"Nieprawdziwe informacje". Resort zdrowia żąda od "GW" sprostowania artykułu o respiratorach

2020-06-10, 12:15

"Nieprawdziwe informacje". Resort zdrowia żąda od "GW" sprostowania artykułu o respiratorach
Siedziba "Gazety Wyborczej". Foto: shutterstock/kolbet

Ministerstwo Zdrowia wystąpiło w środę do "Gazety Wyborczej" o sprostowanie treści artykułu z 10 czerwca 2020 r. "Respiratory od handlarza bronią to widmo" opublikowanego na łamach gazety i na portalu Wyborcza.pl.

"Nieprawdą jest, że spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu. Nieprawdziwe tym samym jest również stwierdzenie, że firma nie dostarczy ani jednego aparatu. Firma E&K dostarczyła pierwszą partię 50 respiratorów, które znajdują się w magazynie Agencji Rezerw Materiałowych. Kolejne dostawy będą realizowane jeszcze w czerwcu" - głosi sprostowanie skierowane do redaktora naczelnego gazety Adama Michnika i do redaktora naczelnego portalu Wyborcza.pl Jarosława Kurskiego.

Powiązany Artykuł

1200_Cieszyński_EN.jpg
"Domagamy się sprostowania tych kłamliwych informacji". Wiceminister zdrowia o publikacji "GW"

>>>[CZYTAJ WIĘCEJ] Dworczyk o atakach na Szumowskiego: skoordynowana akcja, w której prym wiedzie "Wyborcza" i Giertych

"Nieprawdziwą jest również informacja, jakoby minister Janusz Cieszyński unikał składania podpisu na jakichkolwiek umowach ws. zakupów związanych z epidemią. Minister Cieszyński podpisał się m.in. pod umową na zakup respiratorów" - zaznaczono dodatkowo w sprostowaniu do redaktora naczelnego portalu.

Publikacja "Wyborczej"

Gazeta 10 czerwca napisała m.in., że "należąca do handlarza bronią spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu. I nie dostarczy, bo ich producenci zaprzeczają, że mieli z E&K jakikolwiek kontakt".

Jak zaznaczono dalej, z nieoficjalnych informacji wynika, że "Janusz Cieszyński unika składania podpisu na jakichkolwiek umowach ws. zakupów związanych z epidemią. Robią to za niego podległe mu dyrektorki" - podano.

jp

Polecane

Wróć do strony głównej