Piotr Woźniak-Starak zaginął na jeziorze Kisajno. Kamery termowizyjne i sonary, czyli jak poszukuje się zaginionych na jeziorach

2019-08-20, 16:01

Piotr Woźniak-Starak zaginął na jeziorze Kisajno. Kamery termowizyjne i sonary, czyli jak poszukuje się zaginionych na jeziorach
Poszukiwania producenta filmowego Piotra Woźniaka-Staraka. Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe współuczestniczy w poszukiwaniu Piotra Woźniaka-Staraka na jeziorze Kisajno. Jarosław Sroka, dyrektor MOPR tłumaczy w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, jakie zwykle działania podejmują służby przy podobnych akcjach.

PolskieRadio24.pl: Jaka jest charakterystyka jeziora, na którym prowadzone są poszukiwania Piotra Woźniaka-Staraka?

Jarosław Sroka, dyrektor MOPR: Nie wyróżnia się ono w jakiś szczególny sposób. Jest to dość duże, znajdujące się na obszarze ponad 2 ha jezioro, o głębokości od 2 do 25 m. Dno akwenu jest zróżnicowane, znajdują się tam mielizny i płycizny. Ponadto Kisajno jest jeziorem przepływowym, czyli takim, w którym ruch wody zależny jest od siły, prędkości i kierunku wiatru. Dlatego, jeśli ktoś wypadnie z łodzi żaglowej, czy motorowej do wody, to po chwili nie wiemy, w którym dokładnie miejscu do tego doszło, ponieważ prąd szybko przemieszcza taką osobę dalej.

Powiązany Artykuł

julia starak 1200 pap.jpg

PR24: Zatem rodzaj akwenu decyduje, jak wielki jest obszar poszukiwań?

Tak. My byliśmy pierwsi na miejscu zdarzenia. Świadek, z którym rozmawialiśmy, młoda kobieta, mówiła, że od miejsca, gdzie wraz z Piotrem Woźniakiem-Starakiem wpadła do wody, przepłynęła do brzegu około 100 m. Trzeba jednak pamiętać, że była w stresie, płynęła nocą i faktycznie mogła przepłynąć 50 albo nawet 250 m.

Rzeczywiście łódź dryfowała około 100 m od brzegu, ale ludzie mogli wypaść z niej kilometr wcześniej. Ta osoba, jak wpadła do wody, mogła też dostać się w jakiś prąd, który wyniósł ją dwa kilometry dalej. Tego nie wiemy. Dlatego obszar poszukiwań w takim wypadku jest zdecydowanie większy.

>>>CZYTAJ TAKŻE<<< Trzeci dzień poszukiwań Piotra Woźniaka-Staraka na jeziorze Kisajno

PR24: Jakie są podejmowane standardowe działania, gdy otrzymujecie państwo zgłoszenie o zaginięciu osoby na jeziorze?

Jeżeli od momentu zgłoszenia do wypadnięcia z łodzi osoba się nie pojawia i jeśli nikt jej nie podejmie w ciągu 2 godzin, to rozpoczynają się działania poszukiwawcze. W takim przypadku nie możemy mówić o akcji ratunkowej, bo jeżeli osoba wpadła do wody, to po godzinie, po dwóch nie ma możliwości, by przeżyła.

Wtedy wyznacza się określony teren. Bierze się pod uwagę, skąd wiał wiatr i podejmuje się działania poszukiwawcze na wodzie, ale też na lądzie wokół jeziora, ponieważ ciało mogło zdryfować w okolice trzcinowiska. To jezioro, w niektórych miejscach, ma od dwóch, trzech metrów głębokości, są też wypłycenia i mielizny, w takich miejscach - jeśli woda jest przejrzysta - widać gołym okiem, co się tam znajduje. W tej akcji wykorzystywany jest też do poszukiwań śmigłowiec.

PR24: Jaki jeszcze sprzęt jest wykorzystywany podczas takich poszukiwań?

Wykorzystuje się kamery termowizyjne, sonary. Korzystamy też z nowoczesnych łodzi. Pod względem wyposażenia nie odbiegamy od tego, czym dysponują podobne służby na Zachodzie. Do akcji poszukiwawczej wkraczają również płetwonurkowie, którzy przeczesują dno. Wszystkie ekipy biorące udział w akcji, kierują się określonym schematem działań. Stosuje się technikę poszukiwania od brzegu do brzegu i przesuwania się w dal.


Powiązany Artykuł

jerzy starak 1200 pap.jpg

Można sobie to wyobrazić rysując zygzakiem linię na leżącej pionowo kartce A4. Tę linię przesuwamy z centymetrową różnicą do przodu kreśląc ją od prawej krawędzi kartki do lewej. Podobnie przeszukuje się jezioro, od prawego do lewego brzegu. To obrazuje, w jaki sposób przeczesuje się wyznaczony teren. Dodatkowo poszukiwania odbywają się wokół akwenu, w miejscach, gdzie znajdują się trzcinowiska i tereny zabagnione.

>>>CZYTAJ TAKŻE<<< Kim jest zaginiony na jeziorze Kisajno Piotr Woźniak-Starak?

PR24: W poszukiwania Piotra Woźniaka-Staraka zaangażowała się m.in. straż pożarna, policja. Obszar jeziora Kisajno przeszukiwały też wczoraj Wojska Obrony Terytorialnej. Akcję wspiera również Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.

To dobrze, że te służby sią angażują. Każdy przypadek jest inny i należy go rozpatrywać indywidualnie. Poszukiwania zwykle trwają od kilku do kilkunastu dni. Ale w tym przypadku liczba tych służb i osób zaangażowanych w akcję jest bardzo duża.

Powołując się na moje doświadczenie, mogę powiedzieć, że na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich zawsze udawało się znaleźć osoby, które zaginęły po wpadnięciu do wody. Czasem tylko dłużej to trwało. Jeśli zaginięcia miały miejsce późną jesienią, czy zimą, to ciało znajdowano na wiosnę, kiedy przyszły roztopy. Latem powinno się to stać szybciej.

Rozmawiał Paweł Kurek/PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej