Sprawa awantury w redakcji "Wprost" po aferze taśmowej. Są wyroki dla dziennikarzy

2020-02-06, 09:20

Sprawa awantury w redakcji "Wprost" po aferze taśmowej. Są wyroki dla dziennikarzy
Sylwester Latkowski i Michał Majewski. Foto: PAP/Radek Pietruszka

Były dziennikarz tygodnika Michał Majewski i wydawca czasopisma Michał M. Lisiecki usłyszeli wyroki skazujące w związku z głośną sprawą z 2014 roku. W siedzibie redakcji doszło wówczas do szarpaniny pomiędzy agentami ABW a redaktorem naczelnym Sylwestrem Latkowskim, któremu próbowano odebrać laptop. Historia była pokłosiem wybuchu tzw. afery taśmowej.

W połowie czerwca 2014 roku tygodnik "Wprost" opublikował na swojej stronie internetowej pierwsze związane z tzw. aferą taśmową nagrania oraz - w wydaniu papierowym - stenogramy nagrań. Na nagraniach można było usłyszeć m.in. ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza i prezesa NBP Marka Belkę.

Powiązany Artykuł

Latkowski663.jpg
Szarpanina w redakcji "Wprost". Dziennikarze nie oddali nagrań

Awantura w redakcji "Wprost"

Kilka dni później do redakcji tygodnika wkroczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w towarzystwie prokuratora. Od dziennikarzy zażądano nośników z nagraniami rozmów polityków, a kiedy okazało się, że redakcja takowych nie posiada (nagrania były pobierane z tzw. chmury), zażądano wydania laptopa z dostępem do nagrań.

Na to redaktor naczelny Sylwester Latkowski nie mógł się zgodzić, uzasadniając, że na komputerze znajduje się wiele materiałów związanych z innymi artykułami oraz potrzebnych do przygotowania następnego numeru. Wówczas służby przystąpiły do próby odebrania redaktorowi naczelnemu laptopa. W gabinecie doszło do szarpaniny, a już chwilę później wkroczyli do niego pracownicy "Wprost" i dziennikarze innych mediów, którzy monitorowali wydarzenia. Służby musiały się wycofać.


Skazani dziennikarze

W związku z wydarzeniami w redakcji tygodnika przed kilkoma dniami zapadł wyrok w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy. W sprawie oskarżeni byli dwaj uczestnicy wydarzeń - były dziennikarz "Wprost" Michał Majewski i wydawca tygodnika Michał M. Lisiecki. Obaj usłyszeli wyroki grzywny, odpowiednio 18 i 20 tys. zł.

W ustnym uzasadnieniu wyroku, o czym napisał Majewski, sędzia Monika Tkaczyk-Turek wskazała, że dziennikarze złamali 224 par. 2 kodeksu karnego, który mówi, że "karze podlega, kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego albo osoby do pomocy mu przybranej do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej".

>>> [CZYTAJ RÓWNIEŻ] Cezary Gmyz: afera podsłuchowa pokazała, że mieliśmy państwo ze słomy

Jak tłumaczy Michał Majewski, w tym przypadku nie ma mowy o złamaniu wskazanego przepisu, bowiem w trakcie wydarzeń z 2014 roku ani nie stosował przemocy, ani groźby. Dziennikarz zamieścił na Twitterze odnośnik do swojego artykułu, w którym wyjaśnia wszystkie szczegóły sprawy.

"Nie ma jeszcze pisemnego uzasadnienia, ale obecni na sali adwokaci przekazali mi ustne motywy wyroku wydanego przez Monikę Tkaczyk-Turek. Oceniam go jako decyzję rutynową, sztampową, w jakimś sensie niestety infantylną, bo nie zostały wzięte pod uwagę - ważne w tym przypadku - szerszy kontekst i okoliczności wydarzenia" - napisał dziennikarz i zapowiedział apelację.

Powiązany Artykuł

1200px-Restauracja_Sowa_i_Przyjaciele_w_Warszawie  1200.jpg
Sylwester Latkowski o konsekwencjach afery podsłuchowej

Oburzenie środowiska

Po opublikowaniu przez Michała Majewskiego na Twitterze informacji o skazaniu wsparcie i oburzenia wyrokiem okazało wielu dziennikarzy z całej Polski. "

Zaskakujące. I pokazujące, że to zawód wysokiego ryzyka. Pewnie dlatego coraz mniej dziennikarzy ma ochotę się narażać. Trzymam kciuki za apelację. Ten wyrok to kuriozum" - oceniła Katarzyna Włodkowska z "Gazety Wyborczej".

Patryk Słowik z "Dziennika Gazety Prawnej" nazwał wyrok "absurdem", a Marcin Makowski z wp.pl i "Do Rzeczy" - skandalem. Dziennikarz śledczy z "Gazety Polskiej" Piotr Nisztor, który jako pierwszy ujawnił informacje o aferze taśmowej, stwierdził z kolei, że skazuje się dziennikarza broniącego tajemnicy dziennikarskiej, a bezkarni pozostają agenci ABW, którzy nielegalnie wkroczyli do redakcji. "Podobnie zresztą jak wszyscy inni funkcjonariusze służb, którzy nielegalnie inwigilowali nas po ujawnieniu afery taśmowej. I gdzie sprawiedliwość?" - pyta Nisztor.

>>> [ZOBACZ TAKŻE] D. Tusk obciążony bagażem kilku lat rządów. Oto niektóre kontrowersyjne decyzje

Część dziennikarzy i blogerów, komentujących tę informację, wskazała z kolei, że sędzia Monika Tkaczyk-Turek, która wydała wyrok, znajduje się na tzw. liście Ewy Siedleckiej, zwanej listą "Sędziów Wolności". Są to sędziowie, którzy - jak pisze twórczyni listy, Ewa Siedlecka, publicystka "Polityki" - wydają wyroki zgodne z prawem, ale nie pomyśli władzy, są szczególnie aktywni w środowisku, krytykują działania rządu czy spotkały ich represje ze strony ekipy obecnie rządzącej.

wirtualnemedia.pl, wprost.pl, archiwumosiatynskiego.pl, jmo

Polecane

Wróć do strony głównej