Podkarpacie: mieszkańcy walczą z powodzią. "Od stu lat nie było takiej wody"

2019-05-23, 15:18

Podkarpacie: mieszkańcy walczą z powodzią. "Od stu lat nie było takiej wody"
Wadowice Dolne. Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Mieszkańcy wsi Wadowice Dolne w gminie Wadowice Górne na Podkarpaciu, gdzie wylał potok Zgórski, zalewając m.in. schronisko dla psów, układają wraz ze strażakami ochotnikami worki z piaskiem, aby zabezpieczyć teren przed dalszym rozlewaniem się wody. - Od stu lat nie było tutaj takiej wody – mówią mieszkańcy.

W czwartek przy głównej drodze we wsi leżą gdzieniegdzie worki z piaskiem, moknące w ulewnym deszczu. W miejscu, w pobliżu którego wylał potok, tuż przy kościele, na jezdni stoi dość głęboka woda. Za pasem zieleni widać między drzewami ogromne rozlewisko, przypominające jezioro.

- To potok Zgórski. Płynie za tamtym wałem – mówi pan Jan, pokazując widoczną w oddali zieloną groblę.

Dwudziestokilkuletni Bartłomiej przywiózł ciągnikiem kolejne worki. - Normalnie w tym miejscu są pola uprawne. Puścił wał za schroniskiem. To stamtąd ta woda – wyjaśnia. Szerokość rozlewiska to kilkaset metrów. Częściowo zalane zostały krzewy, niższe drzewa, których korony wystają ponad lustro wody. Po drugiej stronie jezdni zalana jest część pól.

Powiązany Artykuł

alerty-1200-pap.jpg
Intensywne opady przewidywane na południu Polski. Ostrzeżenia IMGW i RCB

Majątek - rzecz nabyta

Pan Jan opowiada, że choć jego dom jest bezpieczny, to przyszedł z pomocą i wraz z innymi układa worki. W gorszej sytuacji jest pan Wacław, na którego podwórko wdarła się woda - podtopiła piwnice. Skarży się, że nie ma prądu, nie działa telefon, trudno wyjść z domu.

Samochody stoją na górce, żeby ich nie zalało. Próbowałem wyjechać ciągnikiem, ale też się nie udało – mówi pan Jan. Pytany o ewentualną ewakuację odpowiada, że jeżeli woda podejdzie do wyżej, to opuści dom. - Majątek to rzecz nabyta, zdrowie ważniejsze – dodaje.

Bartłomiej mówi, że jego dom jest bezpieczny, ale zalało pole. - Mój dom stoi dość wysoko, jest bezpieczny. Na razie. Ale pole mi zalało. Mam 70 hektarów, a trzy czwarte jest zalane - opowiada. Posiał kukurydzę i straty szacuje na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale pracuje wraz z innymi. - Jedziemy uszczelniać wał – dodaje. 

Powiązany Artykuł

strazacy-1200-pap.jpg
Premier o powodzi: wszystkie służby są postawione w stan najwyższej gotowości

Mieszkańcy pomogli zwierzętom

Piotr Gajek, lekarz weterynarz i kierownik schroniska dla psów "Czekadełko", informuje, że wszystkie psy - ponad 40 - już przekazał do prywatnych domów. W środę na Facebooku pojawił się dramatyczny apel pracowników schroniska do prywatnych osób o łódź lub motorówkę, którą można przewieźć psy. - Błagamy: pomóżcie. Przerwało wał, woda zalewa schronisko, nasze psy mogą utonąć – napisali. - Jesteśmy całkowicie odcięci, część schroniska jest już pod wodą - alarmowali. 

- Było bardzo wielu chętnych, więcej nawet, niż mamy podopiecznych. Wszystkie psy znalazły już bezpieczne schronienie - zapewnia Piotr Gajek. Wyjaśnia, że teren schroniska jest zalany, wszystkie zewnętrzne boksy (60-70) dla psów znalazły się pod wodą. Lepiej jest z boksami w budynku – tam woda jeszcze nie podeszła. Schronisko jest pozbawione prądu. 

Piotr Gajek apeluje, by wszyscy, którzy przywożą dla zwierząt karmę czy inne potrzebne rzeczy, kierowali się do przychodni dla zwierząt w Wadowicach Dolnych, bo do schroniska nie ma obecnie dojazdu.

Polecane

Wróć do strony głównej