Afera Amber Gold. M. Wasserman: raport z prac komisji trafi do Sejmu tuż po wyborach

2019-09-18, 11:02

Afera Amber Gold. M. Wasserman: raport z prac komisji trafi do Sejmu tuż po wyborach
Małgorzata Wassermann. Foto: PAP/Piotr Nowak

Na wznowionym po wyborach posiedzeniu Sejmu, posłowie zapoznają się z raportem komisji śledczej ds. Amber Gold. Stanowisko komisji przedstawi Jarosław Krajewski, a Małgorzata Wassermann przedstawi zdanie klubu PiS. - Nie mam z tym problemu - mówiła w Radiu ZET przewodnicząca komisji śledczej.

Małgorzata Wassermann była pytana, dlaczego to nie ona - jako szefowa komisji - będzie sprawozdawcą. - Czysta pomyłka (...) debata w Sejmie jest tylko debatą w Sejmie, raport jest przyjęty i tu nie ma żadnego głosowania w Sejmie (...). Sytuacja wyglądała w ten sposób, że jest możliwość taka, że może być debata, może debaty nie być. Uzyskałam informację, że przyjęcie raportu na komisji kończy pracę i w zasadzie zakończyłam komisję i w tym momencie ktoś krzyknął do mnie z doradców: "proszę jeszcze wyznaczyć sprawozdawcę", więc ja po prostu takim odruchem powiedziałam: Jarek Krajewski - powiedziała Małgorzata Wassermann.

Powiązany Artykuł

pap amber gold 12200.jpg
Amber Gold: wielka afera, wielkie straty. Zniknęło ponad 850 mln złotych

- Ja będę prezentowała stanowisko klubu PiS w tym zakresie, ale żeby było jasne, nie mam z tym najmniejszego problemu, ponieważ my pracowaliśmy (z Jarosławem Krajewskim) absolutnie wspólnie, uzupełnialiśmy się - zaznaczyła posłanka.

M. Wassermann: raport jest rzetelny, nie był pisany ku zadowoleniu

Małgorzata Wassermann była też pytana, czy władze PiS są zadowolone z wyników raportu. - Mnie jest trudno powiedzieć, czy są zadowolone, ponieważ ja tego raportu nie pisałam ku zadowoleniu kogokolwiek. Pisałam go w sposób uczciwy, rzetelny, jest napisany tak, jak pisze się dokumenty prawnicze i przede wszystkim stanowi on w największej części materiał dowodowy dla ludzi pokrzywdzonych - powiedziała.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Małgorzata Wassermann o Amber Gold: służby specjalne zaprzepaściły bezcenny materiał dowodowy

Na pytanie, czy w PiS nie liczono, że raport komisji miał pogrążyć b. premiera Donalda Tuska, odpowiedziała: "Nigdy nie były formułowane takie oczekiwania w stosunku ani do mnie, ani do komisji". - Nigdy nie spotkałam się z sytuacją, aby ktokolwiek powiedział mi jak mam prowadzić komisję, kogo mam wzywać jako świadka, jak mam prowadzić przesłuchanie albo jakie mają być wnioski - zapewniła Wassermann.

"Marcin P. był słupem"

Podkreśliła, że nie ma wątpliwości, iż twórca Amber Gold Marcin P. był "słupem" i był nad nim parasol ochronny, ale "nie były i nie będą naciągane żadne inne wnioski". - Jeżeli oczekiwania opinii publicznej były takie, że Donald Tusk wyjdzie w kajdankach, to przykro mi, ale ja nie pracuję pod opinię publiczną. Jestem prawnikiem, cenię sobie swoje nazwisko - powiedziała Małgorzata Wassermann.

Raport końcowy ze swoich prac wraz z poprawkami komisja ds. Amber Gold przyjęła w połowie czerwca. Posłowie Krzysztof Brejza (PO-KO), Witold Zembaczyński (PO-KO) i Krzysztof Paszyk (PSL-UED) zapowiedzieli wówczas złożenie zdań odrębnych. Sprawozdawcą komisji będzie Jarosław Krajewski.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Komisja ds. Amber Gold przyjmie jutro raport końcowy. Tylko poseł PSL zgłosił poprawki

Konkluzją zawartą w raporcie jest stwierdzenie, iż "w ocenie komisji śledczej powstanie i ekspansja Grupy Amber Gold były wynikiem słabości państwa, dysfunkcjonalności organów stojących na straży praworządności i wymiaru sprawiedliwości, systemowych luk prawnych, bierności i pobłażliwości aparatu urzędniczego, a także braku stosowania przepisów prawa przez organy władzy publicznej".

Premier "nie zapewnił koordynacji"

- Czynnikiem sprzyjającym powstaniu i rozwojowi Grupy Amber Gold było nieprawidłowe funkcjonowanie sądów nadzorujących wykonanie wcześniejszych wyroków wobec Marcina P. (twórcy Amber Gold - przyp. red.), a także kuratorów sądowych - czytamy we wnioskach końcowych raportu. Podkreślono też, że w sprawie Amber Gold, Tusk "nie zapewnił koordynacji prac organów administracji rządowej".

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. Ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.


mbl

Polecane

Wróć do strony głównej