Trybunał Konstytucyjny broni polskiej państwowości. Felieton Miłosza Manasterskiego

2021-10-08, 20:16

Trybunał Konstytucyjny broni polskiej państwowości. Felieton Miłosza Manasterskiego
Trybunał Konstytucyjny. Foto: shutterstock.com

Trybunał Konstytucyjny odczytał polskie prawo w sposób rozsądny, logiczny i zgodny z interesem państwa, które reprezentuje. Trudno by Polacy, po pełnej poświęcenia walce wielu pokoleń o wolność i niepodległość Rzeczypospolitej, dzisiaj pokornie zaakceptowali fakt, że nie są już gospodarzami we własnym państwie.

Powiązany Artykuł

Trybunał Konstytucyjny TK free shutterstock 1200.jpg
Orzecznictwo wielu krajów UE wskazuje na prymat prawa krajowego nad unijnym

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wyzwala ogromne emocje, tak w Polsce jak i za granicami, tak jakby stanowił sam w sobie jakieś novum. Tymczasem jest to kontynuacja linii orzeczniczej sprzed 15 lat, kiedy TK po raz pierwszy wypowiedział się w kwestii wyższości konstytucji RP nad prawem unijnym. Orzeczenie wpisuje się doskonale w inne decyzje podejmowane przez sądy konstytucyjne w innych krajach europejskich, tak samo wskazujące na prymat własnych konstytucji.

Skąd więc zdziwienie, oburzenie, brak akceptacji dla orzeczenia TK? Dlaczego podobne orzeczenie niemieckiego sądu konstytucyjnego jest akceptowalne? Nie ma już wątpliwości, że w oczach Komisji Europejskiej Unia jest klubem równych i równiejszych. Polska w opinii eurobiurokratów jest krajem z wpisaną trwale podległością wobec Brukseli.

Czytaj także:

Tylko, że na taką podległość nie zgodzili się nigdy Polacy, a w rozstrzygającej ocenie Trybunału Konstytucyjnego nie pozwala na nią Konstytucja RP. Ustawa zasadnicza była i zapewne będzie obiektem krytyki, wiele można by w niej zmienić i poprawić. Ma jednak jeden niepodważalny walor - w przeciwieństwie do konstytucji z 1952 r., nie została przygotowana w Moskwie czy jakimkolwiek innej stolicy sąsiedniego kraju. Obecnie obowiązującą Konstytucję RP w Polsce i po polsku, tworzyli ją polscy prawnicy i politycy, zaakceptowali w ostatecznym kształcie obywatele. I dzisiaj, przy wszystkich wadach i słabościach ustawy zasadniczej, najważniejsze jest to, że jest ona aktem stanowiącym państwo niezależne, suwerenne i demokratyczne. Państwo, które nie jest podporządkowane nikomu i niczemu innemu poza wolną wolą własnych obywateli.

Powiązany Artykuł

Waldemar Paruch 1200.jpg
Prof. Paruch o sporze z UE: Komisja Europejska stosuje instrumenty, które sama sobie przyznała

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego tworzy tarczę prawną, która ma chronić nas przed federacyjnym zapędami unijnych instytucji. To orzeczenie wynikające z szacunku dla polskiego państwa i polskiego narodu. Trudno by Trybunał Konstytucyjny uznał za normę prawną konieczność akceptowania faktu, że brukselscy urzędnicy będą narzucać nam prawa łamiące naszą konstytucję. W praktyce taka zgoda oznaczałaby albo stan, w którym zmieniamy konstytucję w sposób inny niż przez nią przewidziany (na przykład na polecenie TSUE). Albo stwierdzenia, że konstytucja RP jest dokumentem historycznym de facto nieobowiązującym (jak Konstytucja 3 Maja) albo dokładniej obowiązującym tylko w zapisach zgodnych z obecnym prawem unijnym.

Utrata kontroli nad kształtem konstytucji i przekazanie kompetencji w jego stanowieniu nie parlamentowi i narodowi, ale urzędnikom w Brukseli lub sędziom w Luksemburgu, byłaby w praktyce demontażem państwa. Ustawa zasadnicza z definicji jest czymś trwałym i stabilnym. Konstytucja definiuje cały ustrój państwa i zapewnia bezpieczeństwo prawne. Jeśli otworzymy możliwość wyłączania jakichkolwiek zapisów konstytucji, utracimy fundament państwa. Dzisiaj podważana jest reforma sądownictwa, jutro Komisja Europejska będzie oczekiwała od nas zmiany konstytucyjnej definicji małżeństwa. Następnie mogą być kwestionowane uprawnienia Prezydenta RP albo polskiego rządu. Pretekst zawsze się znajdzie, jeśli tylko będzie chęć i wola. Mówił o tym podczas konferencji w Białymstoku prezes PiS i wicepremier Jarosław Kaczyński: "jeżeli by się okazało, że prawo ustalane w bardzo różnych procedurach (...) może zmieniać wszystko, co chce, także w istocie polską konstytucję, to by oznaczało, że demokracja jest po prostu czystym pozorem, czystą fikcją, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju rytuałami".

Powiązany Artykuł

henryk domański 1200.jpg
Kwestia wyższości prawa unijnego nad krajowym. Prof. Domański: Brukseli nie podoba się polski rząd

Komisja Europejska uzurpuje sobie prawo do stawiania siebie ponad rządami państw członkowskich i ponad prawem tych krajów. To bardzo niebezpieczna postawa, która może doprowadzić do zguby cały projekt integracji europejskiej. Problemem bowiem nie jest sama idea jej pogłębiania integracji, tylko metoda, która objawia się drastycznie nierównym traktowaniem krajów członkowskich i braku dyskusji. Jest wiele obszarów, w których europejskie narody mogłyby się zgodzić na pogłębienie integracji, kłopot w tym, że nikt już ich o to nie pyta. W dodatku tam, gdzie Komisja Europejska przejęła kompetencje rządów, radzi sobie od nich znacznie gorzej, czego doświadczaliśmy boleśnie na przykład przy zakupie szczepionek.

Sprzeciw Komisji Europejskiej wobec orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego nie jest przejawem troski o Unię Europejską, ale objawem dążenia do eurodespotyzmu. Unia Europejska nie powstała przecież na skutek militarnych podbojów, ale jest związkiem dobrowolnym i otwartym na nowych członków. Mówił o tym premier Mateusz Morawiecki komentując orzeczenie TK: "Mamy takie same prawa jak inne państwa. Pragniemy, żeby te prawa były respektowane. Nie jesteśmy w Unii Europejskiej nieproszonym gościem. I dlatego nie zgadzamy się, by traktowano nas jako kraj drugiej kategorii. Chcemy wspólnoty szacunku, a nie stowarzyszenia równych i równiejszych. To jest też nasza wspólnota, nasza Unia. Takiej Unii chcemy i taką Unię będziemy dalej tworzyć" – podkreślił premier Mateusz Morawiecki.

Traktując z szacunkiem każdy kraj i każdy europejski naród, Komisja Europejska powinna być ciałem dialogu, instytucją wypracowującą międzypaństwowe kompromisy. Dzisiaj jest zaś opresyjnym organem narzucania rozwiązań prawnych, superwizorem w nieobjętych traktatami sprawach suwerennych państw. Politycznym szantażystą, który nie waha się zatrzymać należne nam fundusze, żądając niemal wprost, pełnego podporządkowania.

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej