Powstańcy warszawscy wspominali Rzeź Woli. "Rzucanie granatów do mieszkań, serie z automatów"

2019-08-05, 20:36

Powstańcy warszawscy wspominali Rzeź Woli. "Rzucanie granatów do mieszkań, serie z automatów"
Uroczystości przy pomniku Pamięci 50 tysięcy Mieszkańców Woli Zamordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego. Foto: PAP/Tomasz Gzell

W 75 lat po Rzezi Woli, jednej z największych niemieckich zbrodni okresu II wojny światowej, wspomnienia powstańców warszawskich i świadków tamtej tragedii są wciąż żywe. Między 5 a 7 sierpnia Niemcy zabijali mieszkańców dzielnicy w masowych egzekucjach, mordowali rannych w szpitalach i dopuszczali się gwałtów. W ten sposób, według historyków, zginęło od 40 do 60 tys. osób.

Posłuchaj

Na warszawskiej Woli uczczono Polaków zamordowanych przez Niemców. Relacja Witolda Banacha (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Na uroczystość przy pomniku Pamięci 50 tys. Mieszkańców Woli Zamordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego w 1944 r. przyszła Hanna Gutkowska ps. "Wilga", łączniczka z Batalionu "Miłosz".

Powiązany Artykuł

prezydent.pl duda powstanie 1200.jpg
Prezydent: niech towarzyszy nam pamięć o ofiarach sierpnia 1944 roku

- Przychodzę na te uroczystości od wielu lat. Raz, że to było wielkie morderstwo, a dwa, że straciłam babcię i wujka. Nawet nie wiemy gdzie zginęła babcia, wujek został zamordowany w piwnicy, kiedy Niemcy rzucili granaty - wspominała w rozmowie z Polskim Radiem Hanna Gutkowska.

"Proszę o przebaczenie"

Na uroczystość przybyli też dyplomaci i przedstawiciele niemieckich władz. Wśród nich znalazł się Nikolas Häckel burmistrz wyspy Sylt, gdzie w latach 50. i 60. jego poprzednikiem był Heinz Reinefarth, który kierował operacją eksterminacji Woli.

- Napawa nas przerażeniem, że człowiek odpowiedzialny za masowe mordy mógł zostać burmistrzem Westerlandu i zrobić karierę polityczną jako deputowany do Landtagu Szlezwika-Holsztynu. Ja sam czuję wstyd i konfrontując się z przeszłością, staram się temu podołać. W poczuciu pokory proszę o przebaczenie oraz pojednanie naszych połączonych przez los społeczeństw - mówił Nikolas Häckel.

Obecność przedstawicieli niemieckich władz pozytywnie ocenia Jolanta Kolczyńska, pseudonim Klara, łączniczka Zgrupowania "Chrobry II". - Niemcy tu już kilkakrotnie byli pod pomnikiem, przyznają się do tego, co się stało. To jednak jest już następne pokolenie. Dobrze, że o tym pamiętają - powiedziała członkini zarządu Związku Powstańców Warszawskich.

"To była rzeź"

Powstaniec warszawski Janusz Komorowski ps. "Antek" był na Ochocie, gdzie ludność cywilną pacyfikowały oddziały Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej. Oddziały te podlegały SS-Gruppenführerowi Heinzowi Reinefarthowi, który kierował operacją wymordowania ludności cywilnej Woli i Ochoty.

>>>[CZYTAJ WIĘCEJ] Upamiętniono wyzwolenie Żydów z obozu "Gęsiówka"

- Na Ochocie szalały oddziały RONA i oni pacyfikowali ludność. Ludzie siedzieli po piwnicach, to żeby ich wykurzyć z tych piwnic, rzucali granaty, były też grabieże, mordy, gwałty. Wszystko, co najgorsze, to tam się działo w nocy. Zbierało się pomordowanych i wynosiło się pod kościół na placu Narutowicza. To była rzeź, nie da się tego opowiedzieć - opowiadał Janusz Komorowski.

Ks. Stanisław Kicman mieszkał na ulicy Dworskiej na Woli. Miał 7 lat, kiedy wybuchło Powstanie. Duchowny wspominał, że to, co działo się podczas pacyfikacji, było przerażające.

Powiązany Artykuł

rzeź woli 663.jpg
Rzeź Woli – tak Niemcy "oczyszczali" Warszawę z ludności cywilnej

- Ósmego sierpnia wpadli do naszego domu, strzały na klatkach schodowych, rzucanie granatów do mieszkań, serie z automatów, przerażenie. W końcu w naszych drzwiach stanął żołdak z automatem, krzyknął tylko "raus!" Tak jak staliśmy, wyszliśmy z mieszkania - mówił Polskiemu Radiu ks. Stanisław Kicman.

"Kolega skonał na bruku"

Jak opowiada, najbardziej wstrząsającym momentem było wyrzucenie jego młodszego kolegi z trzeciego piętra przez niemieckiego żołnierza. - Dosłownie pod naszymi nogami mój kolega skonał na bruku - wspominał duchowny. Ks. Kicman wraz z matką ocalał z rzezi, ale został wywieziony w głąb Niemiec do obozu pracy.

W sierpniu i wrześniu 1944 r. zginęło lub zostało zamordowanych około 180 tys. mieszkańców stolicy.

bb

Polecane

Wróć do strony głównej