"Koronawirus nie jest niewidzialnym wrogiem". Prof. Fedorowski obala fake newsy dotyczące pandemii

2020-12-23, 09:02

"Koronawirus nie jest niewidzialnym wrogiem". Prof. Fedorowski obala fake newsy dotyczące pandemii
Cały świat walczy z pandemią koronawirusa. Foto: PAP/PA/Wire

- Koronawirus nie jest niewidzialnym wrogiem. To mikroorganizm, którego nie widać gołym okiem, ale jesteśmy w stanie go zobaczyć pod mikroskopem elektronowym. To nie jest żadne oszustwo - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Jarosław Fedorowski, profesor uniwersytecki, wykładowca epidemiologii i zdrowia publicznego, prezes Polskiej Federacji Szpitali i członek światowej grupy roboczej Beyond COVID-19 International Hospital Federation.

Powiązany Artykuł

pmm sweita choinka pap 1200 .jpg
"Wygrajmy tę walkę dzięki solidarności i odpowiedzialności". Premier zwrócił się z apelem do Polaków

Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl): W jaki sposób walczyć z fake newsami związanymi z pandemią koronawirusa? Na początek warto odkłamać ten najbardziej rozpowszechniony, czyli wiarę w to, że pandemia jest międzynarodowym spiskiem, gigantycznym oszustwem, które dostrzegają tylko nieliczni… Jak docierać z prawdziwym przekazem? Tłumaczyć? Niektórzy twierdzą, że koronawirusa w ogóle nie ma.

Prof. Jarosław Fedorowski (prezes Polskiej Federacji Szpitali, członek światowej grupy roboczej Beyond COVID-19 International Hospital Federation): Wiadomo, że w społeczeństwie jest pewna grupa osób - zdecydowana mniejszość - która nie wierzy w naukę. Jesteśmy społeczeństwem nowoczesnym, opartym przede wszystkim na zdobyczach tej dziedziny. Musimy jednocześnie bardzo uważnie analizować to, co daje nam nauka, stosować się do najlepszych wzorców z organizacji, które - jako ludzkość - sami stworzyliśmy. Musimy słuchać tych opinii, które wynikają z prowadzonych badań.

Czytaj także:

Jeśli chodzi o wirusa, to powinniśmy odkłamać jedną rzecz - że to jest walka z niewidzialnym wrogiem. Idąc tym tokiem myślenia, moglibyśmy powiedzieć, że bakterie czy choroby o charakterze zatruć pokarmowych też są niewidzialne - bo bakterii też nie widzimy. To pierwszy mit.

Koronawirus nie jest niewidzialnym wrogiem. To mikroorganizm, którego nie widać gołym okiem, ale jesteśmy w stanie go zobaczyć pod mikroskopem elektronowym. To nie jest żadne oszustwo. Co więcej, jesteśmy w stanie dokonać doświadczeń, w których można zakazić koronawirusem zwykłe komórki - i one potem obumierają. To jest nauka, którą można zobaczyć na własne oczy.

Powiązany Artykuł

koronawirus lotnisko 1200 shutterstock.jpg
Testy na COVID-19 dla powracających z zagranicy. Jest apel rzecznika GIS

Jest też aspekt społeczny, przecież widzimy, co się dzieje na świecie, w Polsce, mamy znajomych i bliskich, którzy zetknęli się z chorobą.

Tak, każdy z nas ma osobę ze swojego otoczenia, która chorowała na COVID-19. Jeżeli ktoś odrzuca takie zdobycze medycyny jak podstawowa diagnostyka chorób, to cofa się o kilkaset lat.

Mamy niezbite i naoczne dowody na to, że koronawirus istnieje. Co więcej, udało nam się go rozłożyć "na części pierwsze" - wiemy, z czego się składa, jakie ma białka, geny. Po drugie wiemy, jaką chorobę powoduje - i ta choroba jest wśród nas. Widzimy tę chorobę i niestety część z nas ma w rodzinie osobę, która zmarła z powodu koronawirusa.

Warto również zrobić porównanie tego wirusa z chorobami, które już wcześniej poznaliśmy. Większość społeczeństwa wierzy w istnienie grypy - to jest choroba wirusowa. Jeżeli popatrzymy na statystyki, to widać wyraźnie, że w zeszłym sezonie z powodu grypy zmarło trzykrotnie mniej osób, niż teraz z powodu COVID-19.

Podsumowując: można naocznie i bezpośrednio dowiedzieć się o istnieniu i skutkach koronawirusa od osoby chorej, jest możliwość spojrzenia na wirusa pod mikroskopem elektronowym, są też statystyki osób hospitalizowanych. Do szpitala trafiają osoby, które same nie radzą sobie z chorobą, które się duszą i potrzebują specjalistycznej opieki lekarskiej - w tym momencie w Polsce hospitalizowanych jest prawie 20 tys. pacjentów. To są wszystko namacalne sprawy.

Czy noszenie maseczki jest niebezpieczne? Niektórzy twierdzą, że prowadzi to do rozwoju grzybów, bakterii czy pleśni.

Noszenie maseczki nie jest idealną sprawą. Natomiast niezwykle ważne jest odpowiednie i prawidłowe jej używanie. Jeżeli jest to maseczka jednorazowa, to rzeczywiście powinna być jednokrotnego użytku. Jeżeli jest to maseczka wielokrotnego użytku, to trzeba ją należycie czyścić i myć.

Analogiczną sytuację mamy w przypadku noszenia okularów czy protez zębowych. Jeżeli nie będziemy tego sprzętu czyścić i odpowiednio używać, to możemy mieć z tego powodu problemy - zapalenie spojówek czy jamy ustnej. Maseczka to ciało obce, które powinno być używane w odpowiedni sposób. Ryzyko wzrasta, kiedy używa się tych maseczek niezgodnie z zaleceniami producenta.

Niektórzy wierzą też w pewne fake newsy dot. szczepionki na koronawirusa. Według antyszczepionkowców, preparaty chroniące przed koronawirusem SARS-CoV-2 mają zawierać mikrochipy, dzięki czemu - poprzez podanie szczepionki - "masowo będzie można je wszczepiać ludziom". Szczepionki mają też zmieniać DNA i u większości osób powodować działanie niepożądane. W jaki sposób przekonać ludzi, że szczepionki są bezpieczne i odpowiednio przebadane przez specjalistów?

W tym aspekcie spektrum działań jest niezwykle szerokie. Trzeba przede wszystkim tłumaczyć. Powinni to robić najlepsi krajowi i światowi eksperci z szanowanych organizacji. Tłumaczyć, na czym polegają szczepienia, z czego są produkowane szczepionki, jak przebiegały badania… Szczepionki są naprawdę bezpieczne, a tych efektów ubocznych jest niewiele. Nie mamy w medycynie w 100 proc. bezpiecznego lekarstwa czy operacji.

Szczepionki przeciwko COVID-19 są opracowywane zgodnie z tymi samymi wymogami dotyczącymi jakości, bezpieczeństwa i skuteczności, jak w przypadku innych produktów leczniczych (opr. Maria Samczuk/PAP) Szczepionki przeciwko COVID-19 są opracowywane zgodnie z tymi samymi wymogami dotyczącymi jakości, bezpieczeństwa i skuteczności, jak w przypadku innych produktów leczniczych (opr. Maria Samczuk/PAP)

Operacja wycięcia wyrostka robaczkowego może mieć pewien drobny odsetek powikłań. Czy to oznacza, że osoby z tym zapaleniem przestaną się poddawać operacji? Musimy polegać na wiarygodnych wynikach.

Natomiast jeśli chodzi o technologię mikrochipową… Nie mamy jej tak zaawansowanej, żeby podawać ją w postaci wstrzyknięcia płynu. To jest niemożliwe pod kątem technologicznym. Nie ma bezpieczniejszej technologii niż szczepienia - i nie było.

Jako pierwsi na COVID-19 mają się zaszczepić pracownicy szpitali. Niestety, z doniesień medialnych wynika, że spośród setek tysięcy personelu medycznego, jak dotąd chętnych jest tylko kilkadziesiąt tysięcy osób. Ta liczba to ledwie ułamek zatrudnionych. To może mieć bardzo negatywny wpływ na społeczeństwo i jego chęć do szczepienia się…

Tak, to bardzo zły przykład. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wystosowała apel, z którym trudno się nie zgodzić: "Science, solutions, solidarity". Po pierwsze - nauka (science) - o tym już mówiliśmy. Lekarz, który ukończył uczelnię medyczną, uzyskał dyplom i ma prawo wykonywania zawodu - wszystko to zawdzięcza nauce. Trudno, żeby teraz się od tej nauki odżegnywał. To jest ciężkie do wyobrażenia. Podobnie inni pracownicy medyczni.

Na początku pandemii mieliśmy duże obawy o szczepionkę, o to, czy uda się ją wyprodukować w odpowiednim czasie. Wszystko wygląda na to, że mamy to rozwiązanie (solution), które jest najlepsze z możliwych.

Ostatnim aspektem jest solidarność (solidarity). Jeżeli ktoś z jakichś dziwnych przyczyn nie wierzy w naukę (sytuacja, w której lekarz ma taki pogląd, jest nie do pomyślenia), w skuteczność szczepionek… Solidarność jest elementem typowo ludzkim. Medycy muszą dbać zarówno o zdrowie pacjentów, jak i swoje. Nawet jeśli medyk ma inne przekonania, to powinien robić wszystko, żeby jego pacjenci byli zdrowi i bezpieczni.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl)

***

***

Polecane

Wróć do strony głównej