Długa lista Trzaskowskiego. Niespełnione obietnice, kłamstwa i manipulacje

2020-07-10, 09:20

Długa lista Trzaskowskiego. Niespełnione obietnice, kłamstwa i manipulacje
W drugiej turze wyborów Rafał Trzaskowski rywalizuje z ubiegającym się o reelekcję urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą.Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Twierdził, że nie był posłem, kiedy w czasie rządów PO-PSL podwyższono wiek emerytalny. W Warszawie obiecywał darmowe żłobki, likwidację "kopciuchów" i darmowe przejazdy komunikacją miejską dla licealistów. W swoim programie mówi o środowisku, ale to w czasie jego prezydentury w stolicy doszło do awarii "Czajki" i ogromnej katastrofy ekologicznej. Lista niespełnionych obietnic, mijania się z prawdą i manipulacji Rafała Trzaskowskiego jest o wiele dłuższa.

Urzędujący prezydent Warszawy, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski ubiega się o urząd prezydenta Polski. Portal TVP Info przygotował zestawienie politycznych działań Kandydata KO. Przedstawiamy najważniejsze punkty.

Co z upamiętnieniem Lecha Kaczyńskiego?

Prezydent Lech Kaczyński zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej ponad 10 lat temu. W ciągu owych 10 lat Warszawą - miastem, w którym Lech Kaczyński przez ponad 3 lata był prezydentem - rządzili ważni politycy Platformy Obywatelskiej: Hanna Gronkiewicz-Waltz i Rafał Trzaskowski.

Powiązany Artykuł

1200_Trzaskowski_EN.jpg
Trzaskowski chce ul. Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Jankowski: wygląda to groteskowo

Pomimo tego, jak szczególną postacią dla Warszawy był Lech Kaczyński i jego niewątpliwych zasług dla miasta (to jemu zawdzięczamy budowę Muzeum Powstania Warszawskiego), do dziś nie doczekaliśmy się nazwania jego imieniem żadnej ze stołecznych ulic.

Próby takie podjęto wprawdzie w ramach tzw. dekomunizacji (w wyniku decyzji wojewody mazowieckiego imieniem Lecha Kaczyńskiego nazwano aleję Armii Ludowej), jednak Rafał Trzaskowski zaskarżył decyzję do sądu administracyjnego i doprowadził do przywrócenia poprzedniej nazwy.

Już w marciu 2019 roku, kiedy wiceprzewodniczący PO rządził Warszawą od kilku miesięcy, zapowiedział złożenie projektu w tej sprawie "po maratonie wyborczym" (w 2019 roku odbywały się wybory do Parlamentu Europejskiego i polskiego Sejmu). - Zgłoszę swoją konkretną propozycję, ale po wyborach parlamentarnych - deklarował. To jednak nie nastąpiło.

W kolejnych miesiącach kandydat KO niejednokrotnie twierdził, że chce, aby Lech Kaczyński miał swoją ulicę w Warszawie, nie uczynił w tym kierunku jednak niczego. W maju bieżącego roku, już jako kandydat na prezydenta RP, zadeklarował, że "jeśli zostanie prezydentem Rzeczypospolitej, będzie namawiał usilnie prezydenta stolicy z opozycji, który zajmie jego miejsce, żeby wystąpił z inicjatywą stworzenia w Warszawie ulicy Lecha Kaczyńskiego".

Warto dodać, że w 2020 roku w Warszawie jednej z ulic nadano imię Pawła Adamowicza - zamordowanego prezydenta Gdańska. Aby to było możliwe, Rafał Trzaskowski specjalnie skrócił okres 5 lat od śmierci przyszłego patrona ulicy, który obowiązuje w Warszawie.

500+ to "rozdawnictwo" czy "istotna część systemu"?

W maju w radiu TOK FM Rafał Trzaskowski odpowiadał na pytanie, czy podpisałby ustawę ograniczającą 500+, na przykład przez wprowadzenie progu dochodowego lub przywrócenie poprzedniej jego wersji, kiedy świadczenie przysługiwało dopiero na drugie dziecko. - 500+ jest niesłychanie istotną częścią naszego systemu pomocy wszystkim, którzy radzą sobie trochę gorzej - odparł.

Wiceprzewodniczący PO w swoim programie także podkreślił, że będzie bronić programu i zawetuje wszelkie próby jego ograniczenia lub wycofania. Tymczasem jeszcze w 2018 roku program ten - zdaniem Rafała Trzaskowskiego - był "rozdawnictwem" i "pułapką". - 500+, ten program rozdawnictwa, jest dużą pułapką dla Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Myśmy wydawali dokładnie takie same pieniądze, albo nawet większe, na wspieranie rodzin - mówił wówczas Rafał Trzaskowski.

Sprawa programu Rodzina 500+ jest w przypadku Rafała Trzaskowskiego jeszcze poważniejsza. W 2019 roku prezydent Warszawy oskarżał rząd o to, że nie przekazuje Warszawie środków na wypłacanie świadczenia lub robi to w ostatniej chwili. Z tego powodu mieszkańcy Warszawy mieli mieć problem z otrzymywaniem 500+.

Zupełnie inne informacje przekazała rzecznik wojewody mazowieckiego, która poinformowała, że na konta stołecznego ratusza środki zostały przekazane z rezerwą czasową i to na 2 miesiące do przodu, i nie wie "skąd informacje ratusza o brakujących środkach".

- Tego problemu w ogóle nie ma. Mówienie o nim to tworzenie wirtualnej rzeczywistości. Taka narracja prezydenta Trzaskowskiego podważa zaufanie do państwa - odniósł się do tego ówczesny senator Konstanty Radziwiłł.

Niespełnione obietnice

Rafał Trzaskowski od końca 2018 roku jest prezydentem Warszawy. Stanowisko objął po innej polityk PO - Hannie Gronkiewicz-Waltz. W kampanii wyborczej przedstawił szereg obietnic, z których część miał zrealizować niemal od razu - w pierwszym roku swojej kadencji.

Tak było na przykład ze słynnym posadzeniem miliona drzew, co miało nastąpić do 2020 roku. Temat ten pojawiał się nie tylko w wypowiedziach przyszłego prezydenta Warszawy, ale także w jego programie. Pytany o to przez dziennikarzy w trakcie trwającej kampanii, Rafał Trzaskowski stwierdził, że "ktoś źle usłyszał", ponieważ obietnica posadzenia miliona drzew dotyczyła... całej kadencji.

Na to stwierdzenie na Twitterze zareagował poseł Sebastian Kaleta, który przedstawił w formie wideo konkretne wypowiedzi i zapisy programowe z okresu kampanii samorządowej wiceprzewodniczącego PO.

O "milionie bezrobotnych"

W trakcie kampanii prezydenckiej Rafał Trzaskowski udał się m.in. w połowie czerwca do Wrocławia, gdzie oskarżył rząd i prezydenta o brak działań wobec kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa. - Dzisiaj w Polsce prawie milion osób straciło pracę. I też pytam pana prezydenta, dlaczego nie stoi pan przy tych wszystkich, których rząd pozostawił samym sobie? Co pan zrobił dla tych wszystkich, którzy tracą dziś pracę? - pytał prezydent Warszawy.

Powiązany Artykuł

tuba rtmid-20620051 1200.jpg
"Kpina z logiki". Kaleta o odrzuceniu pozwu wyborczego przeciwko Trzaskowskiemu

Część mediów szybko zwróciła uwagę na manipulację wiceprzewodniczącego PO. Z danych MRPiPS wynika, że bezrobotnych w Polsce było ok. 920 tys. W kwietniu - który był najgorszym pod tym względem miesiącem pandemii - pracę straciło ok. 56 tys. osób. W maju - ok 46 tys. W związku z tym sztab wyborczy Andrzeja Dudy wytoczył Rafałowi Trzaskowskiemu proces w trybie wyborczym.

Sąd odrzucił jednak argumentację sztabowców urzędującego prezydenta, stwierdzając, że słowo "dzisiaj" nie musi oznaczać "dzisiaj", tylko bliżej nieokreślony okres, a stwierdzenie o "milionie osób", które straciły pracę, nie musi odnosić się do osób, które straciły pracę, ale ogólnie do osób niepracujących.

Kto zmienia granice okręgów wyborczych?

W czasie kampanii wyborczej kandydat KO na prezydenta został zapytany o ewentualne przywrócenie dawnego województwa częstochowskiego. - PiS jak się zabiera do zmian map administracyjnych, to próbuje to robić tak, jak w województwie mazowieckim i w Warszawie, czyli próbuje wyrysować na nowo okręgi wyborcze, a wiadomo, że PiS-owi w tych sprawach nie można ufać - odpowiedział prezydent Warszawy.

Także w tym przypadku Rafałowi Trzaskowskiemu została wytknięta manipulacja. Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel stwierdził, że wiceprzewodniczący PO kłamie. - To PO, większość w radzie miasta wywodząca się z PO, przed wyborami samorządowymi zmieniała granice okręgów wyborczych. Protestowali przeciwko temu nie tylko radni PiS, ale również innych partii, ruchów miejskich - przypomniał Fogiel Trzaskowskiemu.

Jak podaje portal tvp.info, faktycznie w 2018 roku to warszawscy radni PO przygotowali projekt zmiany granic okręgów wyborczych, co spotkało się ze sprzeciwem m.in. stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które twierdziło, że projekt miał "powycinać małe komitety".

Czytaj również:

Sprawa wieku emerytalnego

Głośna była wypowiedź prezydenta Warszawy w Sorkwitach na Mazurach, gdzie Rafał Trzaskowski odpowiadał na pytanie dziennikarki TVP ws. wieku emerytalnego. Reporterka zwróciła uwagę na to, że "cztery lata temu jako poseł głosował przeciwko" obniżeniu wieku przejścia na emeryturę.

- Cztery lata temu nie byłem posłem - odpowiedział kandydat KO. Po konferencji prasowej podszedł do niego członek sztabu wyborczego Sławomir Nitras, objął go i coś powiedział na ucho. - Pan poseł zwrócił mi uwagę: oczywiście cztery lata temu byłem posłem, i to bardzo dumnym, ale nie głosowaliśmy wtedy podwyższenia ani obniżenia wieku emerytalnego - dopowiedział wówczas Trzaskowski, znów mijając się z prawdą.

W grudniu 2015 roku do Sejmu trafił projekt prezydencki ws. obniżenia wieku emerytalnego, przeciwko któremu zagłosował poseł PO Rafał Trzaskowski. Następnie, po przeprocedowaniu projektu w parlamencie, w listopadzie 2016 roku Rafał Trzaskowski zagłosował przeciwko przyjęciu ostatecznej ustawy.

Rafał Trzaskowski dopiero za trzecim podejściem przyznał się do głosowania przeciwko obniżeniu wieku emerytalnego.

Zarzut o brak aktywności prezydenta

Tego samego dnia Trzaskowski zarzucił prezydentowi Andrzejowi Dudzie małą aktywność i brak inicjatywy ustawodawczej. Tymczasem, prezydent złożył w Sejmie 31 projektów ustaw.

To więcej niż Aleksander Kwaśniewski (w obu swoich kadencjach liczonych osobno), więcej także od Bronisława Komorowskiego. Właśnie prezydencką inicjatywą ustawodawczą było obniżenie wieku emerytalnego do poprzedniego poziomu.

"Za a nawet przeciw" ws. adopcji dzieci przez pary homoseksualne

Rafał Trzaskowski jawi się jako kandydat bardzo postępowy, pojawiał się na paradach równości, zaś w swoim programie wpisał punkt dotyczący wprowadzenia związków partnerskich. Jednak podczas tzw. areny prezydenckiej (alternatywnej debaty zorganizowanej przez sztab wyborczy Trzaskowskiego) w odpowiedzi na pytanie o to zagadnienie podkreślił, że "nigdy nie ukrywał jednak, że jest przeciw adopcji (dzieci przez pary jednopłciowe)".

Powiązany Artykuł

Sebastian Kaleta PAP-1200.jpg
Kaleta: jak Trzaskowski wygra, pierwszeństwo będą miały takie projekty jak karta LGBT

Wydawać się może, że ta deklaracja jest jednoznaczna, jednak inaczej to wygląda w kontekście opublikowanego przed I turą wyborów programu wyborczego wiceprzewodniczącego PO. Tam bowiem można było przeczytać: "w ramach przysługującej mi inicjatywy ustawodawczej przedstawię projekt ustawy o związkach partnerskich, zgodny z założeniami poselskiego projektu złożonego do Sejmu w poprzedniej kadencji".

Tymczasem w poprzedniej kadencji Sejmu (czyli w VIII) jedynym projektem dotyczącym związków partnerskich był ten złożony przez Nowoczesną na początku 2018 roku. W nim zaś widnieje zapis: "płeć partnera przysposabiającego nie może być podstawą odmowy przysposobienia przez sąd".

Niedawno program Rafała Trzaskowskiego został zmieniony, w zapisie zaś dotyczącym związków partnerskich dodano przypis, że projekt z "poprzedniej kadencji", to projekt "Ustawy o umowie partnerskiej" posła Artura Dunina z maja 2013 roku (czyli z VII kadencji Sejmu), znacznie bardziej konserwatywny od tego Nowoczesnej.

Co z małżeństwami homoseksualnymi?

Sprawy ideologiczne - szczególnie w przypadku wyboru prezydenta - mają dla wyborców duże znaczenie. Tych jednak Rafał Trzaskowski unika jak ognia, bo wie, że mogłyby bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Sprawa ta ma znaczenie tym większe, że jedną z pierwszych inicjatyw Rafała Trzaskowskiego po objęciu urzędu prezydenta Warszawy, było podpisanie Karty LGBT+.

On sam deklarował także, że jest zwolennikiem małżeństw homoseksualnych. - Bardzo bym chciał być pierwszym prezydentem Warszawy, który mógłby takiego ślubu udzielić. Takie są moje osobiste przekonania - mówił w 2018 roku.

Teraz jednak, kiedy padają pytania dziennikarskie w tej sprawie, Rafał Trzaskowski bawi się "w kotka i myszkę", używając okrągłych zdań i nie podając żadnych konkretów, zbywając pytających stwierdzeniami, że "wielokrotnie wypowiadał się już w tej sprawie".

"Program pisany na kolanie"

Rafał Trzaskowski tuż przed I turą wyborów opublikował swój program wyborczy. Trudno było się do niego odnieść kontrkandydatom, a także mediom, ponieważ w rzeczywistości miały na to dosłownie jeden dzień. Pomimo że program pojawił się tak późno, nie sprawia wrażenia dokumentu przemyślanego. Raczej "pisanego na kolanie", jak określali go liczni politycy PiS.

Widać to między innymi w deklaracji, że "pierwszą inicjatywą ustawodawczą będzie projekt ustawy o zwiększeniu finansowania służby zdrowia do 6 proc. PKB". Jest to o tyle interesujące, że... taka ustawa już jest podpisana. Dwa lata temu zrobił to Andrzej Duda. Ustawa zakłada sukcesywny wzrost finansowania służby zdrowia aż do 6 proc. PKB do 2025 roku.

Podobna sytuacja jest z Wojskami Obrony Terytorialnej. Jedną rzeczą jest to, że służba wielokrotnie krytykowana była przez środowisko związane z kandydatem, a były szef MON z ramienia Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak zapowiadał wręcz jej likwidację. Teraz kandydat KO na prezydenta zapowiada jednak utrzymanie WOT.

Druga sprawa jest taka, że w programie Rafała Trzaskowskiego znalazł się zapis o podporządkowaniu WOT Dowódcy Wojsk Lądowych. Tymczasem Dowództwo Wojsk Lądowych zostało zlikwidowane... w 2014 roku przez Platformę Obywatelską. Kandydatowi na prezydenta z jej ramienia wytknął to minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

Żłobki i "kopciuchy"

Rafał Trzaskowski w kampanii prezydenckiej chętnie chwali się swoimi "osiągnięciami" z Warszawy. Tymczasem jego niespełnione obietnice mnożą się i mnożą.

Wśród nich wymienić można m.in. darmowe żłobki dla każdego warszawskiego dziecka. "Miasto zapłaci za miejsca w żłobkach prywatnych, jeśli zabraknie miejsc w publicznych" - deklarował kandydat PO na prezydenta Warszawy w 2018 roku. Jak podaje portal tvp.info, "w tej chwili na 21 tys. miejsc te kryteria spełnia tylko 13 tys.".

Powiązany Artykuł

smog.jpg
Miał zlikwidować wszystkie "kopciuchy" w Warszawie. Kolejna niedotrzymana obietnica Trzaskowskiego

Ponadto dziennikarze portalu dodają, że skontaktowali się z niektórymi warszawskimi żłobkami, gdzie zapoznali się z realiami cenowymi. - Czesne 1,5 tys. zł plus około 300 zł miesięcznie za wyżywienie - poinformowano w jednej ze stołecznych placówek. Jedna z dyrektorek żłobków podkreśliła, że umowy z miastem nie podpisała, bo "jest nieopłacalna".

Kolejną obietnicą Rafała Trzaskowskiego w Warszawie było zlikwidowanie "kopciuchów" - pieców węglowych, które są jednym z głównych powodów powstawania smogu zimą. Rafał Trzaskowski pytany o tę sprawę w TOK FM przed kilkoma dniami stwierdził - podobnie jak w przypadku miliona drzew - że to był plan przewidziany na całą kadencję.

Błąd wytknął mu europarlamentarzysta PiS Patryk Jaki, w 2018 roku kontrkandydat Rafała Trzaskowskiego do fotela prezydenta Warszawy. "Kolejny raz złapany na kłamstwie" - napisał Jaki, zamieszczając w sieci film, na którym wyraźnie słychać, jak Trzaskowski, składając obietnicę, określa jej ramy czasowe - "do 2020 roku".

Jeszcze jedną niespełnioną obietnicą Rafała Trzaskowskiego w Warszawie jest sprawa darmowej komunikacji miejskiej dla licealistów. Niecały rok po objęciu urzędu ratusz stwierdził, że tego projektu nie będzie realizować, co wytłumaczył "niekorzystną dla samorządów lokalnych polityką centralną".

W lutym bieżącego roku mieszkańcy Ursynowa wypomnieli Rafałowi Trzaskowskiemu niespełnioną obietnicę, na co on odpowiedział, że "sam ma córkę w liceum, chciałby się wywiązać z tej obietnicy". W tej sprawie jednak dotąd nic się nie zmieniło.

Jeszcze nie wygrał wyborów, a obietnica już spełniona... przez PiS

Rafał Trzaskowski w swoim programie prezydenckim obiecał rzecz niezwykle ważną dla wszystkich twórców i artystów. Prezydent Warszawy chce przywrócenia możliwości odliczania 50 proc. kosztów uzyskania przychodu, bez górnego limitu. Polityk przyznał, że zmiana tych przepisów była błędem jego macierzystej partii - Platformy Obywatelskiej.

W tej sprawie przyznał mu rację minister kultury, wicepremier Piotr Gliński. Zwrócił jednak uwagę, że błąd ten... został już naprawiony przez PiS i prezydenta Andrzeja Dudę.

"Ekologiczny" prezydent?

Rafał Trzaskowski próbuje przedstawiać siebie jako kandydata dbającego o środowisko i mogącego liczyć na poparcie środowisk proekologicznych w Polsce. Ani on, ani wspierające go środowiska, nie zwracają uwagi na to, że właśnie za jego rządów doszło do największego w ostatnich czasach zanieczyszczenia Wisły z powodu niekontrolowanego zrzutu nieczystości do rzeki po awarii kolektora przesyłowego oczyszczalni ścieków "Czajka".

Ostatnio Rafał Trzaskowski, chcąc znów pozować na kandydata ekologicznego, wystąpił właśnie w tej oczyszczalni ścieków, prezentując nowo wybudowany zbiornik retencyjny. - To jeden z największych zbiorników retencyjnych w Europie - mówił wiceprzewodniczący PO, podkreślając, że walka z kryzysem klimatycznym powinna być priorytetem prezydenta, tymczasem - jego zdaniem - PiS "niestety odwraca się od tego wyzwania".

Politycy PiS prowadzący kontrolę w "Czajce" zwrócili uwagę na manipulację prezydenta Warszawy, który "zapomniał" wspomnieć, że zbiornik retencyjny, a także inne inwestycje realizowane przez MPWiK rząd wsparł dofinansowaniem w kwocie 1,25 mld zł.

Czytaj również:

Atak Nitrasa powodem do śmiechu

Przy okazji prezentacji owego zbiornika retencyjnego doszło do skandalicznego zdarzenia. Posłowie Sebastian Kaleta i Jacek Ozdoba chcieli o "zapomnianym" przez Rafała Trzaskowskiego dofinansowaniu przypomnieć mu podczas konferencji prasowej. Nie udało im się jednak na nią dostać, ponieważ Sebastian Kaleta został siłą powstrzymany przez Sławomira Nitrasa.

Powiązany Artykuł

pap_nitras 1200.jpg
"Jest osobą bardzo niebezpieczną dla otoczenia". PiS żąda usunięcia Nitrasa ze sztabu Trzaskowskiego

Na nagraniach z wydarzenia wyraźnie widać, że Kaleta chce wejść po schodach, tymczasem Nitras gwałtownie łapie go w pół i próbuje z tych schodów ściągnąć. Zapytany o to Rafał Trzaskowski ze śmiechem stwierdził, że "Sławomir Nitras dbał o to, by pan minister nie osunął się z tych schodów"

tvp.info, warszawa.naszemiasto.pl, bialystokonline.pl, jmo

Polecane

Wróć do strony głównej