Dr Rakowski: nie ma sensu mówić o ogniskach zakażeń, gdy jest ich tak dużo

2021-04-01, 06:35

Dr Rakowski: nie ma sensu mówić o ogniskach zakażeń, gdy jest ich tak dużo
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: MikeDotta / Shutterstock.com

- Na początku pandemii COVID-19, kiedy było po kilkaset przypadków zakażeń dziennie, można było mówić o ogniskach epidemii i je neutralizować. Teraz, kiedy zakażeń jest znacznie więcej, o ogniskach mówić już nie ma sensu - zauważył dr Franciszek Rakowski z ICM UW.

Nad prognozami przebiegu epidemii w Polsce pracuje m.in. zespół ekspertów z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW pod kierunkiem dr. Franciszka Rakowskiego z Zespołu Modelu Epidemiologicznego.

"To nie jest przypadek pompy, od której rozchodzi się cholera"

Na początku pandemii pojawiały się ogniska pandemii, np. w poszczególnych szpitalach czy kopalniach na Śląsku. Zapytany o to, czy w Polsce nadal można mówić o istnieniu ognisk zakażeń, dr Rakowski odpowiedział, że nie jest zwolennikiem określenia "ognisko", jeśli chodzi o zakażenia chorobą przenoszona drogą kropelkową. - To nie jest przypadek pompy, od której rozchodzi się cholera - porównał.

Powiązany Artykuł

koronawirus covid ulica polska stock 1200.jpg
"Nie odwiedzajmy się nawzajem". Wiceszef MZ apeluje o pozostanie w domach na święta
Czytaj także:

Dodał, że "choroba przenoszona drogą kropelkową jest demokratyczna i szybko się rozprzestrzenia". - Kiedy w kraju przypadków było mało: sto do tysiąca dziennie, może i można było mówić o ogniskach, identyfikować je i neutralizować. Jeśli jednak teraz zdiagnozowanych przypadków jest 30 tys. dziennie. Nie ma co tu mówić o ogniskach - zaznaczył.

Aby przeciwdziałać transmisji koronawirusa, opublikowano rozporządzenie, zgodnie z którym od soboty 27 marca do piątku 9 kwietnia w Polsce obowiązuje zakaz handlu detalicznego artykułami budowlanymi, artykułami do remontu i meblami w obiektach o powierzchni powyżej 2000 m kwadratowych. Centra i galerie handlowe pozostają zamknięte, z wyjątkiem m.in. sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni. W placówkach handlowych, pocztowych i na targach obowiązują nowe limity osób. Obiekty kultu religijnego pozostają otwarte, ale obowiązuje w nich ograniczenie do 1 osoby na 20 m kw.

Zbliżająca się Wielkanoc

- Kościoły są oczywiście miejscem, gdzie może dochodzić do intensyfikacji transmisji wirusa. Mam nadzieję, że proboszczowie i wierni staną na wysokości zadania i będą ograniczać liczbę osób w nabożeństwach - powiedział dr Rakowski. Dodał jednak, że nawet jeśli do zakażeń będzie tam dochodzić, to nie ma sensu nazywać kościołów ogniskiem rozprzestrzeniania się pandemii. - Raczej trzeba myśleć o rezerwuarze możliwych kontaktów z osobami zakażonymi koronawirusem rozsianych po Polsce - powiedział.

Podczas świąt wielkanocnych część osób może spotykać się z rodziną. Czy w związku z tym po świętach może wzrosnąć liczba zakażeń? - Robiliśmy takie prognozy dla poprzednich świąt, Bożego Narodzenia czy Wszystkich Świętych, ale wszystkie te krótkotrwałe wydarzenia, które trwają od dnia do trzech dni, nie mają potencjału do globalnej zmiany trendu pandemii - podkreślił ekspert.

Zastrzegł on, że rodzinne spotkania mają oczywiście znaczenie dla przenoszenia się wirusa. - Możemy szacować, że np. podczas świąt zakazi się o ok. 10-30 tys. osób więcej, w związku z tym kilkaset osób więcej umrze - powiedział. Dodał, że nie powinno się to jednak przełożyć na globalne trendy obserwowane w pandemii. - O wiele większe znaczenie na intensyfikację pandemii lub jej wygaszanie mają trwające wiele dni tendencje, np. spotkania ludzi w szkołach albo centrach handlowych - zaznaczył badacz z ICM UW.

itom

Polecane

Wróć do strony głównej