Tczew: oskarżony o podpalenie kamienicy nie przyznaje się do winy

2019-08-09, 13:50

Tczew: oskarżony o podpalenie kamienicy nie przyznaje się do winy
Oskarżony o podpalenie kamienicy w Tczewie 53-letni Mirosław Sz. podczas rozprawy w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Foto: PAP/Adam Warżawa

53-latek, którego prokuratura oskarżyła o podpalenie kamienicy w centrum Tczewa, nie przyznał się przed sądem do winy. W efekcie pożaru zginęli starszy mężczyzna i 2-letnie dziecko, a 8 innych osób odniosło obrażenia. Do podpalenia miało dojść z zazdrości o kobietę.

Powiązany Artykuł

straż pożarna 1200
Pożar wieżowca w Zabrzu. Nie żyje 85-letnia kobieta

Proces 53-letniego Mirosława Sz. rozpoczął się w piątek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Mężczyzna jest oskarżony o dokonanie dwóch zabójstw "w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie", spowodowanie obrażeń u 8 innych osób i "sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". Za takie przestępstwa kodeks karny przewiduje maksymalnie nawet dożywocie.

Powiązany Artykuł

tczew1200.jpg
Zarzuty i areszt dla podpalacza: w kamienicy w Tczewie zginęły dwie osoby

"Wiele razy uprawialiśmy seks. Czułem się jak młody bóg"

W piątek w sądzie oskarżony poinformował, że jest na rencie, a wcześniej był karany za kradzieże, leczył się też psychiatrycznie. W trakcie rozprawy mężczyzna odmówił składania wyjaśnień i udzielania odpowiedzi na pytania.

Sąd odczytał wyjaśnienia, które Mirosław Sz. składał w śledztwie. Nie przyznał się w nich do winy. - Nie mogłem podpalić, by byłem w domu - mówił dodając, że nikt nie może tego potwierdzić, bo mieszkał sam. - O 5:30 poszedłem do sklepu, kupiłem piwo, wróciłem do domu i nigdzie nie wychodziłem – mówił.


Powiązany Artykuł

straż pożarna shutterstock 1200.jpg
Jedna osoba nie żyje po pożarze domu we wsi Łaniewo w woj. warmińsko-mazurskim


"Płomienny romans"

Przyznał, że miał romans z jedną z mieszkanek kamienicy – 34-latką. - Wiele razy uprawialiśmy seks – mówił. - Poznając o 20 lat młodszą kobietę, czułem się jak młody bóg - dodał. Mówił, że spotykali się nieregularnie. - Jednego dnia mówiła, by dać jej spokój, innego chciała się spotkać – wyjaśniał. - Nazywałem ją "gangreną" - dodał.

Wyjaśnił, że mąż 34-latki pewnego dnia przyszedł do mieszkania oskarżonego, wyłamał zamek i zabrał żonę. Z ustaleń śledztwa wynika, że jakiś czas później ktoś wzniecił (szybko ugaszony) ogień na klatce schodowej kamienicy, w której mieszkało małżeństwo. Doszło też do zniszczenia skutera należącego do męża 34-latki: ktoś pociął siedzenie, a jakiś czas później pojazd spłonął. W odczytanych w piątek zeznaniach Mirosław Sz. powiedział, że nie ma nic wspólnego ze zniszczeniami pojazdu.

Powiązany Artykuł

pożar 1200.jpg
Kłęby dymu nad Gdańskiem. Duży pożar hali na terenie stoczniowym

34-letnia kobieta zaprzecza romansowi z podejrzanym

W piątek sąd przesłuchał też 34-latkę. Na wniosek prokuratora kobieta zeznawała pod przysięgą. Zaprzeczyła przed sądem, że zdradzała męża. Wyjaśniała, że 53-latek był tylko jej znajomym, a znajomość tą ukrywała z powodu zazdrości męża. Dodała, że niedługo przed podpaleniem kamienicy między nią a 53-latkiem doszło do kłótni, po której przestali się spotykać.

Sąd przesłuchał też lokatorkę kamienicy, która w pożarze straciła 2-letnią córkę. Kobieta zeznała, że 34-latka była jej sąsiadką a jednocześnie koleżanką. Wyjaśniła, że słyszała od 34-latki, iż to Mirosław Sz. stoi za zniszczeniami skutera. - Doskonale wiedziała, kto to zrobił, ale nie chciała się przyznać przed mężem – powiedziała.


Powiązany Artykuł

pap_pozar1200.jpg
Ponad pięć tysięcy interwencji straży pożarnej w weekend


"Ja cię zabiję, zniszczę s..."

Opowiadając o nocy, gdy doszło do pożaru, kobieta wyjaśniła, że obudził ją syn. Dodała, że klamka drzwi prowadzących na klatkę schodową była tak gorąca, że musiała użyć kurtki, by ją nacisnąć. Klatka była jednak pełna dymu i ognia i nie sposób było na nią wyjść. Zeznała, że gdy otworzyła na chwilę drzwi, usłyszała krzyk, który mógł dobiegać z klatki schodowej lub sprzed kamienicy. Ktoś krzyczał: "Ja cię zabiję, zniszczę s…". Wyjaśniła, że jej zdaniem krzyczał Mirosław Sz.

Kobieta zeznała, że niedługo potem straciła przytomność. - Po sześciu dniach obudziłam się w szpitalu. O śmierci córki dowiedziałam się w dniu jej pogrzebu – powiedziała. Dodała, że od czasu pożaru zarówno ona, jak i jej syn, korzystają z pomocy psychologicznej.

Powiązany Artykuł

straż pożarna pożar 1200 free
Tragedia w Tczewie. W pożarze kamienicy zginęło 2-letnie dziecko i 81-letni mężczyzna

Ponad rok od tragedii

Pożar w kamienicy stojącej w samym centrum Tczewa, przy tamtejszym rynku, miał miejsce 23 maja ubiegłego roku.

Jak ustaliła Prokuratura Rejonowa w Tczewie, około godz. 3 w nocy Mirosław Sz. używając łatwopalnej substancji podpalił drzwi wejściowe do klatki schodowej stanowiące jedyne wejście do budynku. Ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się na wyższe piętra, powodując też zadymienie w budynku, w którym przebywało wówczas ponad 20 osób.

W efekcie podpalenia śmiertelnie zatruli się czadem 79-letni mężczyzna i 2-letnia dziewczynka.

Powiązany Artykuł

straż pożarna shutterstock 1200.jpg
Pożar w domu pomocy społecznej pod Płockiem. Z ogniem walczyło 160 strażaków

Mężczyźnie grozi nawet dożywocie

Podpalacz został zatrzymany w dniu, w którym doszło do pożaru. Prokuratura postawiła mu wówczas zarzut "sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". Za popełnienie takiego czynu grozi do 12 lat więzienia. Decyzją sądu mężczyzna trafił do aresztu.

Materiał dowodowy zebrany w śledztwie sprawił, że prokuratura zmieniła kwalifikację czynów zarzuconych 53-latkowi. Postawiono mu zarzuty i ostatecznie oskarżono o, dokonanie dwóch zabójstw w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, spowodowanie obrażeń u 8 innych osób i "sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". Za takie przestępstwa kodeks karny przewiduje maksymalnie nawet dożywocie.


Powiązany Artykuł

Mazowsze pożar lasu 1200.jpg
Dolnośląskie: zagrożenie pożarowe w lasach i zakaz wstępu w czterech nadleśnictwach


Prokuratura informowała, że z jej ustaleń wynika, iż Mirosław Sz. podpalając drzwi kamienicy, chciał zabić mężczyznę mieszkającego na drugim piętrze budynku. Celem jego działań była – w opinii śledczych, chęć kontynuowania znajomości z żoną mężczyzny.

Spowodowane pożarem szkody poczynione w nieruchomości oszacowano na nie mniej niż 600 tys. zł. 

kstar

Polecane

Wróć do strony głównej