Protesty po aresztowaniu aktywisty LGBT. Wiemy jakie zarzuty prokuratura stawia Michałowi Sz.

2020-08-08, 11:00

Protesty po aresztowaniu aktywisty LGBT. Wiemy jakie zarzuty prokuratura stawia Michałowi Sz.
Fragment nagrania, na którym widać atak aktywistów LGBT. Foto: screen/YouTube/Fundacja Pro Tv

Brutalny atak, czyny chuligańskie i niszczenie mienia - to zarzuty, które prokuratura stawia Michałowi Sz., działaczowi LGBT. W jego obronie odbyły się w piątek w Warszawie protesty, które wywołała decyzja sądu o dwumiesięcznym aresztowaniu mężczyzny (identyfikującego się jako kobieta). Rzecznik stołecznej policji podkreśla, że funkcjonariusze musieli aresztować Michała Sz. 

  • W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zażalenie prokuratora i zastosował wobec Michała Sz. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 2 miesięcy
  • Policja na polecenie sądu zatrzymała Michała Sz. Przeciwko zatrzymaniu protestowała grupa aktywistów LGBT. Według policji, utrudniali oni działania funkcjonariuszom. Zatrzymano 48 uczestników protestu
  • Prokuratura informuje, że Michał Sz. (podający się za "Małgorzatę", ps. Margot) , jest podejrzany o czyn chuligański, polegający na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza Fundacji Pro Life i niszczeniu mienia należącego do fundacji. Miało do tego dojść 27 czerwca
  • Według prokuratury, Michał Sz. stosował przemoc polegającą na szarpaniu oraz rzucaniu na chodnik pokrzywdzonego w celu zmuszenia go do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia
  • Michał Sz., jak ustalono w toku postępowania, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami dokonał również przy pomocy noża uszkodzenia samochodu należącego do fundacji

Powiązany Artykuł

policja lgbt 1200.jpg
"Mogło stanowić zagrożenie dla policjantów". Rzecznik KSP o zatrzymaniu aktywisty LGBT na Solcu

Przeciwko zatrzymaniu Michała Sz. (podającego się za "Małgorzatę", ps. Margot) protestowali działacze LGBT, którzy zgromadzili się pod warszawską siedzibą Kampanii Przeciwko Homofobii. Na miejscu byli również obecni parlamentarzyści Lewicy. Na Krakowskim Przedmieściu doszło do starć z policją. Zaatakowany został m.in radiowóz. Policja zatrzymała najbardziej agresywne osoby.


Rzecznik KSP: podjęliśmy działania, by zapewnić bezpieczeństwo

Rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwester Marczak, podkreślił, że policja otrzymała "postanowienie i nakaz zatrzymania osoby w związku z zastosowaniem środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na okres dwóch miesięcy Michała Sz.". - Ta czynność musiała być przez nas zrealizowana – poinformował.

Do zatrzymania doszło w piątek na Krakowskim Przedmieściu. - Jak tylko mężczyzna został zatrzymany i wprowadzony do radiowozu, grupa osób wskoczyła na radiowóz i zaczęła po nim skakać - relacjonował Sylwester Marczak. - W tym przypadku podjęliśmy działania, aby zapewnić bezpieczeństwo zarówno policjantów, osoby zatrzymanej, jak i bezpieczeństwo bazyliki świętego krzyża, gdyż celem części tych osób był wspomniany kościół - wskazał.

Czytaj także:

Dodał, że w momencie, kiedy pojawiły się "kolejne siły i środki", policja przystąpiła do – jak to określił – "zdecydowanych działań". - W tym przypadku chodziło o art. 254 par. 1 Kodeksu karnego, czyli czynny udział w zbiegowisku. Ten występek przeciwko porządkowi publicznemu zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 3 - powiedział rzecznik stołecznej policji.

Działania bez związku ze znieważeniem pomników

Początkowo pojawiła się nieprawdziwa informacja, że powodem aresztowania Sz. jest zarzut obrazy uczuć religijnych. Sylwester Marczak jednoznacznie zdementował te pogłoski. 

- Czynności, które były prowadzone przez policjantów w związku z nakazem dotyczącym zatrzymania Michała Sz. związanym z przestępstwem m.in. zmuszenia do określonego zachowania, są nadzorowane przez prokuraturę. Nie mają nic wspólnego ze znieważeniem pomników i obrazą uczuć religijnych -  zaznaczył policjant.

- Część osób z autorytetem, wśród nich są politycy, próbuje sprowadzić nasze działania w innym kierunku jak tylko reakcje na popełnione przestępstwa -  podkreślił Sylwester Marczak.

Powiązany Artykuł

mid-20807274 (2).jpg
Robert Tekieli o zamieszkach po zatrzymaniu aktywisty LGBT: trwa rewolucja kulturowa

"Brutalne zaatakowanie"

"7 sierpnia Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zażalenie prokuratora i zastosował wobec Michała Sz. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 2 miesięcy" - czytamy w przesłanym portalowi tvp.info komunikacie stołecznej prokuratury. Jej rzeczniczka prok. Aleksandra Skrzyniarz wskazuje, że aktywista jest podejrzany o dokonanie 27 czerwca tego roku "czynu chuligańskiego, polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji pro life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji".

W internecie jest nawet nagranie ze wspomnianej napaści. "Jeśli lewica poważnie wierzy, że sąd zdecydował o areszcie tymczasowym »za poglądy i wieszanie flagi«, a nie za grupową napaść na człowieka, co widać filmie, to rozumiem, że będą teraz domagać się przyspieszenia reformy wymiaru sprawiedliwości" - skomentował film na Twitterze Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS.

Kilka tysięcy zł strat

Prokuratura wskazuje również, że podejrzany aktywista LGBT "okazując rażące lekceważenie porządku prawnego dopuścił się gwałtownego zamachu na działacza fundacji poprzez jego wyszarpnięcie z samochodu, a następnie pobicie w miejscu publicznym". Michał Sz. - według śledczych - stosował przemoc polegającą na szarpaniu oraz rzucaniu na chodnik pokrzywdzonego w celu zmuszenia go do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia. Pokrzywdzony doznał obrażeń skutkujących rozstrojem zdrowia.

"Michał Sz., jak ustalono w toku postępowania, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami dokonał również przy pomocy noża uszkodzenia samochodu należącego do fundacji. Zniszczeniu uległy lusterka, jak też plandeka" - podkreślono w komunikacie przesłanym portalowi tvp.info. Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji "Pro-Prawo do Życia". 

Podejrzanemu Michałowi Sz. grozi do pięciu lat więzienia.


    jp/tvp.info, PAP, IAR

    Polecane

    Wróć do strony głównej