"Poproszę o wotum zaufania". Budka weźmie odpowiedzialność za ewentualną katastrofę wyborczą Trzaskowskiego

2020-05-30, 14:20

"Poproszę o wotum zaufania". Budka weźmie odpowiedzialność za ewentualną katastrofę wyborczą Trzaskowskiego
Kandydat PO w wyborach na prezydenta RP Rafał Trzaskowski i przewodniczący PO Borys Budka. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

- Jeżeli nastąpi katastrofa wyborcza, to poproszę o wotum zaufania ze strony Rady Krajowej - powiedział szef PO Borys Budka w rozmowie z Magazynem TVN24. Jak ocenił, brak Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów może być początkiem końca Platformy.

W sobotnim wywiadzie dla Magazynu TVN24  Borys Budka zdradza kulisy zmiany kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Wskazuje, że KO potrzebowała nowego impulsu, co wynikało zarówno z badań, jak i z rozmów z ludźmi. - Wszyscy bardzo doceniali Kidawę-Błońską i jej starania o to, by wybory w maju się nie odbyły, ale na tych rywali, na Andrzeja Dudę w pandemii - potrzebowaliśmy fightera - mówił.

Jak ocenił, decyzja o tym, że Małgorzata Kidawa-Błońska nie weźmie udziału w "cyrku Kaczyńskiego", jakim byłyby "Sasinowe" wybory w maju, była słuszna. Jednak zdaniem szefa PO, błędem był termin i sposób komunikacji tej decyzji, jego zdaniem, absolutnie niezrozumiały dla części opinii publicznej.

Powiązany Artykuł

Rafał Trzaskowski twitter 1200.jpg
Podpisy i popisy

>>> [CZYTAJ RÓWNIEŻ] Trzaskowski powinien dotować pub combat

Borys Budka poinformował, że bojkot wyborów wymyślił sztab kandydatki, a on sam nie bierze za to odpowiedzialności.

- Powiem więcej, dzień wcześniej był zarząd Platformy i ustaliliśmy coś innego. Że będziemy podejmować działania, by wspólnie z innymi kandydatami demokratycznej opozycji wpłynąć na przesunięcie terminu wyborów na bezpieczny czas. Decyzja o bojkocie, a potem sposób jej komunikowania daleki był od ideałów skutecznej kampanii, mówiąc wyjątkowo delikatnie. Za ten błąd sztabowców największą, osobistą cenę poniosła Małgorzata Kidawa-Błońska - ocenił.

"Nowe zasady gry"

Borys Budka stwierdził też, że zmiana daty wyborów stała się szansą, którą KO zamierza wykorzystać. - Po tym, jak wybory nie odbyły się w maju, zasady gry się zmieniły. Nie mogliśmy jako Koalicja Obywatelska uznać, że nic się nie stało. A nowe zasady gry oznaczały także nowego kandydata. Rafał Trzaskowski to był dla mnie naturalny kandydat - podkreślił.

Szef PO przyznaje też, że jest wdzięczny Jarosławowi Gowinowi za to "koło ratunkowe". - Gowin spełnił to, na co się umówiliśmy. Wspólnie wyrzuciliśmy do kosza majowe wybory - niebezpieczne i nieuczciwe. Teraz to PKW i samorządy muszą je przeprowadzić - oświadczył.

Na pytanie, czy ma świadomość, że bierze pełną odpowiedzialność za Rafała Trzaskowskiego, Budka powiedział, że tak. Dopytywany, czy jeżeli Rafał Trzaskowski nie dostanie się do drugiej tury, podda się weryfikacji partii jako przewodniczący, szef PO odpowiedział, że nie ma z tym problemu. - Jeżeli nastąpi katastrofa wyborcza, to poproszę o wotum zaufania ze strony Rady Krajowej" - zapowiedział. W ocenie Budki, brak Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów może być początkiem końca Platformy.

"Już rozdzielali stanowiska"

Wymiana kandydata na prezydenta - relacjonował Budka - odbywała się w porozumieniu z Małgorzatą Kidawą-Błońską. - To były trudne, ale rzeczowe rozmowy - mówił.

Powiązany Artykuł

shutterstock_schetyna 1200.jpg
"Grzegorz nie zawsze pomagał, Małgosia mocno to przeżyła". Budka skrytykował Schetynę

>>> [CZYTAJ RÓWNIEŻ] "To straszne i żenujące". Scheuring-Wielgus krytykuje Arłukowicza za kampanię Kidawy

- Bywa tak, że to nie kandydat, ale jego otoczenie, osoby wokół, które już rozdzielały stanowiska w pałacu, nie potrafiły zrozumieć, że to z tym kandydatem już dalej nie pojedzie i namawiali ją do tego, żeby nie rezygnowała - wskazywał Budka. Dopytywany, czy chodzi o Grzegorza Schetynę, Borys Budka odpowiada, że nie wie, kto na nią naciskał, ale było to niepotrzebne.

W jego ocenie niepotrzebny był także wpis Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Twitterze 13 maja: "Prowadź mnie, podążaj za mną albo zejdź mi z drogi". - Uważam, że to także było niepotrzebne. Tak jak to samotne wyjście, gdy dzień później rano Małgorzata ogłaszała rezygnację. Wiem, że chciała pokazać, że to jej samodzielna decyzja, nie bacząc na to, jak to zostanie odebrane. A wszyscy odebrali to tak, jakbyśmy ją zostawili. A wszyscy liderzy Koalicji Obywatelskiej byli gotowi wyjść, by podziękować naszej kandydatce za to, co zrobiła. Że doprowadziła do wyrzucenia do kosza "sasinowych" wyborów - mówił.

jp

Polecane

Wróć do strony głównej