Więcej młodych osób z ciężkim przebiegiem COVID-19. "Nastolatek przechodzi wariant brytyjski podobnie jak dorosły"

2021-04-28, 06:58

Więcej młodych osób z ciężkim przebiegiem COVID-19. "Nastolatek przechodzi wariant brytyjski podobnie jak dorosły"
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock.com/Halfpoint

- Teraz przybywa nastolatków z COVID-19. Przebieg choroby w trzeciej fali epidemii jest cięższy niż wcześniej – powiedziała specjalistka chorób zakaźnych i pediatra dr Lidia Stopyra, kierująca dziecięcym oddziałem covidowym w szpitalu Stefana Żeromskiego w Krakowie. Jak zwraca uwagę, na początku epidemii sytuacja dzieci była zupełnie inna niż teraz. Było przede wszystkim mniej pacjentów, a choroba przebiegała łagodniej.

W trzeciej zaś fali, miesiąc temu w chwili zamknięcia przedszkoli i żłobków, i jeszcze trzy tygodnie temu, większość pediatrycznych pacjentów to były te najmniejsze dzieci - kilkutygodniowe i kilkumiesięczne. Po zamknięciu żłobków i przedszkoli liczba chorych w tej grupie wiekowej stopniowo zaczęła spadać. - Teraz sytuacja się zmieniła i większość naszych pacjentów to nastolatki. Tylko jeden mały pacjent jest z "ogniska żłobkowego" – powiedziała dr Stopyra.

Powiązany Artykuł

obostrzenia 1200 shutterstock.jpg
Kiedy otwarcie hoteli i restauracji? Jest propozycja terminu

Dodała także, że w wyniku obostrzeń ogólna liczba pacjentów w tym momencie jest mniejsza niż dwa, trzy tygodnie temu. - Wystarcza łóżek. Nie ma przepełnienia – wyjaśniła. Mali pacjenci – tak jak i dorośli – zakażeni są głównie wariantem brytyjskim. U dzieci powoduje on cięższy przebieg. - Nastolatek przechodzi wariant brytyjski podobnie jak osoba dorosła – zauważyła.

Otyłość jedną z przyczyn cięższego przebiegu choroby

Niemal wszyscy pacjenci dziecięcego oddziału covidowego w szpitalu Żeromskiego mają zapalenie płuc, wielu cierpi na choroby współistniejące. Otyłość jest jedną z przyczyn cięższego przebiegu covid.

Dr Stopyra ocenia, że teraz praca na oddziale przebiega sprawniej niż rok temu. - Mamy cięższe przypadki, ale mamy też większe doświadczenie” – podkreśla. Wskazuje także m.in. na łatwiejszą diagnostykę – teraz szybkie testy antygenowe są wykonywane w szpitalu, rok temu wymazy były wożone do Warszawy lub Kielc. Dziś inna też jest definicja ozdrowieńca – rok temu potrzebne były wyniki ujemne dwóch badań, aby móc kogoś uznać za zdrowego.

Powiązany Artykuł

shutterstock_ obostrzenia galeria lockdown 1200 free.jpg
Luzowanie obostrzeń w maju potwierdzone. Minister zdrowia: szczegółowy plan prawdopodobnie w środę

Zdaniem lekarz po otwarciu szkół trzeba będzie liczyć się z ponownym wzrostem zachorowań wśród dzieci. Trzeba także być gotowym na nowe warianty koronawirusa. - Nie chodzi o to, aby się bać, tylko żeby myśleć strategicznie. Nie jest to nic nowego w medycynie, że wirus mutuje. Tak jest z grypą – co roku powstają nowe szczepionki dostosowane do nowych mutacji. W przypadku covid też musi być gotowość do pracy nad szczepionkami wymierzonymi przeciwko nowym odmianom wirusa – powiedziała dr Stopyra.

Czytaj także:

Jej zdaniem dzieci także powinny być szczepione przeciwko covid – o ile kolejne testy potwierdzą bezpieczeństwo tych preparatów dla najmłodszych. - Dzieci często łagodnie przechodzą koronawirusa, ale mają duży udział w transmisji zakażenia – zwróciła uwagę.

Dr Stopyra zaznaczyła, że do powrotu do normalnego funkcjonowania potrzebne jest osiągnięcie odporności populacyjnej – zaszczepienia większości populacji. - Abyśmy mogli znieść obostrzenia, zdjąć maseczki, potrzebujemy 70-90 proc. osób uodpornionych na zakażenie - tzn. zaszczepionych lub ozdrowieńców – powiedziała i oceniła: "Jeśli wciąż wielu dorosłych nie planuje się zaszczepić, to nie damy rady osiągnąć odporności populacyjnej bez zaszczepienia dzieci".

pg

Polecane

Wróć do strony głównej