Polscy ratownicy wracają wcześniej z Libanu. Szef PSP: kwestie bezpieczeństwa jednym z powodów

2020-08-10, 17:55

Polscy ratownicy wracają wcześniej z Libanu. Szef PSP: kwestie bezpieczeństwa jednym z powodów
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/EPA/WAEL HAMZEH

- Jednym z powodów wcześniejszego powrotu naszej grupy poszukiwawczo-ratowniczej z Libanu są kwestie bezpieczeństwa - zaznaczył w poniedziałek w rozmowie z PAP komendant główny PSP nadbryg. Andrzej Bartkowiak. Dodał, że polscy ratownicy do kraju wracają z ogromnym bonusem w postaci doświadczenia.

Szef Państwowej Straży Pożarnej zaznaczył, że to kwestie bezpieczeństwa były w dużej mierze powodem decyzji o wcześniejszym powrocie polskiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej, która w środę wyleciała z misją ratunkową do Bejrutu. Decyzję o zakończeniu akcji podjęła też strona libańska. Komendant główny PSP podkreślił, że choć Polakom nie udało się odnaleźć w gruzach żywych ludzi, to członkowie grupy wykonali na miejscu szereg działań.

Powiązany Artykuł

ratownik bejrut mid-epa08589653 1200.jpg
Bejrut: koniec pierwszej fazy poszukiwań. "Dawała szansę odnalezienia żywych"


Dodał, że polska grupa działała na ok. 60 hektarach, gdzie strażacy-ratownicy m.in. udzielali pierwszej pomocy, a także - przy pomocy specjalistycznego sprzętu - oceniali stan budynków. - Dostawaliśmy też zapotrzebowanie od innych grup na psy. Nasze psy brały więc także udział w poszukiwaniach prowadzonych w innych strefach - powiedział komendant. Polacy na miejscu zostawili również lekarstwa przygotowane na cały czas trwania akcji, o wartości ok. 50 tys. zł.

Czytaj więcej:


Bartkowiak podkreślił również profesjonalizm polskich ratowników, którzy oprócz Francuzów jako jedyni dostali pozwolenie od rządu libańskiego do prac na terenie miasta. - Dostaliśmy tę zgodę ze względu na nasz profesjonalizm i to jest dla mnie najważniejsza informacja - zaznaczył.

"Jesteśmy jednymi z najlepszych"

Dodał, że jadąc do Libanu, polscy strażacy pomogli miejscowej ludności, ale także zdobyli doświadczenie, które zostanie wykorzystane w przyszłości. - To wszystko daje nam dzisiaj ogromny bonus w postaci tego, że jesteśmy postrzegani na świecie jako jedna z najlepszych ekip poszukiwawczo-ratowniczych. Mogę to dzisiaj powiedzieć z uniesioną głową: tak, jesteśmy jednymi z najlepszych - ocenił.

Powiązany Artykuł

Beirut 1200.jpg
Dr Fyderek: Liban kluczowy dla bezpieczeństwa Europy


Bartkowiak zaznaczył również, że choć polscy strażacy brali już udział w podobnych akcjach poszukiwawczych m.in. w Nepalu i na Haiti, to tę akcję wyróżnia szybkość reakcji.

- To rzeczywiście historyczne tempo. W poprzednich razach lataliśmy dużo później. Tym razem wyjechaliśmy już na drugi dzień, więc bardzo szybko udało się to wszystko zorganizować. To świadczy o tym, że przez te lata nauczyliśmy się, jak to się robi - zaznaczył. - Jeśli będziesz się długo zastanawiał na akcji, to możesz już nikogo nie uratować. My musimy działać szybko, sprawnie - dodał. Szef PSP podkreślił też dobrą współpracę z MSWiA, ale także z MSZ i PLL LOT.

Polscy strażacy zakończyli w niedzielę działania poszukiwawczo-ratownicze w Bejrucie. Do kraju wrócą w poniedziałek wieczorem samolotem, który dostarczył dodatkową pomoc dla stolicy Libanu.

Eksplozja w składach bejruckiego portu

W ostatni wtorek doszło do eksplozji w składach bejruckiego portu, gdzie od kilku lat przechowywano saletrę amonową, zmagazynowaną tam bez niezbędnych zabezpieczeń. Wybuch był tak silny, że było go słychać na Cyprze oddalonym od Bejrutu o 240 km. Jako przyczynę tragedii władze libańskie podały prace spawalnicze w składach, gdzie trzymano 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez władze.

Gotowość do natychmiastowego wyjazdu do działań ratowniczych w Libanie polscy strażacy zgłosili już następnego dnia. Samolot PLL LOT ze strażakami, zespołem medycznym, psami oraz sprzętem medycznym, lekami i środkami opatrunkowymi wystartował do Bejrutu w środę po godz. 23 z warszawskiego Lotniska Chopina. Na lotnisku w Bejrucie wylądował w czwartek po godz. 2.

Czytaj także:

W skład grupy strażaków weszło: 39 ratowników grup poszukiwawczych z Warszawy, Poznania, Łodzi, Nowego Sącza, czterech ratowników chemicznych oraz cztery psy. Grupą dowodził st. bryg. Mariusz Feltynowski, kierujący wcześniej działaniami ratowniczymi w czasie misji po trzęsieniach ziemi na Haiti i w Nepalu.

Razem ze strażakami poleciał 11-osobowy zespół medyczny z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. W jego skład weszli zarówno lekarze, jak i specjaliści ds. pomocy humanitarnej, którzy na miejscu zajmowali się m.in. oceną potrzeb i rozdziałem pomocy, w taki sposób, by trafiała ona do osób najbardziej potrzebujących.

Eksplozja w Bejrucie pochłonęła ponad 160 ofiar, a ponad 6 tys. osób zostało rannych. W centrum libańskiej stolicy w sobotę wybuchły gwałtowne protesty. Protestujący wtargnęli m.in. do ministerstwa spraw zagranicznych, domagając się ustąpienia i ukarania władz. 

dn

Polecane

Wróć do strony głównej