Dr Łukasz Adamski: wojna historyczna z Polską może przynieść Putinowi znacznie więcej strat niż korzyści

Sabina Treffler

Sabina Treffler

2020-07-16, 13:00

Dr Łukasz Adamski: wojna historyczna z Polską może przynieść Putinowi znacznie więcej strat niż korzyści
Prezydent Rosji Władimir Putin; zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/EPA/ALEXEI DRUZHININ/SPUTNIK/KREMLIN POOL/MANDATORY CREDIT

- Nie sądzę jednak, aby Moskwie się faktycznie udało zasiać nieufność w relacjach między Polską a litewskimi czy ukraińskimi przyjaciółmi. Zbyt intensywne są związki Polaków, Litwinów i Ukraińców, aby to się udało - ocenił w wypowiedzi dla portalu PolskieRadio24.pl dr Łukasz Adamski, wicedyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.

Sabina Treffler: Dzisiaj Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia opublikowało raport pt. "Obraz Polski w Rosji przez pryzmat sporów historycznych". Badania opinii publicznej w Rosji przeprowadziło Centrum Lewada. Czy raport daje pełną odpowiedź na pytanie, co Rosjanie sądzą o Polsce i historii naszych stosunków?

Dr Łukasz Adamski (CPRDiP): Pełnej odpowiedzi może nie przynosi, bo przecież badanie to, jak każdy sondaż, ma swoje ograniczenia metodologiczne. Pokazuje jednak ono, co Rosjanie sądzą o pewnych kluczowych wydarzeniach z historii stosunków Rosji z Polską i Polakami. Zapytaliśmy Rosjan np. o to, czy popierają lub usprawiedliwiają rozbiory, czy zgadzają się z tezą o wyzwoleniu Kijowa przez Polskę i Ukrainę w 1920 r. Czy Polska jest ich zdaniem odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej. Są to więc pytania o tematy z historii XX w., podnoszone przez Kreml, rosyjską dyplomację lub rosyjską propagandę w ostatnich latach szczególnie intensywnie. Do zadania zaś pytania o stosunek Rosjan do rozbiorów zainspirował ambasador Rosji w Polsce, pan Siergiej Andriejew, który cztery lata temu publicznie bronił polityki Katarzyny II, mówiąc, że przyłączyła ona tylko ziemie rosyjskie do Rosji.

Ogólnie obraz jest dość przygnębiający. 69 proc. aprobaty dla rozbiorów Rzeczypospolitej - z powodu wiary Rosjan w rosyjski nacjonalizm, imperializm lub darwinizm społeczny - pośrednio wyjaśnia aprobatę dla putinowskiej awantury na Ukrainie. Bez ucywilizowania kultury politycznej Rosji nasze bezpieczeństwo będzie wciąż zagrożone. Pociesza natomiast to, że młodzi ludzie, poniżej 35 r. życia, znacznie bardziej niż starsze pokolenia dystansują się od wizji historii, opartej o ideologię rosyjskiego imperializmu lub wszechrosyjskiego nacjonalizmu.

Przypomnijmy, że jeszcze niedawno Rosja ofensywnie atakowała Polskę, manipulując naszą historią - oskarżano nas o bycie "milczącym wspólnikiem" III Rzeszy itd. W jednej z rozmów w Polskim Radiu uznał Pan, że Rosjanie mają już przesyt antyukraińskiej propagandy, a Polska doskonale nadaje się na "nowego wroga". Czy to też wynika z tego raportu?

Okazuje się, że 10 proc. Rosjan spontanicznie wskazuje na Polskę jako sprawcę czy współsprawcę II wojny światowej. Idę o zakład, że kilkanaście, a może jeszcze kilka lat temu, nikt z Rosjan by tak nie pomyślał. To jest efekt putinowskiej propagandy.

Polska, oczywiście, nie nadaje się na wroga Rosji tak mocno jak Ukraina, bo konflikt pamięci historycznej między Rosjanami a Ukraińcami jest większy, są też kwestie, jak np. stosunek do UPA, gdzie Rosjanie i Polacy mają bardzo podobne zdanie. Jednak ile można męczyć Rosjan kolejnymi informacjami o "ukraińskich faszystach"? Z powodów psychologicznych Kreml od czasu do czasu musi znaleźć sobie innych wrogów i na nich się skoncentrować. Mogą to być Litwini, mogą Polacy. A dwa lata temu rosyjscy telewidzowie dowiedzieli się, że to Anglia była i jest korzeniem wszego zła. W każdym jednak razie w historii relacji polsko-rosyjskich jest również bardzo dużo spraw, które przy odpowiednim naświetleniu nadają się na paliwo propagandowe.

W maju Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia opublikowało raport pt. "Wojna informacyjna i propaganda historyczna". Dla odmiany badał on stan świadomości społecznej w Polsce w obliczu długotrwałej rosyjskiej dezinformacji. Jak długo może trwać rosyjska kampanii fałszowania i relatywizowania historii XX wieku i jaki ma ona wpływ na polsko-rosyjskie stosunki?

Powiązany Artykuł

władimir putin free shutter 1200.jpg
Opublikowano raport o wojnie informacyjnej i propagandzie historycznej Rosji

Ta kampania będzie trwała, dopóki Putin będzie u władzy lub dopóki Putin i jego otoczenie będą uznawać, że przynosi im ona korzyści polityczne. Ta pierwsza sprawa zależy od samych Rosjan i od wyroków Opatrzności, natomiast Polska może skutecznie wykorzystać rosyjskie ataki propagandowe do tego, aby wypromować wiedzę o sowieckich zbrodniach i kremlowskich manipulacjach za granicą, a w jakiejś mierze w samej Rosji.

Może więc się zdarzyć tak, że Putin jednego pięknego dnia uzna lub zostanie zmuszony do uznania, iż wojna historyczna z Polską, którą postanowił był wytoczyć, przyniosła jemu samemu znacznie więcej strat niż korzyści.

Doświadczenia zaś z "grudniowej ofensywy", kiedy to Putin usiłował przekonać świat, że Polska odpowiada za II wojnę światową i była współpomysłodawcą Holokaustu, są dla Kremla niedobre - europejskie elity solidaryzowały się z Polską. O naszym raporcie napisała już dzisiaj najpoważniejsza niemiecka gazeta, Frankfurter Allgemeine Zeitung - to inny pozytywny sygnał tego, że również nasi sąsiedzi rozumieją zagrożenia wynikające z obsesji Putina na tle historii.

Czy może Pan wskazać, jakie instrumenty ma po swojej stronie Rosja do tego, by skutecznie i często niepostrzeżenie rozpowszechniać swoje kontrowersyjne i nieprawdziwe tezy?

Widoczne jest oczywiście zaangażowanie aparatu propagandowego, a więc mediów, usłużnych komentatorów, ekspertów, no i samej dyplomacji. Do tego Rosja wykorzystuje rządowych historyków i pseudohistoryków, skupionych w prorządowych "towarzystwach historycznych", kierowanych czy to przez eksministra kultury Władimira Miedinskiego, czy to przez szefa Służby Wywiadu Zagranicznego, Siergieja Naryszkina.

Powiązany Artykuł

EN_01412164_1602_Forum w Jerozolimie_663x364.jpg
Ani słowa o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Taką wizję pokazano w filmie w Yad Vashem

W moim przekonaniu jednak propaganda nie tylko nie jest w stanie przekonać zagranicy co do słuszności putinowskich fantasmagorii historycznych, ale nawet co krytyczniej myślących Rosjan. Zwłaszcza że aż 40 proc. - co wychodzi z naszego badania - to ludzie, którzy solidaryzują się z antysowieckimi interpretacjami historycznymi lub uznają, że narody Europy Środkowej mają prawo mieć inną niż Rosjanie tożsamość historyczną.

Niebezpieczniejsza jest natomiast działalność różnych ekspertów czy historyków, często uznanych na Zachodzie, którzy - już to z powodu związków z Kremlem, już to z powodu patriotyzmu bądź niewiedzy - promują tezę, że nie tylko Putin manipuluje, ale i Polska manipuluje historią. Że jedni są warci drugich. Tego rodzaju argumenty - choć można też wykazać ich bezzasadność - padają jednak na podatny grunt u części elit zachodnich. U ludzi mających niewielką wiedzę o Polsce lub ideologicznie uprzedzonych do władz polskich. Dlatego tak ważna jest solidarność wszystkich Polaków - a także innych narodów regionu - w zwalczaniu tej propagandy Kremla.

Na postawie tych doświadczeń, jakie są Pańskie przewidywania co do dalszego przebiegu tych działań? Czy Moskwa będzie chciała skłócić nas z najbliższymi sąsiadami np. z Litwą lub Ukrainą?

To jest stały cel Kremla. Choćby pytania zadawane przez rosyjskich "żartownisiów" prezydentowi Andrzejowi Dudzie - mówię o głośnej obecnie sprawie - miały na celu, jak sądzę, wydobycie od głowy państwa polskiego deklaracji, która mogłaby zostać wykorzystana dla przedstawiania Polski jako państwa rewizjonistycznego, mającego pretensje terytorialne do sąsiadów.

Przypomnijmy zohydzanie Polski w rządowych mediach rosyjskich, które regularnie sączą przekaz o rzekomych pretensjach terytorialnych Polski wobec Ukrainy czy Białorusi. Przypomnijmy też działalność "nieznanych sprawców", niszczących polskie pomniki na Ukrainie i ukraińskie w Polsce. Nie sądzę jednak, aby Moskwie się faktycznie udało zasiać nieufność w relacjach między Polską a litewskimi czy ukraińskimi przyjaciółmi. Zbyt intensywne są związki Polaków, Litwinów i Ukraińców, aby to się udało. Zwłaszcza że autorzy prowokacji działają w sposób prymitywny.

Dziękuję za rozmowę.

***

Z dr. Łukaszem Adamskim, wicedyrektorem Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia rozmawiała Sabina Treffler, PolskieRadio24.pl.

Polecane

Wróć do strony głównej