski gazu nie tylko dla siebie, ale i dla naszych sąsiadów.

Warto przypomnieć, że Niemcy skupione na Nord Stream 1 i Nord Stream 2 nie posiadają własnego gazoportu i może się okazać, że również i one wyciągną rękę po gaz z Polski. Tymczasem zamiast Nord Stream 2 może wcześniej zostać uruchomiony Baltic Pipe 2, czyli kolejna nitka łącząca norweskie koncesje PGNiG z siecią krajową. Czas już rozpocząć rozmowy o powiększeniu przepustowości tego budowanego jeszcze gazociągu, podobnie jak trzeba wrócić do prac nad eksploatacją krajowego gazu łupkowego. Wtedy nie tylko będziemy całkowicie bezpieczni od gazowego nacisku Rosji, ale będziemy w stanie zaspokoić także gazowe potrzeby naszych sąsiadów, wchodząc w rolę, którą zaplanowały dla siebie Niemcy.

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej