Czy można przewidzieć swoją śmierć? Ks. prof. Ryszard Rumianek przeczuwał tragedię

2022-04-05, 05:00

Czy można przewidzieć swoją śmierć? Ks. prof. Ryszard Rumianek przeczuwał tragedię
Ks. prof. Ryszard Rumianek. Foto: muzeumuksw.edu.pl

Wśród 96 osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej, byli przedstawiciele wielu grup społecznych, zawodów czy religii. W swoich środowiskach odgrywali ważne role. Jedną z tych osób był ks. prof. Ryszard Rumianek - rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. To za jego kadencji uczelnia znacznie się rozwinęła, wybudowano drugi, nowoczesny kampus. Znajomi i przyjaciele księdza rektora podkreślają, że był on bardzo towarzyską osobą. Był cenionym naukowcem i m.in. przewodnikiem po Ziemi Świętej, co sprawiło, że w swoim życiu odbył niejedną podróż samolotem. Mimo to przed podróżą do Smoleńska zachowywał się inaczej niż zwykle. Kiedy po katastrofie szukano jego testamentu, znaleziono go na blacie jego biurka. O tych wydarzeniach i o postaci ks. prof. Ryszarda Rumianka porozmawialiśmy z jego przyjacielem i współpracownikiem - ks. prof. Janem Przybyłowskim.

Czy można przeczuwać swoją śmierć?

Zdecydowanie tak. Od strony naturalnej, kiedy wyczuwamy niebezpieczeństwo, nasz organizm zaczyna odpowiednio reagować. Pojawia się to również w formie przeczucia. Znam relacje potwierdzające to, że niektórzy potrafili z dużą dokładnością przewidzieć swoją śmierć. Wiemy to także z przykładów życia świętych. Od strony wiary mamy bardziej postawę oczekującą, czuwania. Oznacza to, że ta gotowość na śmierć jest gotowością na spotkanie z Bogiem, i tutaj akcentuje się moment duchowego przygotowania.

Jak z przeczuciem katastrofy było u ks. prof. Ryszarda Rumianka?

Mogę o tym powiedzieć zarówno z własnego doświadczenia, jak i z relacji innych osób podczas przygotowywania filmu "Testament", który zrealizowałem ze swoimi doktorantami. Pierwszym symptomem przeczucia naszego rektora, z którym przyjaźniłem się wiele lat i poznałem go z różnych stron, były jego ostatnie imieniny. Zawsze je organizował, ale tym razem odbyły się one w formie uroczystego spotkania przyjaciół. Było wyjątkowo wielu gości. Ton przemówień był często bardzo refleksyjny. Uczestniczyłem też we wcześniejszych takich uroczystościach i te ostatnie odbieram po czasie jako niezwykłe. Kiedy dotarła do mnie wiadomość o jego śmierci, to uświadomiłem sobie, że było to spotkanie po to, żeby powiedzieć, że widzimy się po raz ostatni.

Jako drugą ciekawostkę można przytoczyć wypowiedź pana prof. Jana Terelaka, także przyjaciela księdza rektora, który w filmie "Testament" powiedział, że przed lotem do Smoleńska ks. Ryszard Rumianek zapytał go jako znawcy, gdzie najlepiej siedzieć w samolocie podczas niebezpieczeństwa. Prof. Jan Terelak wyjaśnił mu, że najlepiej usiąść z tyłu. Rzeczywiście podczas lotu do Smoleńska ksiądz rektor zajął miejsce z tyłu samolotu.

Jakim człowiekiem był ksiądz profesor?

Po katastrofie smoleńskiej, kiedy upamiętnialiśmy księdza rektora, widać było, jak wiele zrobił. Na kampusie przy ulicy Dewajtis odsłoniliśmy tablicę pamiątkową, kampus przy ulicy Wóycickiego otrzymał także jego imię.

Powstała również książka albumowa i w niej, oprócz materiałów z pogrzebu czy historii księdza profesora jako rektora uczelni, są też wspomnienia osób bliskich. Wielu z nich dzieliło się swoimi wspomnieniami o nim i ton tych wspomnień jest właściwie zgodny. Przyrównałbym go do uroczystego tonu dzwonu, który ukazuje mocne akcenty działalności księdza rektora, ale tak naprawdę odczytywanie w nim człowieka. To był przede wszystkim człowiek, z którym bardzo łatwo wchodziło się w relacje. Był otwarty, zawsze uśmiechnięty i wielkiej kultury relacji. Wydaje mi się, że czytając tak te wspomnienia, można zobaczyć jego dojrzałość. Ksiądz rektor nie odszedł za wcześnie, odszedł we właściwym momencie swojego życia. Osiągnął wszystko w nauce. Jako rektor zrobił dla Uniwersytetu wszystko to, co można było zrobić w tamtym czasie. Jednocześnie pokazał to człowieczeństwo, które może być wzorem.

Tragedia smoleńska była wstrząsem dla całego społeczeństwa. Jak powinniśmy ją odczytywać?

Myślę, że na początku powinniśmy sobie uświadomić jedną ważną rzecz, która być może jest zrządzeniem Opatrzności. Katastrofa okryta jest tajemnicą. Sądzę, że nawet gdybyśmy zyskali dzisiaj nową wiedzę i poznali okoliczności katastrofy, to zawsze pozostanie to tajemnicą. Sam moment wydarzenia był tak niespodziewany, nagły i z takimi skutkami, że inaczej nie można było tego przeżyć niż okrycie go tajemnicą. Mówię tutaj o tajemnicy w wymiarze nadprzyrodzonym. Była to swego rodzaju ofiara. Nawet gdyby zostały odkryte wszystkie karty okoliczności i przyczyn tej katastrofy, to jej wydźwięk się już nie zmieni. Myślę, że pojawi się to pragnienie, żeby wpisać to jako interwencję Boga. My tego teraz nie rozumiemy, podobnie jak nie rozumiemy wielu wydarzeń w historii Polski, jak np. zaborów. Polacy zawsze zdawali trudne egzaminy w historii i to trudne wydarzenie też ma taki wymiar. Myślę, że katastrofa smoleńska będzie przynosić owoce.


Rozmawiał Damian Zakrzewski

Polecane

Wróć do strony głównej