Lech i Maria Kaczyńscy - historia wielkiej miłości. Mówili, że są dwiema połówkami jednego jabłka

2022-04-06, 16:58

Lech i Maria Kaczyńscy - historia wielkiej miłości. Mówili, że są dwiema połówkami jednego jabłka
Lech i Maria Kaczyńscy podczas rejsu z Sopotu do Gdanska. Przedstawiamy historię ich wielkiej miłości. Foto: Forum/Lukasz Glowala

Lech i Maria Kaczyńscy przez 32 lata tworzyli świetnie dopasowane małżeństwo. Poznali się przypadkiem i zakochali w sobie bez opamiętania. Przedstawiamy historię, która udowadnia, że dzięki prawdziwej miłości można przetrwać wszelkie przeciwności losu.

Przyszła para prezydencka poznała się w 1976 roku w Sopocie. Lech Kaczyński był wtedy absolwentem prawa na Uniwersytecie Warszawskim i rozpoczynał dalszą karierę naukową na Uniwersytecie Gdańskim. Po przeprowadzce ze stolicy szukał dla siebie jakiegoś lokum do wynajęcia. Wspólna znajoma przyprowadziła go do Marii Mackiewicz, bo akurat wcześniej zwolnił się pokój obok niej. Przyszła pierwsza dama była już wtedy po studiach i pracowała w Instytucie Morskim w Gdańsku.

Maria Kaczyńska wspominała w wywiadach, że kiedy pierwszy raz zobaczyła swojego przyszłego męża, miała ochotę "wyjąć grzebień i go uczesać". Jego włosy były bowiem - jak tłumaczyła - "tak bujne i rozwichrzone".

Lech Kaczyński wspominał z kolei z tego spotkania przede wszystkim "charakterystyczny błękit oczu" swojej przyszłej żony. - To była pierwsza rzecz, którą zobaczyłem: piękne oczy Maryli - mówił.

Lech i Maria Kaczyńscy. "Biła od nich aura miłości"

Od samego początku Maria i Lech mocno zbliżyli się do siebie. - U nas przyjaźń bardzo szybko zamieniła się w kochanie. Czułam, że bezgranicznie mogę Leszkowi ufać - wspominała prezydentowa w jednym z wywiadów.

Para stanęła na ślubnym kobiercu w 1978 roku. Dwa lata później na świat przyszła ich pierwsza i jedyna córka - Marta.

- Marylka była dla Leszka - chociaż nie miała wcale łatwego charakteru - darem bożym. Leszek był takim typem człowieka o ogromnych zaletach, który zupełnie nie potrafił o siebie dbać - wspominał Jarosław Kaczyński w autobiograficznym filmie o Marii Kaczyńskiej pt. "Dama".

Autorka dokumentu Maria Dłużewska w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl podkreśliła, że to, co się zrodziło między Lechem i Marią, "to była czysta miłość od pierwszego wejrzenia". - Rzadko się zdarza, że dwie tak wielkie osobowości: ludzie samodzielni, świetnie radzący sobie w życiu, tworzą związek tak harmonijny. Małżeństwa dwojga tak silnych ludzi są często z góry skazane na porażkę, bo na ogół lepiej rokuje pewna nierównowaga, polegająca na tym, że jedna strona dominuje, druga w pewien sposób podporządkowuje się. Tu jednak to zderzenie ukształtowanych, mimo młodego wieku, charakterów doprowadziło do czegoś zupełnie niezwykłego. Biła od nich aura miłości w najlepszym tego słowa znaczeniu. Potwierdzają to ich dawni sąsiedzi, współpracownicy - wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli z nimi nawet krótki kontakt. U niektórych konstatacja, że patrzą na prawdziwą, głęboką miłość - tak pięknie objawiającą się w prozaicznych, drobnych, codziennych gestach - musiała rodzić wręcz zazdrość - ocenia Maria Dłużewska.

- Myślę, że dla taty bardzo ważna była wrażliwość i troskliwość mojej mamy. Sądzę, że zaimponowała mu także biegła znajomość kilku języków i jej ciekawość świata oraz bezkompromisowy optymizm - zdradziła z kolei Marta Kaczyńska w swojej książce wydanej w 2014 roku.

Prezydent Lech Kaczyński z żoną Marią podczas otwarcia wystawy  "1989+20 - 4 czerwca 1989 - 20 lat później" Prezydent Lech Kaczyński z żoną Marią podczas otwarcia wystawy "1989+20 - 4 czerwca 1989 - 20 lat później"
Zobacz także:

Miłość w czasach zniewolenia

Po narodzinach córki świeżo upieczeni rodzice kompletnie oszaleli na jej punkcie. "Najukochańszy i najdzielniejszy z Babusów. Przede wszystkim nie wiesz, jak się cieszę z Córeczki i bardzo, bardzo Ci za nią dziękuję" - pisał Lech Kaczyński do swojej żony.

Maria Kaczyńska w pełni poświęciła się wtedy dla rodziny. Nie wróciła już do pełnoetatowej wcześniejszej pracy zawodowej. Zaczęła dorabiać, udzielając korepetycji i tłumaczeniami z angielskiego oraz francuskiego. Ponadto bardzo aktywnie wspomagała męża w działalności opozycyjnej i podziemnej. Lech Kaczyński był wtedy bowiem zaangażowany we współpracę z Komitetem Obrony Robotników i Wolnymi Związkami Zawodowymi Wybrzeża. Brał też udział w sierpniowym strajku w 1980 roku. Następnie był jednym z głównych ekspertów prawnych NSZZ "Solidarność".

Za swoją antykomunistyczną działalność przyszło mu jednak zapłacić wysoką cenę w czasie stanu wojennego. Został internowany i przebywał w obozie dla opozycjonistów w Strzebielinku. Był to bardzo trudny czas dla całej jego rodziny.

- W nocy z 12 na 13 zabrali męża z domu. Najpierw myślałam, że na chwilę, a okazało się, że trwała ona prawie rok. Zima była wówczas bardzo mroźna, zasypało całą Polskę. Nie myślałam wtedy o świętach, tylko szukałam męża - wyznała Maria Kaczyńska w jednym z wywiadów. 

Przyszła pierwsza dama musiała sobie wtedy radzić sama z małą córeczką. Opowiadała, jakie trudne to było dla młodej matki: "Pierwsze tygodnie przepłakałam, ale potem wzięłam się w garść. To był najtrudniejszy okres w moim życiu".

Po internowaniu sytuacja materialna rodziny, podobnie jak wielu innym szykanowanym opozycjonistom w tym czasie, bardzo się pogorszyła. Ponadto Lech Kaczyński w obawie przed kolejnymi aresztowaniami często musiał się ukrywać i nocować poza domem. - Leszek został wypuszczony w październiku i przenieśli się do maleńkiego, 30-parometrowego wynajmowanego mieszkanka, ale u nich zrobiło się strasznie biednie. Były takie momenty, że trzeba było żyć za pensję adiunkta, razem z wynajęciem mieszkania. Mama piekła kurczaki, a ja to brałem do walizki i przywoziłem im. Leszek zawsze wtedy mówił: pamiętaj, że Marylka dzieli kurczaka na 32 części. Zawsze sobie dawała radę i nigdy się nie skarżyła - wspomina ten czas Jarosław Kaczyński.

- Przez te prawie 30 lat widziałam dwa razy, kiedy ona płakała. Marylka, mimo że była malutka i drobniutka, była niezwykle silnym człowiekiem - wskazuje przyjaciółka rodziny Kaczyńskich Hanna Foltyn-Kubicka.

Lech i Maria Kaczyńscy podczas kampanii wspierającej hospicja Lech i Maria Kaczyńscy podczas kampanii wspierającej hospicja
Zobacz także:

Polityczna kariera i wielkie wsparcie ze strony żony

Rok 1989 był okresem przejściowym dla polskiej demokracji, gospodarki i polityki, w którą Lech Kaczyński wsiąkł na dobre. W wyborach 4 czerwca startował jako kandydat Komitetu Obywatelskiego i został wybrany na senatora. W 1990 roku został oficjalnym wiceszefem Komisji Krajowej "Solidarności", a po wyborze Lecha Wałęsy na prezydenta przez trzy miesiące kierował związkiem jako p.o. przewodniczący Komisji Krajowej. Późniejsze wybory przegrał jednak z Marianem Krzaklewskim.

Z listy Porozumienia Centrum - ugrupowania, którego liderem był jego brat Jarosław Kaczyński - wszedł jesienią 1991 roku do Sejmu I kadencji. W lutym 1992 roku musiał się jednak zrzec mandatu, gdyż został prezesem Najwyższej Izby Kontroli - funkcję tę pełnił do 1995 roku.

Po krótkiej przerwie pod koniec lat 90. Lech Kaczyński wrócił do polityki w 2000 roku, gdy został ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. Dał się poznać wtedy jako polityk rządzący twardą ręką organami ścigania, a fala jego popularności przyczyniła się do powstania w 2001 roku Prawa i Sprawiedliwości.

Następnie były wygrane wybory na stanowisko prezydenta Warszawy, które finalnie doprowadziły Lecha Kaczyńskiego w 2005 roku do wielkiego zwycięstwa w zaciętym wyścigu z Donaldem Tuskiem.

Lech i Maria Kaczyńscy z córką Martą, wnuczką i zięciem Lech i Maria Kaczyńscy z córką Martą, wnuczką i zięciem

W każdym z tych politycznych etapów Maria bardzo wspierała męża, aktywnie angażując się w publiczną działalność. Za czasów, gdy Lech Kaczyński rządził Warszawą, wielokrotnie udzielała wsparcia organizacjom edukacyjnym i społecznym, a podczas prezydenckiej kampanii wyborczej sama nawet wzięła sprawy w swoje ręce. Była dumna z tego, że to ona wymyśliła "rodzinne" billboardy. Prezydent - jak tłumaczyła - otoczony rodziną, wzbudza większe zaufanie. - I choć nie znosiłam ujawniania prywatności, to postanowiłam te uprzedzenia schować do kieszeni. Jak się okazało, miałam rację - opowiadała.

W tym bardzo intensywnym czasie wsparcie Marii Kaczyńskiej miało dla przyszłego prezydenta Polski szczególne znaczenie. - Dobrane małżeństwo jest jak jabłko, które składa się z dwóch połówek. Jedna powinna pasować do drugiej, co nie znaczy, że muszą być identyczne. My z mężem jesteśmy takim właśnie jabłkiem - mówiła w rozmowie z "Gazetą Lubuską" pani Maria.

Billboard ówczesnego kandydata na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przedstawiający go w towarzystwie wnuczki, żony, córki i zięcia, z hasłem "Rodzina Uczciwość Przyszłość" Billboard ówczesnego kandydata na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przedstawiający go w towarzystwie wnuczki, żony, córki i zięcia, z hasłem "Rodzina Uczciwość Przyszłość"
Zobacz także:

Wielki fundament dla nich i dla ojczyzny

Przywiązanie Marii Kaczyńskiej do męża i rodziny ani trochę nie zmieniło się w czasach prezydentury. Z początku - jak wspominała w wywiadach - miała jednak tremę przed nową misją, którą musiała sprawować na oczach całego kraju. - Postanowiłam w tym wszystkim być sobą - powiedziała.

Para prezydencka nie kryła się więc z publicznym okazywaniem sobie uczuć. Nawet w obecności międzynarodowych delegacji oraz spotkań z innymi politykami często trzymali się za ręce i zwracali się do siebie zdrobniale. Przy jednej z takich okazji Lech Kaczyński delikatnie przywoływał żonę, mówiąc: "Maleństwo, mój Maluszku". Było to jedno z najczęściej używanych przez niego pieszczotliwych zdrobnień.

Prezydent RP Lech Kaczyński i pierwsza dama Maria Kaczyńska podczas świątecznej sesji fotograficznej Prezydent RP Lech Kaczyński i pierwsza dama Maria Kaczyńska podczas świątecznej sesji fotograficznej

Maria Kaczyńska odpłacała się tym samym i wielokroć mówiła o swoim mężu z wielkim uznaniem. - Wychodziłam za bardzo dobrego człowieka, uczciwego, sympatycznego i miłego, ale nigdy nie myślałam, że wychodzę za kogoś, kto będzie miał taką pozycję. Tutaj byłabym nieuczciwa, gdybym mówiła, że nie jestem dumna z niego. Dumna jestem - mówiła.

Maria Dłużewska zwraca uwagę, że "miłość prezydenckiej pary - jak się później okazało - dawała im nie tylko rodzinne spełnienie". - Tworzyła fundament, który pozwalał im podejmować ryzykowne w tamtym czasie przedsięwzięcia - pracę na rzecz społeczeństwa, Polski, zmieniania świata na lepsze. Zaryzykuję tezę, że Lech Kaczyński nie zdołałby zrobić tyle dla ojczyzny, gdyby nie opoka w postaci żony. Pani Maria z kolei nigdy nie byłaby osobą tak radosną, otwartą, ciekawą świata, gdyby nie miłość i oddanie męża. Zawsze byłą duszą towarzystwa, wzbudzając wręcz automatyczną sympatię nawet u ludzi, którzy spotkali ją pierwszy raz - wspomina autorka biografii pierwszej damy.

Zobacz także:

Wściekłe ataki. "Ich nie mogło to dotknąć"

Ze względu na piastowane stanowisko para prezydencka była bez przerwy poddawana medialnej presji. Przeciwne im środowiska polityczne i redakcje sprzyjające drugiej stronie sporu wielokrotnie przekraczały granicę przyzwoitości. - Czasem piszą, że ksenofob, antysemita, kartofel. To boli, ale to jest wszystko nieprawda - mówiła Maria Kaczyńska, nawiązując do obraźliwych artykułów atakujących jej męża.

Symbolem owego przemysłu pogardy wycelowanego w parę prezydencką stała się sytuacja z reklamówką. W 2006 roku, kiedy prezydent Lech Kaczyński leciał z wizytą do USA, pierwszej damie zrobiono zdjęcie, jak wchodząc po schodach na pokład rządowego samolotu, niosła za mężem foliową siatkę.

"Wyśmiano ją wówczas za to, że rzekomo nie potrafiła należycie się zachować, że nie zna etykiety, że jest »prowincjonalna« i »mało światowa«. Ogłoszono, że nie nadaje się do roli pierwszej damy, i powtarzano to później do znudzenia, bez oglądania się na rzeczywistość. W kuluarach cierpliwie tłumaczyła, że reklamówka pojawiła się, ponieważ Lech Kaczyński bardzo chorował. To była przewlekła grypa, i lekarze zalecali odwołanie wizyty zagranicznej do Stanów Zjednoczonych, ale on nie chciał o tym słyszeć. Maria Kaczyńska, jak każda opiekuńcza żona, w drodze na lotnisko wstąpiła więc do pierwszego lepszego sklepu i kupiła golf" - pisze Justyna Karnowska w książce "Lech Kaczyński. Portret".

"Bała się, że w klimatyzowanym samolocie prezydent rozchoruje się na dobre. Zapakowała sweter w reklamówkę, taką torbę miała pod ręką. Reakcja na to »wydarzenie« była wyjątkowo brutalna: reklamówka stała się medialnym tematem miesiąca. Ale nawet wówczas Maria Kaczyńska pokazała klasę. W obliczu fali ostrych kpin nie straciła wewnętrznego spokoju ani dystansu do siebie. Satyrykowi Szymonowi Majewskiemu, w odpowiedzi na jego żart prześwietlający reklamówkę, przysłała do programu taką samą foliówkę z kanapkami w środku" - dodaje Justyna Karnowska.

Maria Dłużewska tłumaczy nam, że mimo tego typu aktów pogardy "Lech i Maria Kaczyńscy mieli ogromne poczucie humoru i dystans do siebie, do otaczającej ich rzeczywistości, nawet w nie zawsze im przyjaznych warunkach". - Lech Kaczyński miał w sobie wielką dojrzałość polityczną, dlatego krytykę i wręcz wściekłe napaści, i wyszydzanie jego pracy miał wliczone w koszty. Panią Marię bolały jednak te skrajnie niesprawiedliwe medialne oszczerstwa, ale - jak mówią jej bliscy - machała na nie ręką - wskazała.

- Państwo Kaczyńscy byli przykładem prawdziwych inteligentów, którzy traktowali działalność publiczną jako służbę dla Polski i społeczeństwa. Mieli świadomość, że tak zajadłe ataki przeciwników politycznych obnażają wyłącznie zacietrzewienie i kompleksy drugiej strony sporu. Wiedzieli, że tak musi być, a ich - silnych swoją miłością, swoimi ideałami - nie mogło to dotknąć - uważa Maria Dłużewska.

Prezydent RP Lech Kaczyński z żoną Marią Kaczyńską na lotnisku w Warszawie Prezydent RP Lech Kaczyński z żoną Marią Kaczyńską na lotnisku w Warszawie

Zobacz także

Razem do końca

Lech i Maria Kaczyńscy byli małżeństwem 32 lata. Przez cały ten czas szli razem przez życie, walcząc o wolność, a potem budując nową polską niepodległość. Wspierali siebie, a to dawało im siłę do zmieniania świata na lepsze.

- Będę zawsze stać u boku Leszka, opiekować się nim aż do śmierci. Jestem ostoją męża, przy mnie czuje się bezpiecznie. Nie wyobrażam sobie, żeby jednego z nas miało zabraknąć. Najlepiej, żebyśmy odeszli razem - powiedziała w jednym z wywiadów Maria Kaczyńska.

Maria Dłużewska, nawiązując do historii pary prezydenckiej, zwraca jednak uwagę na szczególnie smutny fakt, że "Maria i Lech Kaczyńscy w świadomości niektórych Polaków zostali docenieni dopiero po swojej tragicznej śmierci". - Nadal jednak są tacy, którzy nie dostrzegają ich fenomenu, albo co gorsza, świadomie deprecjonują znaczenie ich postaci i dzieła. Paradoksalne, że dziś w czasie wojny na Ukrainie nikt nie jest tak często cytowany, jak właśnie prezydent Kaczyński. Jego sposób uprawiania polityki, oceny, przewidywania okazały się wręcz prorocze nie tylko dla Polski - zauważa autorka dokumentu o Marii Kaczyńskiej.

Para prezydencka zginęła 10 kwietnia 2010 roku na pokładzie samolotu rządowego Tu-154M. 

Jakub Popławski

.  

Polecane

Wróć do strony głównej