Samobój dał reprezentacji Polski zwycięstwo

2011-11-15, 22:50

Samobój dał reprezentacji Polski zwycięstwo
Radość Polaków po bramce na 2:1. Foto: fot. PAP/Adam Ciereszko

Reprezentacja Polski wygrała z Węgrami 2:1 (1:0) w towarzyskim meczu, który odbył się w Poznaniu. Gole dla Polski zdobyli Paweł Brożek i Vilmos Vanczak.

Posłuchaj

Strzelec pierwszego gola dla Polski - Paweł Brożek był po meczu ze swojej postawy zadowolony
+
Dodaj do playlisty

Samobójcze trafienie węgierskiego obrońcy Vilmosa Vanczaka na pięć minut przed końcem dało Polakom skromne, ale zasłużone zwycięstwo nad Węgrami. Mecz nie wywołał zbyt dużego zainteresowania - na Stadionie Miejskim zasiadło zaledwie osiem tysięcy kibiców.

Sympatycy biało-czerwonych przywitali piłkarzy, podobnie jak cztery dni wcześniej we Wrocławiu, okrzykiem "gdzie jest orzeł" i wulgarnymi przyśpiewkami pod adresem PZPN. Dopiero po kilkunastu minutach dało się usłyszeć "Polska, Polska" i "Jesteśmy z wami". Wcześniej głośniejsza była kilkudziesięcioosobowa grupa węgierskich fanów.

Najwięcej obaw przed spotkaniem budził stan murawy poznańskiego stadionu. Nowa trawa została położona zaledwie kilka dni przed spotkaniem i choć czasami zawodnicy często ślizgali się po niej, to można było rozgrywać w miarę płynne akcje.

Od początku więcej ochoty do gry przejawiali gospodarze - już w 3. min. Adrian Mierzejewski z kilkunastu metrów trafił w boczną siatkę. Pomocnik tureckiego Trabzonsporu w pierwszej połowie za wszelką cenę chciał przekonać do siebie Franciszka Smudę, który narzekał na jego formę. W 25. min. popisał się niezłym uderzeniem z rzutu wolnego obok muru, ale Adam Bogdan nie dał się zaskoczyć.

Nie tylko Mierzejewski, ale również Paweł Brożek próbował odzyskać zaufanie selekcjonera. Nie był to może jego najlepszy występ, ale w 37 min. wpisał się na listę strzelców. Po strzale Mierzejewskiego i niezbyt pewnej interwencji bramkarza gości z bliska dopełnił formalności.

Tuż po przerwie Mierzejewski mógł zostać bohaterem spotkania, ale w dogodnej sytuacji trafił w bramkarza. W kolejnej akcji posłał piłkę nieznacznie nad poprzeczką.
W 51. min. błąd popełnił Łukasz Fabiański, który wypuścił piłkę po niezbyt mocnym płaskim dośrodkowaniu. Na jego szczęście szybko w pobliżu znalazło się czterech obrońców, którzy nie dopuścili do oddaniu strzału. Węgrzy domagali się rzutu karnego, lecz estoński arbiter nakazał grać dalej.

Dwóch okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystał wprowadzony w drugiej połowie Robert Lewandowski, który najwyraźniej nie zdążył się rozgrzać, bowiem sytuacje miał wręcz wyborne.

Węgrzy atakowali sporadycznie, czasami trochę chaotycznie, czym najwyraźniej uśpili polską defensywę. Akos Elek z łatwością wbiegł w pole karne, dograł do Tamasa Priskina, który przy biernej postawie obrońców pokonał Fabiańskiego.

Biało-czerwonym udało się odzyskać prowadzenie. Duża w tym zasługa duetu Borussii Dortmund - Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego. Po dośrodkowaniu kapitana reprezentacji, w polu karnym gości powstało małe zamieszanie. Próbował strzelać Lewandowski, ale ostatecznie to obrońca Węgier Vilmos Vanczak wepchnął piłkę do swoje bramki.

Polska - Węgry 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Paweł Brożek (37), 1:1 Tamas Priskin (77), 2:1 Vilmos Vanczak (85-samobójcza).

Żółte kartki: Daniel Tozser, Jozsef Varga (Węgry).

Polska: Łukasz Fabiański - Grzegorz Wojtkowiak (84. Janusz Gol), Marcin Wasilewski, Arkadiusz Głowacki (58. Łukasz Piszczek), Marcin Komorowski - Jakub Błaszczykowski, Dariusz Dudka (65. Tomasz Jodłowiec), Adrian Mierzejewski (73. Ludovic Obraniak), Adam Matuszczyk (46. Rafał Murawski), Maciej Rybus - Paweł Brożek (66. Robert Lewandowski).

Węgry: Adam Bogdan - Jozsef Varga, Vilmos Vanczak, Roland Juhasz, Zsolt Laczko - Vladimir Koman, Gyorgy Sandor (46. Tamas Hajnal), Daniel Tozser (46. Akos Elek), Balazs Dzsudzsak - Zoltan Gera, Tamas Priskin (81. Robert Feczesin).
Sędziował: Hanner Kaasik (Estonia). Widzów: ok. 8 tys.


man

Polecane

Wróć do strony głównej