Burze w Tatrach: służby ratunkowe nie dały się zaskoczyć. Naczelnik TOPR przyznaje - skala akcji nigdy niespotykana

2019-08-23, 16:48

Burze w Tatrach: służby ratunkowe nie dały się zaskoczyć. Naczelnik TOPR przyznaje - skala akcji nigdy niespotykana
Śmigłowiec TOPR na lądowisku przed szpitalem w Zakopanem. Foto: PAP/Grzegorz Momot

Ratownicy kontynuują akcę poszukiwaczą osób, które mogły na noc pozostać w górach. Spośród możliwych zaginionych zgłoszonych rano wszyscy zostali odnalezieni. Naczelnik TOPR Jan Krzysztof wyjaśnia, że mimo wielkiego skomplikowania operacji w 4 godziny wszyscy, którzy potrzebowali pomocy byli bezpiecznie wyprowadzeni z gór.

Posłuchaj

Roman Wieczorek: policja dotarła do wszystkich poszukiwanych (IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • Po burzach w Tatrach nadal trwa akcja poszukiwawcza możliwych zaginionych osób
  • Cztery osoby rażone piorunem nie żyją, 157 osób otrzymało pomoc w szpitalach
  • Rażenia nastąpiły wokół szczytu Giewontu oraz Czerwonych Wierchów
  • Służby ratunkowe w bardzo krótkim czasie udzieliły niebędnej pomocy wszystkim poszkodowanym
  • W działania ratunkowe zaangażowany był m.in. TOPR, GOPR, straż pożarna, śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i policja

Mimo, że odnaleziono wszystkie zgłoszone osoby, napływają kolejne zgłoszenia, które są weryfikowane. Sprawdzone mogą zostać Hala Kondratowa oraz rejony Tatr Zachodnich.

Policja zakończyła poszukiwania w rejonie Giewontu, znalazła tam tylko drobny sprzęt turystyczny. - Nie znaleźliśmy żadnych osób, które mogłyby ewentualnie potrzebować pomocy - poinformował rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek. 

Sprawdzanie północnej ściany Giewontu zakończyła także załoga śmigłowca TOPR i też nie natrafiła na żadną osobę potrzebująca pomocy. - Skończyliśmy poszukiwania, ale w każdej chwili mogą pojawić się nowe okoliczności. Jesteśmy na to gotowi - dodał rzecznik.

Najtrudniejsza akcja ratunkowa od lat

Gwałtowna burza rozpoczęła się wczoraj o 13:30. Trwała około godziny. Piorun uderzył między innymi w Hali Kondratowej oraz w kopułę szczytową Giewontu, rażąc kolejno osoby trzymające się łańcuchów. W wyniku burzy zginęły cztery osoby, a szpitale udzieliły pomocy 157 poszkodowanym. W szpitalach wciąż przebywa ponad 30 rannych turystów. Po słowackiej stronie zginął czeski turysta, a dwie osoby zostały ranne.

Naczelnik gównych służb ratunkowych w polskich Tatrach zaznaczył, że skala wczorajszej akcji ratowniczej była ogromna, w polskich górach nigdy niespotykana. - Jestem dumny ze swoich ratowników. Korzystając z okazji chciałbym też podziękować wszystkim służbom, które nas wspierały. Dla ratowników było to ogromne wyzwanie, w którym uczestniczyło wiele służb - podkreślił Krzysztof.

>>> Zobacz także: Burza w Tatrach. 34 osoby wciąż pozostają w szpitalach

- Oceniamy na gorąco, że naprawdę bardzo dobrze to wszystko poszło, w bardzo krótkim czasie, w zasadzie w 4 godziny wszyscy, którzy potrzebowali pomocy byli tutaj na dole. Ponad 80 osób z TOPR było zaangażowanych bezpośrednio na miejscu, bo to główne działanie. Bezpośrednio w rejonie Giewontu, gdzie było najwięcej pracy, byli nasi ratownicy. Wspierali nas ratownicy GOPR z grupy podhalańskiej i oczywiście duża grupa strażaków. Szacujemy, że ponad 180 ratowników brało bezpośredni udział w tych działaniach - mówił.

Powiązany Artykuł

Morawiecki tatry PAP-1200.jpg
Premier: najgłębsze wyrazy współczucia dla rodzin zmarłych osób

Zaangażowanym w akcję ratunkową w Tatrach podziękował premier Mateusz Morawiecki. We wpisie na Twitterze wyraził wdzięczność ratownikom TOPR i GOPR a także Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu, straży pożarnej, policji i służbom medycznym. "Dziękuję także turystom i zakopiańczykom, którzy bezinteresownie włączyli się w pomoc. Bliskim i rodzinom wszystkich ofiar składam wyrazy współczucia" - napisał szef rządu.

Wyrazy współczucia wszystkim dotkniętych kataklizmem w Tatrach złożył także prezydent Andrzej Duda.

Naczelnik TOPR dodał, że w akcji wzięły udział, poza śmigłowcem TOPR, cztery śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Podkreślił, że ratownikom pomagali m.in. turyści.

- Do tej akcji włączyły się wszystkie osoby, które były na miejscu. Jeden z turystów, który był ratownikiem medycznym, niezwykle pomagał w tej pracy, czy w samym schronisku na Kondratowej, gdzie mieliśmy po prostu szpital zrobiony - to była ogromna grupa ludzi do takiej pierwszej pomocy, selekcjonowania i uznawania kto do transportu, a kto jeszcze może poczekać. Tutaj cała okolica - wszystkie restauracje nas wspierały w postaci zaproszenia na posiłki, dojeżdżały posiłki na miejsce bez żadnych zamówień. To wszystko było niezwykle istotne i to wsparcie dla nas było bardzo ważne - podkreślał Jan Krzysztof.

Apel do turystów: sprawdzajcie pogodę

Pytany o reakcję turystów na pogodę Jan Krzysztof powiedział, że ci za późno zareagowali na zmiany atmosferyczne. Zaapelował do turystów w Tatrach, by na bieżąco sprawdzali prognozę pogody w górach.

- Słyszymy tutaj, że turyści byli zaskoczeni, że nie wiedzieli, że będzie burza. Proszę mi wierzyć, w dobie dzisiejszych dostępów do informacji, to wszystko można śledzić. Co najmniej pół godziny przed tym uderzeniem już były wyładowania słyszane z dużej odległości, bo mamy ludzi w górach. Więc z pewnością te grzmoty się pojawiały, natomiast mamy wrażenie, że w dalszym ciągu wejścia były podejmowane i dopiero gdy pierwsze uderzenia miały miejsce bezpośrednio w Giewoncie, zaczęła się paniczna ucieczka w dół" - wyjaśnił.

Ratownik dyżurny TOPR Tomasz Wojciechowski przypomniał najważniejsze zasady bezpiecznego poruszania się po górach. Podkreślił, że w przypadku burzy przede wszystkim należy opuścić eksponowane miejsca. 

- Nie znajdować się na grani, pod drzewami, unikać cieków wodnych. Ja myślę, że taki szerszy obraz jak należy się zachować można znaleźć na filmie TOPR "Burze" - tam tych informacji jest zdecydowanie więcej. Należy też pamiętać, żeby nie uciekać w panice w dół, bo to też może doprowadzić do wypadku - przypominał ratownik.

Szpitale w gotowości

Wczorajszą akcję ratunkową podsumowała także wicedyrektor zakopiańskiego szpitala doktor Małgorzata Czaplińska. Powiedziała, że do miejscowej placówki trafiło 156 osób, po przyjęciu do szpitala rannych w razie konieczności przewożono do innych placówek medycznych.

Powiązany Artykuł

1200_PAP_helikopter11.jpg
Policja dotarła do wszystkich poszukiwanych od rana po burzy w Tatrach

- 17 osób zostało przekazanych do szpitala w Nowym Targu, w tym dwie osoby do oddziału neurochirurgii, dwie osoby dorosłe zostały przetransportowane do szpitala im. Rydygiera w Krakowie z oparzeniami powyżej 30 procent powierzchni ciała - wyliczała dr Małgorzata Czaplińska. Ponadto, dwoje dzieci również z oparzeniami powyżej 30 procent ciała trafiło do szpitala w Krakowie-Prokocimiu. W tej placówce znajduje się również jedno dziecko z ciężkim urazem głowy. Ponadto trzy osoby trafiły do szpitala w Limanowej. Stan 22 osób hospitalizowanych w zakopiańskim szpitalu jest stabilny. Dodatkowo na szpitalnym oddziale ratunkowym przebywa pięcioro poszkodowanych - dodała wicedyrektor szpitala.

Po godzinach

Małgorzata Czaplińska podkreśliła, że wczorajsza akcja ratunkowa przebiegła sprawnie i spokojnie, a służby się sprawdziły. Dodała, że w akcji ratunkowej uczestniczyło kilkadziesiąt osób, a lekarze i pielęgniarki zostawali w szpitalu "po godzinach pracy".

- W całej akcji ratunkowej pomagało tutaj, pracowało około 40 lekarzy, nie wspominając o pielęgniarkach, technikach. Nikt wczoraj nie wrócił o normalnej godzinie do domu, czyli o 15, jak zakończyliśmy pracę. Wszyscy dyżurni, wszyscy lekarze, którzy byli wczoraj od rana, pozostali do późnych godzin, do około 11 w nocy. Dzisiaj oczywiście też jest ruch wzmożony, wszyscy jesteśmy w pracy, natomiast ten stan został już ustabilizowany - opisała.

Burmistrz Zakopanego Leszek Dorula ogłosił na terenie miasta trzydniową żałobę. Będzie ona trwać od dziś do 25 sierpnia.

pg, iar,pap

Polecane

Wróć do strony głównej