Turyści zabrali ze szlaku szczenię wilka. "Chcieli pomóc"

2021-05-27, 15:33

Turyści zabrali ze szlaku szczenię wilka. "Chcieli pomóc"
Mały wilk ma wkrótce wrócić do watahy . Foto: Facebook/Stowarzyszenie dla Natury "Wilk"

Turyści znaleźli na szlaku w Beskidach szczenię wilka, które zabrali. Ostatecznie trafiło ono do bielskiego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt i wkrótce wróci do watahy. Sabina Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" zaapelowała: nie zabierajcie zwierząt z lasu.

- Teraz odłożyliśmy nasze wszystkie plany i szukamy jego rodziny, by mógł wrócić do swojej watahy. (…) Jeśli ktokolwiek spotka w lesie młodziutkiego wilczka lub rysia bez opieki, nie dotykajcie go, zróbcie kilka zdjęć, ustalcie lokalizację GPS i wyślijcie MMS do nas. Oddzwonimy i doradzimy, jak się zachować. Nasz numer to 606 110 046 – powiedziała w czwartek liderka Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" Sabina Nowak.

Powiązany Artykuł

Wilk free 1200.jpg
Podkarpacie: atak wilków na ludzi. Mężczyźni bronili się piłami mechanicznymi

Jak przekazała Nowak, matka szczenięcia została prawdopodobnie spłoszona przez puszczonego luzem psa. - Wszystko działo się w środku dnia, w niedzielę. Matka mogła w panice przenosić młode. To się normalnie nie dzieje. W przypadku zagrożenia wilki przenoszą młode tylko w godzinach późnowieczornych. Tu musiała być bardzo napięta sytuacja. Prawdopodobne jest zatem, że był to jakiś pies. Niestety, wiele osób podczas spaceru spuszcza je ze smyczy. Pies prawdopodobnie zbliżył się do miejsca, w którym znajdowała się samica z młodymi – uważa przyrodniczka.

Turyści "chcieli pomóc"

Przypadkowi turyści, którzy wędrowali szlakiem w Beskidzie Żywieckim, dostrzegli – jak relacjonowali - psa, który niósł w pysku szczenię i je upuścił niedaleko od nich. - Pies raczej by się tak nie zachował. Przypuszczamy, że była to wilczyca. Miała pecha, że akurat szła grupa turystów. Trudno mieć pretensje do ludzi. Nie mieli bladego pojęcia, że to wilczek. Maluch wygląda jak szczenię psa w typie owczarka niemieckiego. Chcieli pomóc. To naturalna reakcja wynikająca z wrażliwości. (…) Nie dali szans wilczycy, by wróciła po szczeniaka. Turyści nie mieli świadomości, że zwierzę chce to zrobić. Zabrali malucha. Trafił do miejskiego zoo w Żywcu, a potem do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt – podała Nowak.

Wilczek ma około 2 tygodni. Przyrodnicy ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" chcą go oddać jego rodzinie. - Czekamy na moment, gdy nieco "odsapnie". Odżywiamy i ogrzewamy go. Intensywnie szukamy jego watahy. Czekamy też, aż minie najbliższe "szaleństwo" weekendowe, by go wypuścić – powiedziała Sabina Nowak.

Jak dodała, członkowie stowarzyszenia, którzy od ponad 20 lat badają życie drapieżników m.in. w beskidzkich lasach i dużo wiedzą o żyjących w nich watahach, ustawili już sprzęt monitorujący, by znaleźć świeże ślady aktywności rodziny malucha.

Wilki w Beskidach

Powiązany Artykuł

dzik dziki Shutterstock 1200.jpg
Dzikie zwierzęta w mieście. Jak reagować?

W Beskidach żyją trzy watahy. To grupa rodzinna pod Romanką, druga jest w Worku Rajczańskim, a trzecia bardziej na wschód - w rejonie Rycerzowej. - To są grupy transgraniczne; część swoich terytoriów mają po słowackiej stronie – dodała Sabina Nowak.

Czytaj także:

Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" w poradniku na swojej stronie internetowej podkreśliło, że szczeniąt pod żadnym pozorem nie wolno zabierać z lasu. Wilczy opiekunowie najprawdopodobniej są w pobliżu, jednak z obawy przed ludźmi pozostają w ukryciu.

- Jeśli znajdziesz w lesie szczenię wilka i wydaje się, że wymaga pomocy, nigdy go nie dotykaj, nie dawaj jedzenia ani nie zabieraj ze sobą, nawet jeśli wygląda na chore i skrajnie wyczerpane. Zrób mu kilka zdjęć i zaznacz to miejsce w swoim telefonie, przykładowo w Google Maps, albo zapamiętaj numer najbliższego słupka oddziałowego. Natychmiast zawiadom właściwą terytorialnie Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, skontaktuj się też ze Stowarzyszeniem dla Natury "Wilk". Specjaliści pomogą w ustaleniu sposobu postępowania – wskazali przyrodnicy.

***

Wilki w Polsce są objęte ścisłą ochroną. Sabina Nowak powiedziała, że ich populacja jest trudna do określenia. Na podstawie własnych badań ekolodzy szacują, że w zachodniej połowie Polski bytuje ok. 80-85 grup rodzinnych. Nie wiadomo, ile ich jest na wschód od linii Wisły.

as

Polecane

Wróć do strony głównej